Kiedy bohaterowie zostali odepchnięci, jedyne co czuli to ból. Turlali się w końcu po betonie z zawrotną prędkością, co sprawiło, że ich rany jedynie się powiększyły. Każdy z nich nie martwił się jednak o siebie, a o swoich towarzyszy. Nie byli pozbawieni moralności, jak złoczyńca przed nimi i zdecydowanie powinni go nauczyć, że wybranie złej ścieżki nie wyszło mu na dobre. Pierwszy wstał Bakugo. On jako jedyny miał najmniejsze siły, jednak jego wola walki była całkiem duża. Spojrzał na Midoriyę, który nie ruszył się nawet o krok od swojego poprzedniego miejsca. Być może oznaczało to pułapkę, na co każdy tutaj był przygotowany.
- Bakugo, zaczekaj... - powiedział obolałym głosem Todoroki. Jego lewa ręka była dość mocno zakrwawiona, dlatego zaczął uciskać ranę, z której ulatywała mu krew. Był to wielki strup, zrobiony gdy złoczyńca rzucił w nich blondynem. Jego mina ewidentnie mówiła, że starał się ukryć swój ból. - Lepiej przemyśl swój każdy ruch...
- No a co takiego robię?!
- Katsuki, daj spokój! W pojedynkę z nim nie wygrasz!
- Zamknijcie się! Myślę...
Na wściekły głos bohatera, wszyscy postanowili zamilknąć, tak jak ten chciał. Katsuki nie chciał podnosić głosu, ale jak wiadomo nie może bez tego żyć. Jego czerwone oczy z niepokojem zerknęły znów na Izuku. Ku własnemu zdziwieniu nie było go tam. To wprawiło go w większy niepokój i zaczął rozglądać się we wszystkie strony, a jego przyjaciele nie wiedzieli dlaczego tak robi. Dopiero po chwili zrozumieli, że złoczyńca, z którym walczą zniknął. Taki obrót spraw postawił wszystkich na nogi.
- Kogoś szukasz~? - nagle przy Bakugo znalazł się zaginiony na te kilka sekund Deku. Wszyscy zastygli, nie wiedząc w sumie, jak zareagować. To była dosłownie chwila, kiedy blondyn wyciągnął w jego kierunku rękę, mając zamiar go wysadzić. Złoczyńca jednak zwinnie uniknął ciosu i rozpiął swoją koszulę, pokazując wszystkim zszytą ranę po lewej stronie jego klatki piersiowej. Tam też znajdowało się serce.
- Tam jest...
- Dokładnie. Bomba umieszczona jest w moim sercu i nie ma opcji, że ktokolwiek ją rozbroi!
Wokół rozbrzmiał szaleńczy śmiech złoczyńcy, od którego każdy dostał dreszczy. Do tej pory tylko Bakugo został poinformowany, gdzie znajduje się bomba, ale z chwilą, gdy został uderzony zapomniał o tym i teraz na nowo sobie przypomniał. To chyba znaczyło, że przegrali. Nie przez wszystkie myśli to jedno słowo przeszło, albowiem czerwonowłosy Kirishima utwardził swoje całe ciało dzięki swojemu darowi i zaatakował Deku, nie licząc się z tym, że bomba w nim mogła w każdej chwili wybuchnąć. Walczący ze sobą mężczyźni odsunęli się na znaczą odległość od stojących w miejscu. Zielonowłosy nie uznał go jednak za godnego rywala.
- Kirishima?!
- Odsuń się od niego, matole!
- Nie zamierzam! - odkrzyknął Red Riot, waląc pięściami prosto na zielonowłosego. Nie miał w planach tak na niego wyskoczyć, ale skoro on to zrobił, nikt inny nie musiał. Chciał, żeby inni tego uniknęli, nie licząc się z niebezpieczeństwem. Przypomniał sobie jednak o najważniejszym, kiedy jego i wzrok Bakugo się spotkał na ułamek sekundy. - Bakugo, muszę ci zadać bardzo ważne pytanie!
- Teraz?! Skup się lepiej na ucieczce!
- Później mogę nie mieć już okazji! Katsuki, wyjdziesz za mnie?!
Po tym pytaniu nie tylko Katsuki zdębiał, ale i Midoriya dał się przez nieuwagę uderzyć w twarz. Sam Eijiro był zdziwiony, że w końcu po tylu próbach zdołał zadać złoczyńcy cios i odskoczył zaskoczony do tyłu, będąc gotowym na kontratak. Tak się jednak nie stało. Żaden z nich nie atakował już drugiego. Działo się tak, ponieważ Izuku stał w miejscu, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, a przynajmniej tak mogło się wydawać. Młody chłopak śmiał się niesłyszalnie dla wszystkich pod nosem. Bawiło go to wszystko. Z czasem bohaterowie zauważyli, że Deku się śmieje, ale nie chcieli znów do niego podchodzić. Obawiali się wybuchu bomby.
- Jesteście tacy zabawni... Mimo to chce mi się przez was rzygać.
Po tych słowach zamiast zaatakować bohaterów, Midoriya po prostu zaczął odchodzić. Nie zrobił tego oczywiście w normalny sposób, a uwolnił swoją moc i wtedy dzięki niej zaczął wysoko skakać. Zniknął im z oczu w kilka chwil. Wtedy bohaterowie odetchnęli z ulgą, ale też niepokojem. Bakugo upadł na kolana, a to zaalarmowało jego kochanka. Czerwonowłosy od razu podbiegł do Katsukiego, sprawdzając czy wszystko z nim okej. Na policzkach blondyna widniały rumieńce.
- Musiałeś o to zapytać akurat w takim momencie...? - powiedział na razie spokojnie, patrząc cały czas w ziemię. Zbyt dobrze pokazywał swoje zawstydzenie i to bawiło nawet Iidę. Kirishima się zaśmiał, pokazując swój szeroki uśmiech. Dostał wtedy od Bakugo po głowie.
- Wybacz, jakaś część mnie chciała to powiedzieć właśnie teraz...
- I nie pomyślałeś, że jest to niebezpieczny pomysł?!
- Przestańcie się kłócić! Musimy wymyślić, co powinniśmy zrobić...
‐ To oczywiste. Pójść za nim - wtrąciła się Uraraka, zmazując ze swojego kostiumu ślady ziemi. Już i tak był on zniszczony, ale jeśli chciała się potem pokazać w telewizji, lepiej już teraz zminimalizuje te wszystkie brudy. Jej koledzy nie przywiązywali zbytnio do tego wagi. - Ja to zrobię. No i spróbuję go zatrzymać.
- Ale to nazbyt ryzykowne!
- Innego wyjścia nie ma!
Zanim z ust Iidy, czy kogoś innego, Uravity wystrzeliła jak z procy w kierunku, w którym uciekł wcześniej Deku. Zostawiła przyjaciół z masą pytań, jednak nie od razu postanowili za nią pobiec. Byli zbyt obolali, więc na razie wezwali wsparcie i potem mieli zamiar dołączyć do brunetki. Ochako w tym czasie zastanawiała się, co nią kierowało, że porwała się tak bez planu w paszczę lwa. Ruszyła tylko dlatego, że reszta była bardziej ranna od niej? A może chciała zgarnąć całą sławę z pokonania (drugi raz z resztą) Zielonego Mściciela? Nie, Deku. Na razie nie chciała o tym myśleć i po prostu biegła dalej.
Po kilku pokonanych ulicach młoda dziewczyna dotarła na wyniszczony plan, na środku którego stał nikt inny, jak Midoriya. Na pewno coś szykował, skoro się nie ruszał, więc Uravity zaczęła podchodzić do niego ostrożnie. Nie skradała się, po prostu uważała na każdy swój ruch, w obawie że zostanie niespodziewanie zaatakowana.
- Zastanawiałaś się może, jakby to było zrobić taką wielką dziurę niczego pośrodku Japonii? - zapytał niespodziewanie Deku, nie odwracając się w stronę ciągle idącej w jego stronę bohaterki. Brzmiał, jakby zadał właśnie najnormalniejsze na świecie pytanie i oczekiwał nie tyle dobrej odpowiedzi, co poparcia. Od Uraraki raczej go nie dostanie.
- Nie... Jesteś psychopatą, skoro o tym myślisz.
- Zdecydowanie preferuję określenie... "kreatywny inaczej". To co, kto zaatakuje pierwszy? Ty? Czy może ja? Jestem w sumie trochę zmęczony...
- Nie przyszłam tu na walkę. Porozmawiajmy, pokonany chłopcze. Oboje dobrze wiemy, że zło nigdy nie wygrywa, a mając w sobie bombę tym bardziej jesteś na straconej pozycji - Uraraka w ciągu tych kilku sekund rozmowy znalazła się na tyle blisko złoczyńcy, iż śmiało mogła go dotknąć. Była pewna, że teraz zielonowłosy będzie przynajmniej przez pewną chwilę spokojny. Posiadał w sobie bombę i nie chciał mieć wcześniejszego wybuchu. W końcu nie tak to sobie musiał wyobrażać. W tym jednym akurat rację miała.

CZYTASZ
The Dead Me // Villain Deku AU
FanfictionCo jeśli All Might, tak samo jak powinien powie Midoriyi, że nie może zostać bohaterem, ale... nie dowie się on o One For All? W ogóle nawet nie poleci z nim na dach... Odważy się zapytać o to, co chciał od początku, lecz i tak będzie pozbawiony mar...