III

64 3 0
                                    

Przy Raymondzie czułam się bezpieczna, głowie dlatego że z naszej dwójki jako jedyny miał rewolwer. Spojrzałam na tarcze - wiszącą nad szafą z porcelanowymi naczyniami - która przykrywała dwa miecze po obu stronach z długim ostrzem i złotym trzonkiem. Gdyby to nie była zwykła atrapa, mogłabym je wyjąć, jeśli potwór by wrócił, ale tarcza z herbem naszego miasta - srebrny krzyż w ogniu - został przymocowany do mieczy, żeby służył jako dekoracja, a nie walki.

- To potwory, które już straciły resztki człowieczeństwa i zostały sługami mroku. - odpowiedział po namyśle.

Znałam go na tyle długo, żeby wiedząc, kiedy próbuje coś przede mną ukryć i to jest właśnie ten moment. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego zamiast być w katedrze razem z innymi księżmi i odnawiać modły w zaciszu, to przebywa w moim domu. Jako dziecko bardzo często tu bywał, a moi świętej pamięci rodzice bardzo go lubili, czasami nawet czułam się, jakbym miała dwóch starszych braci.

- Biskup każe utrzymywać całą sprawę w sekrecie, żeby ludzie nie zaczęli panikować, więc póki, co ta sprawa ma zostać tylko między nami, rozumiesz?

Nagle żyrandol nad moją głową zaczął mrugać, aż każda z żarówek zapaliła się, oświetlając pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka nie było widać próby włamania ani żeby mój brat się bronił w którymkolwiek z pomieszczeń. Jakbym go nie znała pomyślałabym, że wyjechał w kolejny ze swoich wyjazdów i znowu zostanę sama, ale Sedriq informuje mnie zawsze o wszystkim. Wie, że chociaż jestem młodszą siostrą, to jego zniknięcie mnie zaniepokoi.

Omiotłam wzrokiem czarne, skórzane pufy i stół szukając jakiegoś choćby najmniejszego śladu. Nad komunikiem wisiało wielkie złote lustro, które zawsze dawało mi w kość przy czyszczeniu, a obok wisiały dwa kinkiety również wykonane ze złota podobnie jak połowa dekoracji w domu. Czasami miałam wrażenie, że mieszkam w dużo mniejszej wersji pałacu, które wyobrażałam sobie, czytając książkę. Zawsze chciałam jakiś zobaczyć na własne oczy, ale Hokmah jest pod rozkazami Biskupa, który rządzi całym państwem i dobrze dogaduje się z królem Nardonii. Marzenie ściętej głowy, że kiedyś zobaczę zamek, a tym bardziej bibliotekę królewską, o jakiej nawet mi się nie śniło zobaczyć - wielka z milionami książek nawet napisanych w obcych językach oraz widoki, jakie można zobaczyć za oknem. Wszystko, co mi Raymond opowiedział, gdy razem z biskupem wyjechał w delegacje do króla i od tego czasu strasznie chcę się tam udać.
Podeszłam do komody, gdzie moją uwagę przykuły rysy na blacie jakby po nożu albo czymś równie ostrym.

- Tak, ale jeśli mogę pozwolić sobie na szczerość to ludzie powinni wiedzieć o tych bestiach, żeby mogli się bronić jakby również ich zaatakował.

- Wtedy wpadliby w panikę, a ja nie mogę sprzeciwiać się rozkazom. Ponoć w człowieka wstępuje szatan i dochodzi do opętania, a tacy ludzie coraz częściej są pod wpływem siły nieczystej. - odparł.

Przejechałam palcami po kredensie, wyczuwając kolejne rysy, a Raymond stanął obok mnie, również przyglądając się uszkodzeniu, ale z mniejszą uwagą niż ja.

- Co najciekawsze dzieje się to tylko w nocy. Zmieniają się w dzikie bestie i robią straszne rzeczy.

Spuścił wzrok, chwytając za krzyż wiszący na klatce piersiowej.

- A ty jako ksiądz odprawiasz na nich egzorcyzmy? - zapytałam, patrząc mu w twarz.

- Dla nich nie ma ratunku. - Powiedział. - Jedynym wybawieniem jest dla nich śmierć, żeby ocalić więcej istnień.

Te słowa były dość okrutne, ale zdążyłam się przez te wszystkie lata nauczyć, że taki jest świat, a gdy na nowo przypomnę sobie tego potwora, który rzucił się na mnie, widziałam tylko chęć mordu. Choć nie lubiłam go nawet, gdy był człowiekiem, to nigdy bym nie zabiła człowieka, ale jeśli chodzi o potwora... To co innego?

Wampirzy SzlachcicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz