Kolejny rozdział! Widziałam, że ktoś przeczytał wszystkie 4 części tego opowiadania i nawet zostawił gwiazdkę! Dziękuję i zapraszam do czytania :)
Per. Sasuke
Obudził mnie trzask, gwałtownie podniosłem się z łorza i szybkim krokiem poszedłem w stronę hałasu. Kiedy byłem na miejscu okazało się, że Naruto zbił dwa talerze w kuchni, a szkło wbiło się mu w kilka miejsc na ciele.
- Coś ty zrobił! - powiedziałem.
- Chciałem zrobić nam śniadanie, ale zakręciło mi się w głowie i talerze wyślizgnęły mi się z rąk. - powiedział jakby wogóle nie przejmował się faktem, że nie małej wielkości szkiełka zostały wbite mu w skórę i jeśli szybko nie zainterweniujemy to się wykrwawi, a wtedy nie będzie już tak ciekawie. - Jak byś mógł, to posprzątaj tutaj a ja idę wytrzeć krew. - Czy on naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego w jakim położeniu się znajduje?
- Uchiha, wiem co myślisz ale spokojnie, potrafię opanować taką sytuację.
- Ale ty się wykrwawisz!
- Nie. Wiem już co zrobić, przeżywałem gorsze sytuacje. - Czekaj, mu chodzi o tą grupę chłopaków?! Jak ich zobaczę to tak skopie im tyłek, że nie będą mogli chodzić do końca życia. Ale dlaczego się tak martwię, przecież Naruto nie jest dla mnie kimś ważnym... Chociaż ostatnio nie mogę przestać o nim myśleć... Nie, Sasuke opanuj się. Nie jestem gejem!
Naruto poszedł do toalety a ja zacząłem zbierać szkła. Następnie szukałem odkurzacza, nie chciałem aby jakieś drobinki zostały i taka sytuacja jak teraz się powtórzyła.
Kiedy Uzumaki wyszedł z łazienki, miał bandaże na lewej dłoni, prawym udzie, wokół pleców i plasterek na policzku. Wyglądał uroczo z tym plasterkiem, nie powiem, że nie... Miał w rękach podkoszulkę i beżową bluzę, nałożył na siebie koszulkę po czym ubrał bluzę zasłaniającą jego biedne nadgarstki.
- Na co się tak patrzysz? - powiedział.
- Na nic, możesz odpowiedzieć mi na to pytanie z wczoraj? - Naruto wygląda na zawiedzionego, jakby miał nadzieję, że zapomniałem. - Rozumiem, że tak. To opowiesz mi o swoich rodzicach, dzieciństwie?
- Mhm... - zgodził się ale nie wspomniał nic o tym aby nikomu nie mówić, myślałem, że będzie kazał mi zatrzymać to w tajemnicy...
- No to zaczynaj - rzekłem na co on tylko kiwnął głową.
- Nie pamiętam moich rodziców, mam przebłyski pamięci i wiem, że byli oni wspaniałymi rodzicami, ale nawet słabo pamiętam ich wygląd... - Jak można nie pamiętać rodziców? Nie, niemożliwe, czyżby jego rodzice... -... Zginęli w wypadku samochodowym. - tak myślałem... Czyli on też stracił rodziców, ale dlaczego ich nie pamięta?
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy miałem 4 lata. - Cholera... Wychował się bez rodziców - byli nazywani bohaterami, gdyż mieli naprawdę dobre serce. Kiedy mieszkałem z rodzicami w wiosce, oni byli zawsze chętni do pomocy, rozdawali jedzenie biedniejszym, nie bali się pożyczyć pieniędzy, a czasami nawet musieli opuścić pracę aby pomagać w wiosce. Mimo wszystko lppli tak zarabiali na mnie, kupowali mi jedzenie i zawsze mówili o mnie dobrze pomimo, że ponoć byłem rozrabiaką. Tak słyszałem od mojego opiekuna Iruki - zakrztusiłem się prawie wodą, a więc stąd ten dobry kontak z nauczycielami, są znajomymi Naruto, tak? - Podczas wypadku, jechałem autem razem z rodzicami, a przeżyłem tylko dlatego... - zatrzymał się -... Tylko dlatego, że osłonili mnie własnym ciałem. Z wypadku wyszedłem niemalże bez szwanku i wtedy nie rozumiałem jescze dokładnie co się stało. Byłem na to za młody. Kiedy wszystko sobie poustawiałem w głowie, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, byłem pogrążany w rozpaczy za rodzicami, ale wtedy przygarnął mnie Iruka sensei. Zaadoptował mnie, chociaż mieliśmy i nadal mamy bardziej przyjacielskie stosunki do siebie. W tamtym momencie wioska mnie znienawidziła. Wszyscy twierdzili, że śmierć ich bohaterów to moja wina. Przechodnie patrzyli na mnie z pogardą i od małego byłem już nekany, bity i niszczony psychicznie przez rówieśników i nie tylko. Nienawidzę życia od małego.
- J-Ja nie wiedzia- przerwał mi.
- Wiem, że nie wiedziałeś. Nikt nie wiedział do dziś. Zresztą skąd mogłeś wiedzieć? Raczej nikt by się tego nie domyślał po chłopcu który ciągle się uśmiecha i rozrabia aby zwrócić na siebie uwagę. - zatkało mnie. A więc jego każdy uśmiech, każdy słodki, robiący ciepło na sercu uśmiech, był nieprawdziwy?
- Wracając. W 6 klasie podstawówki było jescze gorzej. Od zwykłych pięści w twarz, zaczęło się używanie broni takich jak kije, noże, nożyczki, kamienie, a rzadko nawet ktoś do mnie strzelał. Zacząłem być gnębiony przez grupy osób takich jak te z wczoraj. Zostałem wrobiony w pierwszej klasie liceum, przez co zostałem niewinnie wyrzucony ze szkoły, tak o to znalazłem się tu. Mam problemy z psychiką, mam fobie społeczną i depresję, która z każdą kolejną wizytą u psychologa po wyniki okazuje się coraz cięższa. Miałem dwie próby samobójcze. Jedna, skok z budynku a ta druga to podcięcie żył. Niestety z obu sytuacji wyszedłem bez szwanku. Nadal się tnę, bo chce coś poczuć, a wcześniej tnołem się aby zapomnieć o bólu psychicznym, chciałem sobie ulżyć. - Nie mogłem dalej tego słuchać, rozpłakałem się.
- Oi, co jest? Dlaczego płaczesz? - zapytał.
- Ja-Ja...
- Ty? Ty?
- Ja... Ja przepraszam cie Naruto. Tak strasznie cie przepraszam za wszystko...! - rozpłakałem się jeszcze bardziej, upadłem na kolana i schowałem twarz w dłoniach. Nagle poczułem uścisk.
Naruto mnie przytulał...
- Już dobrze Sasuke, jest okej.
- Jak to jest okej?! Po tym wszystkim co przeszedłeś, ja ciebie jeszcze bardziej niszczyłem! To moja wina! To wszystko kurwa moja wina! - wydusiłem z siebie wszystko.
- To nie twoja wina. Sasuke popatrz na mnie. - uradowałem się, że znowu mówi mi po imieniu. Spojrzałem na twarz blondyna. - Wybaczam Ci - uśmiechnął się lekko ze łzami w oczach. On naprawdę mi wybaczył? Po tym wszystkim on tak poportau mi wybaczył?
- Przepraszam... Dziękuję... - znowu położyłem twarz na jego ramieniu. Nie chciałem go puszczać, kiedy powoli się zaczynałem uspokajać, zasnąłem.
Time skip- 3 miesiące później
Per. Naruto
Minął już 3 miesiąc odkąd przestałem odczuwać emocje. Czasami mam przelotne uczucia smutku, żalu i... Miłości. Tak, chyba się zakochałem... Tylko, że to jest kolejny cios do nie odwracalnego załamania mojej psychiki. Mianowicie zakochałem się w... Chłopaku. Wiem, że nigdy mu tego nie powiem, gdyż on nie jest homo na 100% a zależy mi na przyjaźni z nim. Zapewne gdybym mu powiedział o moich uczuciach, to by się mną obrzydził, powiedział to całemu światu, ja bym stracił go na zawsze i cały świat odwrócił by się ode mnie na dobre. Ta osobą jest nie kto inny jak Sasuke Uchiha. Od wydarzenia z przed trzech miesięcy u mnie w domu, jak zwierzyłem mu się z wszystkiego co mi leżało na sercu, to nigdy nie chce abym przesiadywał sam, rozmawia ze mną i próbuje wydusić ze mnie jakie kolwiek uczucia, a o nadmiernym spędzaniu czasu ze mną to nawet nie wspomnę. Jest to bardzo miłe z jego strony, wybaczyłem mu za to jak mnie skrzywdził ale nigdy mu tego nie zapomnę. Staliśmy się bliskim znajomymi lub chyba... przyjaciółmi. Wciąż się boję, że zranię Sasuke, jest on pierwszą osobą która chce się ze mną zadawać. Wciąż jestem nękany ale on często się za mną stawia jak tylko może. Nadal należy do tej grupki "najlpopularjnieszjych osób", ale teraz jest mi to obojętne. Chcę być poprostu przy nim. Wspierać go i... Cholera! Naprawdę się zakochałem! Dziwne to ponieważ za każdym razem gdy tylko jestem obok Uchihy, to nie czuję miłości, ale czuję mrowienie w brzuchu i później nie mogę przestać o nim myśleć. Ciekawe czy kiedyś znowu będę wyrażał emocje...
_______________________________________
YO! Tym o to akcentem kończymy rozdział V! Chciałabym umieścić w tym opowiadaniu scenę 18+ co o tym sądzicie? Możecie podawać swoje pomysły w komentarzach a będę bardzo wdzięczna! :> Dizękuję za czytanie i Do zobaczenia! :P
1231 słów
CZYTASZ
Czuję się... || SasuNaru [ZAKOŃCZONE]
Historia CortaNaruto Uzumaki - z pozoru pełen Energi, zawsze uśmiechnięty chłopak, kochający życie, z jednym wielkim marzeniem towarzyszącym mu od wczesnego dzieciństwa. Mianowicie chciał zyskać szacunek przechodniów. Lecz... pozory bywają mylące. Uchiha Sasuke...