Rozdział IX - Śmierć

644 48 43
                                    

|| Ohayō! :P Co tam u was? Chętnie poczytam komentarze :) Możecie mnie poprawiać, nie gryzę! A teraz zapraszam do czytania! ;* ||

Per. Naruto

(trzy dni później)

Ciemność... Dlaczego widzę tylko ciemność? Dlaczego nie mogę otworzyć oczu?

Czy to mój...

Koniec?

Nie żałuję, że uratowałem Sasuke i Gaarę, właściwie to się chyba cieszę, że w końcu  wszystko się zakończy... Heh...

Wszystkie wspomnienia przelatują mi przed oczami... Także te, które chciałem zapomnieć.

O? A co to... Łzy? Ale ja przecież nie płaczę...

- Przepraszam Naruto... To wszystko moja wina... - co to za głos? Słyszę go często ale nie może sobie przypomnieć kto to.... Właściwie to pamiętam tylko swój głos, ale dźwięki w otoczeniu jest już ciężej rozpoznać...

Proszę Naruto... Odezwij się... - znowu to samo, dlaczego nie mogę poruszyć ciałem? Czuje się, jak byłbym martwy... Tylko tak dosłownie.

Czekaj, czy ja... Umarłem?

Per. Sasuke

Dlaczego... Dlaczego tak musiało się stać?

- Jego stan zdrowotny nie jest coraz lepszy, wręcz przeciwnie, powoli się pogarsza. Nie wiemy czy uda nam się go od ratować, istnieje tylko 45% szans na to, że przeżyje...

- Skończ chrzanić! Naruto wyjdzie z tego choćby nie wiem co!! - krzyknąłem w stronę kobiety. Tsunade, tak. Tsunade jest najlepszym medykiem w dziejach Konohagakure. Nie wspomnieliśmy o tym wcześniej.

- Przepraszam... - powiedziałem przygnębiony.

- Sasuke Uchiha, to ja przepraszam. - spojrzałem na nią, także miała bardzo nieprzyjemny wyraz twarzy, już wiecie, że Naruto dla niej także jest ważny, kocha go, jak własnego brata.

Spojrzałem na Naruto... Zobaczyłem, że porusza gałkami ocznymi, szybko skierowałem wzrok na Tsunade.

- On się budzi! - Tsunade z niedowierzaniem podeszła do Uzumakiego lecz...

- Sasuke... - spojrzałem w jej oczy. Łzy za szkliły ślepia, gromadziły się w kącikach oczu... - On... Jest już...

Martwy...

- Żartujesz prawda? - zaśmiałem się nerwowo, jeszcze raz popatrzyłem na twarz Medyka.

- Przykro mi... Sasuke... - Stałem jak słup, nie wiedziałem co mam robić... Cały drżałem, byłem przerażony.

Upadłem na kolana nie wytrzymałem już, w jednej chwili miliony łez spływało mi po policzkach, ciężko było zabrać oddech, krzyczałem na cały szpital, szczęście, że był on mały i miał dźwięko szczelne pokoje.

- Siemk— - w drzwiach stanął Kakashi. - O? Co się stało? Tsunade-sama?

- Kakashi... On... - zobaczyłem jak Kakashi od razu zrozumiał, stanął jak wryty i z niedowierzaniem patrzył na Tsunade.

Czuję się... || SasuNaru    [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz