Rozdział pocieszenia

656 61 18
                                    

Gdy Todoroki dowiedział się o walce Bakugo z Zielonym Mścicielem, nie mógł powstrzymać się od wejścia głębiej w ten temat. Doskonale pamiętał, co dwa miesiące temu powiedzieli mu przyjaciele i do tej pory przynajmniej cztery razy udało mu się nie myśleć o Izuku Midoriyi. Niestety, ktoś powiedział mu o walce na terenie U.A. i nie mógł przezwyciężyć chęci zobaczenia tej nagranej walki. Obejrzał ją przynajmniej 5 razy, ponieważ nie mógł uwierzyć, że Bakugo kiedyś kochał Izuku, chłopaka, na którym punkcie Shoto ma teraz obsesję.

Dwudziestopięciolatek chciał dowiedzieć się, czy była to prawda i z tego powodu pofatygował się do domu blondyna, żeby to wyjaśnić. Po dotarciu tam nerwy całkowicie mu puściły, a gdy wyszedł, nie mógł uwierzyć, że jego zazwyczaj spokojny charakter zniknął na te kilka minut, zastępując go jakimś wariatem. Bo jak Shoto miał się w tamtym momencie nazwać? Nakrzyczał na Bakugo, pociągnął go za koszulkę i gdyby nie pewien bodziec, zapewne nawet by uderzył. Tego Todoroki już by sobie nie wybaczył, nie taki miał charakter.

Po tej sytuacji wrócił do domu. Czuł się źle lecz mimo to na zewnątrz pozostawał tym spokojnym Todorokim, którego wszyscy znają. Jego mizernie wyglądająca postura zajrzała do lodówki, w której były jedynie resztki. Był w stanie się nimi posilić, jednak zrezygnował z tego. Nie był aż tak głodny, a w jego głowie nadal odbijał się film oraz rozmowa z przyjaciółmi. Wtedy Todoroki usłyszał dzwonek do drzwi.

Nikogo się nie spodziewał. Pierwszą myślą, jaka przyszła mu do głowy to przyjście listonosza lub kuriera z czymś, co niedawno zamawiał, ale nie przypominał sobie, żeby kupował jakieś rzeczy przez internet. Ruszył więc do wyjścia, a otwierając drzwi zobaczył przed sobą Yaoyorozu.

- Yaoyorozu... - Todoroki na chwilę zeszytwniał. Od dobrych paru tygodni nie widział przyjaciółki, a to, że przyszła do niego w najgorszym dla niego momencie buło mu nie na rękę. Czego chciała? Po co przyniosła ze sobą jedzenie ze spożywczaka? I dlaczego niebo zaczęło płakać, kiedy w telewizji zapowiadali zerowe opady?

- Witaj, Todoroki. Mogę wejść?

Kolorowowłosy jej nie odpowiedział, wpuścił ją do siebie bez mówienia, że tego nie chce. Czarnowłosa o tym wiedziała, ona także musiała widzieć to samo, co on i reszta Japonii. Pewnie chciała o tym porozmawiać. Marne były szanse, Shoto ani słowem się do niej nie odezwie (przynajmniej tak postanowił).

Rówieśniczka po wejściu postanowiła zachowywać się, jakby była u siebie. Skierowała się w stronę małej kuchni, wyjmując z przyniesionej reklamówki zakupione produkty spożywcze oraz jakieś lekarstwa, których Todoroki nie potrzebował. Nie chciał jej jednak tego mówić wprost, Momo jeszcze by z jego powodu zapłakała. Postanowił przyglądać się jej ruchom w salonie, skąd doskonale z podłogi widział wszystko (oprócz tego, że spódnica zbyt bardzo odsłania jej nogi). Yaoyorozu wyciągnęła z szafek garnki, patelnie, niemal wszystko, co było potrzebne do ugotowania jakiegoś dobrego obiadu. Przyszła, by się nim zająć.

- Nie musisz mi gotować - powiedział Shoto, gdy czarnowłosa była niemal w połowie podduszania bulionu, z którego zrobi curry. Ryż w ryżowarze już stał i czekał na swoje wejście.

- Sam byś tego nie zrobił. A to była taka wymówka, żeby cię odwiedzić. Nie miej mi tego za złe.

- Postaram się...

Kilkanaście minut później na małym stoliku została postawiona jedna porcja curry. Todorokiego zdziwił ten fakt, ale nie nalegał, by przyjaciółka także zjadła. Po prostu przyjął, że zanim do niego przyszła już się posiliła i nie chciała nic jeść ze względu na figurę. Kobiety w tych czasach dążą do perfekcji, więc nic dziwnego, że mogą odmawiać sobie niektórych rzeczy. Todoroki powiedział pod nosem ciche "smaczego", po czym zaczął jeść. Momo przez cały czas patrzyła, jak z talerza wszystko zniknął. Musiało zniknąć. Inaczej Shoto nie miałby spokoju.

