Księżniczka i siostra Harrego Pottera w Hogwarcie

Poznanie prawdy

Pewnego dnia po lekcji baletu udałam się do gabinetu ojca, stojąc przed drzwiami usłyszałam dziwną rozmowę

- musimy jej powiedzieć prawdę - powiedziała mama

- ona nie jest gotowa - kłócił się tata

- w końcu sama się zorientuje, a wtedy nas znienawidzi -odpowiedziała

- nie i koniec kropka, powiemy jej gdy nadejdzie odpowiedni czas - zakończył rozmowę

O co może chodzić, nie mam pojęcia, ale się dowiem mam dość sekretów w tym domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W nocy zakradłam się do gabinetu ojca, co nie było łatwe przez zabezpieczenia, na szczęście zaawansowaną magię mam opanowaną. Po 10 minutach nareszcie weszłam do pomieszczenia.

Postanowiłam przejrzeć regały, ale nic nie znalazłam. Do przeszukania pozostało tylko biurko, które mogło być skarbnicą informacji. Przekopałam szuflady bardzo skrupulatnie, co się opłaciło, bo w jednej z nich znalazłam jeszcze mniejszą szufladkę. Delikatnie ją otworzyłam, by nieuaktywnić być może istniejącego alarmu, ale na szczęście go nie było. W środku była teczka z moim imieniem, pełna obaw ostrożnie ją otworzyłam, to co ujrzałam zmroziło mi krew w żyłach. Znajdowały się tam, moje dane, co nie było tajemnicą, ale bym tam jeszcze jeden dokument. Mianowicie dokumenty adopcyjne.

Jak to możliwe przecież ja nie jestem adoptowana, nie mogę być, choć w sumie by się zgadzało, zawsze byłam inna od mojej rodziny wszyscy, mieli czarne i brązowe oczy, ja byłam ich totalnym przeciwieństwem, ale nigdy bym nie podejrzewała, że jestem adoptowana. Mój cały świat się zawalił, czyli to nie są moi prawdziwi rodzice, czyli o tym była ich dzisiejsza rozmowa czy powiedzieć mi prawdę, czy dalej okłamywać.

Jak ja im spojrzę w oczy po czymś takim i gdzie byli moi prawdziwi rodzice w tym czasie, dlaczego mnie oddali i czy wogóle żyją. Słyszałam o pewnym zaklęciu, które pokazuje drzewo genealogiczne, nigdy wcześniej nie było mi potrzebne aż do teraz.