Podniosłam ręce, aby w kolejnej chwili obwiązać kark Aidena, którego dłonie wylądowały na moich plecach i talii. Czułam to, jak bardzo się cieszył tym, że byłam zaraz obok niego. Przycisnął mnie on do siebie tak bardzo, że aż musiałam stać na palcach. Po chwili rozłączyliśmy nasze wargi, a on oparł się o moje czoło swoim. Spojrzał mi prosto w oczy, natomiast ja się do niego lekko „przyłasiłam”, na co się oczywiście zaśmiał.
— Moja wiedźma... — Powiedział, a ja nie byłam mu dłużna i też rzuciłam mu jakże „uroczym” przezwiskiem.
— Mój pchlarz... — Roześmiał się na moje słowa, po których w końcu zauważył to, że jestem wyższa wzrostem, niż wcześniej.
— Sięgasz mi ponad ramię... — Zauważył, a ja się podejrzanie uśmiechnęłam.
— Długa historia. Opowiem ci, jak zakończymy wojnę. — Pokręcił głową.
— Nie puszczę cię na pole walki... — Położyłam mu palec wskazujący na ustach, tym samym kończąc jego wypowiedź, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
— A ja nie puszczę cię tam samego. Po jednej turze wyglądałeś jak siedem nieszczęść, więc jeśli myślisz, że pozwolę ci wrócić w takim samym wydaniu po raz drugi, to się grubo mylisz. — Mrugnął kilkukrotnie niedowierzając w to, że postawiłam mu ultimatum. — Albo ruszamy do walki razem, albo zamknę cię w piwnicy i zablokuję drzwi magią. Jasne to jest? — Uśmiechnęłam się uroczo, na co kiwnął głową.
Stanęłam na palcach, aby w kolejnej chwili wyszeptać mu coś do ucha.
— Jak będziesz grzeczny, to może dostaniesz jakąś nagrodę. — Powiedziałam, a przy tym poczułam, jak się wzdrygnął na moje słowa.
— Od kiedy to jesteś taka stanowcza? — Zapytał, a przy tym czułam, jak jego dłonie przesuwają się po mojej talii.
— Chyba od momentu, w którym zaczęłam trenować? Albo, gdy weszłam do świątyni Kori, żeby stać się silniejsza i móc jak najszybciej do ciebie wrócić. — Podniósł dłonie, położył je na moich policzkach, a w kolejnej chwili po raz kolejny pocałował.
Po jakimś czasie ruszyliśmy w kierunku domu głównego, ale przez całą drogę opowiadałam mu to, jak morderczy trening przeszłam, bo był tego ciekawy. Zatrzymałam się na skraju lasu, kiedy ukazał mi się budynek domu głównego.
— Coś się stało? — Zapytał lekko zaskoczony tym, że stanęłam, ale ja tylko się uśmiechnęłam i pokręciłam głową.
— Nic, tylko... Kompletnie nic się tu nie zmieniło... — Kiwnął głową, a następnie objął mnie ramieniem.
Równym krokiem ruszyliśmy w kierunku drzwi od tarasu, a następnie chłopak je przede mną otworzył. Weszliśmy do środka, gdzie jak zawsze, od kiedy stanęłam tu po raz pierwszy, czułam ciepłą i rodzinną atmosferę. Spojrzałam na swój naszyjnik, który nieco błysnął, na co szerzej się uśmiechnęłam.
— A, zapomniałbym. Nie zdziw się na widok Meghan. — Spojrzałam na niego zaskoczona. — Zrobiła się bardziej pulchna, od kiedy ostatnio ją widziałaś... — Zmarszczyłam brwi średnio rozumiejąc. — Zobaczysz... — Kiwnęłam głową, a w kolejnej chwili oboje ruszyliśmy w kierunku salonu, skąd dobiegały głosy wszystkich.
— NIKA! — Doskoczyła do mnie czerwonowłosa, kiedy to ledwo przekroczyliśmy próg pomieszczenia.
— Udusisz mnie, Meghan... — Zauważyłam, a ona się ode mnie odsunęłam, a w kolejnej chwili zaniemówiła, kiedy zobaczyła mój nowy wygląd. — Przytyło ci się nieco... — Zauważyłam.
CZYTASZ
Krąg
WerewolfKorekta rozdział prolog + 2/7 Pierwsza część sagi o istotach nadnaturalnych. Jeden wyjazd zmienił całe jej życie. Spotkała istotę, która jest w niej zakochana po uszy, poznała sekrety swojej rodziny, a także dowiedziała się kim ona tak naprawdę jes...