- Mam nadzieję, że nie było dla ciebie za ostre - Yaoyorozu wzięła od Todorokiego brudny talerz, mając zamiar go umyć pod zlewem. Duży garnek z potrawką nadal był gorący, właścicielowi mieszkania wystarczy jej na przynajmniej tydzień. - Powiedz, Todoroki... Jak sobie radzisz?

- Tak samo, jak zwykle.

- Rozumiem... Chciałabym jednak, żebyś był ze mną szczery. Przyszłam tu, by wysłuchać twoich zmartwień.

- Nie mam żadnych zmartwień. Jeśli tylko po to tu jesteś, możesz wrócić do siebie - kolorowowłosy machnął na Momo ręką, dając jej znak, że może sobie iść. Przeprosił ją za to w myślach, ale naprawdę chciał, żeby już wyszła.

- Odmawiam. Ja naprawdę się o ciebie martwię. Nawet bardziej, niż inni.

Po skończeniu zmywania, Yaoyorozu wróciła na swoje poprzednie miejsce, które znajdowało się przed Todorokim. Spojrzała mu w oczy lecz chłopak odwrócił wzrok za okno. Nie miał odwagi na nią patrzeć, gdyż między nimi zaczynał się temat, którego nie chciał słyszeć.

- Mogę polecić ci dobrego psychologa, jeśli...

- Uważasz mnie za wariata? - Todoroki na krótką chwilę zerknął w stronę kobiety, ale od razu tego pożałował. W jego klatce piersiowej pojawiła się niewidzialna gula, która powoli podchodziła mu do gardła. Sprawi ona, że nie będzie dał rady wysłowić się w normalny sposób. Jego słowa będą pokryte cierpieniem.

- Nie, nie! Ja... Widziałam ten film... Wszyscy widzieli... Ale zamiast współczucia, czy złości wobec tego chłopca... Pierwszy na myśl przyszedłeś mi ty.

- Dlaczego?

- Ponieważ wiedziałam, że będziesz przez to smutny. A jeśli ty jesteś smutny, mnie także dopada to uczucie. Pragnę zrozumieć twój ból.

- W żaden sposób nie uda ci się to zrobić! - czarnowłosy walnął swoją prawą stroną o blat stołu, uwalniając z niej moc lodu. Jego oczy się lekko pomniejszyły, zupełnie jakby był w transie smutku oraz bezradności, zamienionej w gniew. - Żeby to poczuć musisz stracić ukochaną osobę, bez szansy na ponowne jej odzyskanie!

- Todoroki, kiedy ja właśnie...

- Przestań się tłumaczyć! Martwisz się o mnie? Dobre sobie! Wy po prostu nie akceptujecie tego, kim jestem!

- A ty nie akceptujesz naszych uczuć! Stając się tym, kim jesteś teraz, odrzuciłeś tego, kim byłeś kiedyś! Nie takiego ciebie pokochałam! - z oczu Momo zaczęły lecieć łzy. Od razu zaczęła je wycierać, jednocześnie podchodząc na kolanach do zdezorientowanego Shoto. - Chcę ci pomóc! Uwolnię cię od tego smutku, o ile mi pozwolisz...

- Ale... Ja to nadal ja! Niczego nie potrzebuję!

- Mylisz się! W tym momencie po prostu potrzebujesz kogoś bliskiego. I tym kimś mogę zostać ja, bez żadnych zobowiązań...

Yaoyorozu położyła na ramiona przyjaciela swoje chude ręce, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Zadziałało i dopiero wtedy Todoroki poczuł się tak źle, jak jeszcze nigdy dotąd. Stał się jakimś potworem. Sprawił, że jego przyjaciele się o niego martwią, płaczą, kłócą się o jego sytuację... Powinien przestać. Ale co z Izuku? On prawdopodobnie na niego nie czeka. To chwilowe uczucie przeminęło, zastępując je jedynie raną, która niemal każdego dnia zostaje rozdrapana i nie chce się zagoić. Todoroki sam sprawia sobie krzywdę. Pora, żeby przestał.

- Przepraszam... Zbyt bardzo oszalałem z tej głupiej miłości... - Shoto położył głowę na ramieniu Momo, a następnie owinął ramiona wokół jej bioder, przytulając ją. Czarnowłosa była zdziwiona, jednak z rumianymi policzkami oddała uścisk.

- Pomogę ci się z tego wyleczyć. Przy mnie możesz płakać wiele godzin. Zostanę twoim pocieszeniem.

Todoroki nie dał rady odpowiedzieć, jedynie skinął głową, wypuszczając z oczu łzy. Zaakceptował pomoc dopiero od Yaoyorozu i tym samym zezwolił jej na naprawienie swojego od dawna złamanego serca. Jeśli uda się je skleić, będzie to zupełny przełom w życiu tej dwójki młodych bohaterów, których życie od dzisiaj zaczęło prowadzić na wspólną ścieżkę.

The Dead Me // Villain Deku AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz