38

386 17 9
                                    

Dzisiaj maraton kończący tę książkę.
Trochę mi z tego powodu smutno, ale mam tak za każdym razem, kiedy kończę jakąś historię.
No cóż.
Mam nadzieję, że spodobają wam się dzisiejsze rozdziały! ❤
1/3

Przyglądałam się blondynowi, niedowierzając w to, że okazał się być alfom wrogiej watahy. Mężczyzna równie mocno nie umiał uwierzyć w to, że stoję przed nim ja. 

— Cały ten czas byłaś wiedźmą? — Zaczął. — Myślałem, że mogę ci ufać, Nika. W redakcji byłaś moją najbardziej zaufaną osobą, a tymczasem proszę. Pozory jednak naprawdę mogą mylić. — Parsknęłam śmiechem. 

— Odezwał się. — Warknął na mnie, a ja poczułam to, jak na jego ruch, Aiden zaczął się denerwować. — Siad, piesku i tak nie ujadaj, bo język sobie odgryziesz. — Wyraźnie go zaskoczyłam tym, że kompletnie się nie wzdrygnęłam przez to, iż na mnie warknął. — Dziwisz się, czemu kompletnie nie rusza mnie to, że warknąłeś w moim kierunku? Szczerze, po tym co mnie spotkało w świecie magii, rzadko co mnie rusza. Eleanor to już wytłumaczyłam, nim została przeze mnie wysłana do najgłębszej odchłani piekieł. — Wyraźnie go zaskoczyła. — Może chcesz do niej dołączyć, Roger? Będzie jej raźniej z kimś, kto jest tego samego pokroju, co ona. — Wyciągnęłam rękę, a następnie zaczęłam otwierać wrota gehenny. 

— Nie żartowałaś z tym, że niedługo mnie ponownie przyzwiesz, moja przyjaciółko. — Usłyszałam Beala, który wyszedł zza wrót. — Co to za płotka? — Skrzywił się na widok Rogera. 

— Mój były szef... — Wymamrotałam pod nosem, a w kolejnej chwili, po obu moich bokach otworzyło się sześćdziesiąt siedem kolejnych portali. 

— Zebrałem wszystkich... — Powiedział Król Piekieł, a ja kiwnęłam głową, kiedy z każdego przejścia wyszedł demon. 

— Myślisz, że twoja wataha jest w stanie pokonać armię demonów? — Zapytałam, a on cofnął się o krok. — To są potwory z najgorszych koszmarów, które zabiją wszystko co się rusza. — Zauważyłam, że przełknął ślinę na widok tych stworzeń. 

— Do tego zabijają dla zabawy i wiecznie im mało... — Dodał cicho Beal, a ja się uśmiechnęłam półgębkiem. 

— Masz dwie opcję. Poddać się, wycofać i nigdy nie wracać lub zginąć, będąc rozszarpywanym przez pazury demonów, a następnie zostać przez nie zgniecionym niczym gówno. — Spojrzał na wszystkie demony, a następnie na swoją watahę. 

— Zawsze miałaś niewyparzony język... — Powiedział, a ja parsknęłam pod nosem. 

— Uczyłam się od najlepszych. — Widziałam to, jak zacisnął szczękę. — Chyba wybierasz pierwszą opcję. — Opuścił wzrok. 

— Wrócimy... — Powiedział, a następnie się odwrócił do swoich. 

— Najpierw wytresuj te szczeniaczki, żeby nie trzęsły się jak galareta. Może kolejnym razem, jak zobaczycie te demony, to staną tu prawdziwe wilki, a nie jakieś mięso armatnie, które cofa się, nim zaczęła się walka. Może i wrócicie, ale zapamiętaj jedno. Ja się stąd nie ruszę i będę was stąd wypędzała, ile razy będę musiała. — Powiedziałam, a on i jego wataha się wycofali. 

Po chwili, kiedy to już byli wystarczająco daleko, odetchnęłam z ulgą. Widziałam, jak Król Piekieł machnął mi ręką, a następnie bez słowa zniknął za Wrotami gehenny. Spojrzałam na Tianę, która spowrotem zmieniła się w owczarka, a w kolejnej chwili kucnęłam przy niej i pogłaskałam po głowie. 

— Dobry demon. Zasłużyłeś na dodatkową porcję jedzenia. — Natychmiastowo podniósł uszy na sztorc. 

— Żeberka?! — Zapytał ucieszony, a ja kiwnęłam głową, na co już chciał na mnie skoczyć, ale zdążyłam się podnieść. 

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz