XII

27 1 0
                                    

Biegłam przed siebie, bojąc się ponownie spojrzeć w którekolwiek okno. Czułam na sobie spojrzenia ochrony biskupa, a jeden nawet pokazał na mnie palcem, kierując swoje słowa do towarzysza. Obgadywali mnie, to było oczywiste, ale przez kilka lat zdałam sobie sprawę że nie warto się tym przejmować. Ludzie muszą gadać, obojętnie na jaki temat. Ścisnęłam bardziej torbę i skręciłam za róg, za którym było mniej ludzi. Zastanawiałam się nad konkretnych miejscem w którym pracował Alycent na ulicy która wręcz należała do wynalazców. O ile dobrze pamiętam w naszym miasteczku jest ich tylko garstka, ale akurat za miejsce swoich pracowni wszyscy wybrali jedną ulicę. Na drzwiach wisiały tabliczki podpisane imieniem i nazwiskiem oraz logo zakładu, ale po przejściu dłuższej drugi nigdzie nie widziałam zakładu należącego do nowo poznanego gbura.

- Przepraszam. - Podeszłam do starszej kobiety, bardzo elegancko ubranej. - Gdzie znajdę Alycenta?

Kobieta włożyła klucz do zamka i przekręciła go, zamykając sklep z biżuterią. Przekręciła drewnianą tabliczkę "otwarte" na "zamknięte" po czym uwagą wróciła do mnie.

- Tu go nie znajdziesz. - powiedziała wkładając rękawiczki. - Musisz iść prosto, a później skręć w lewo za czerwonym budynkiem.

Pokiwałam głową. Uśmiechnęłam się i podziękowałam uprzejmie.
Szłam pod górkę, ale natychmiast wystraszona odwróciłam się gdy usłyszałam głośny trzask. To nic. Uspokajałam się w myślach, przecież kiedyś chodzenie samej po lesie w środku nocy było dla mnie czymś normalnym, jednak teraz dostawałam gęsią skórkę. Objęłam się rękoma i szłam szybkim krokiem pod latarniami. Po kilku minutach patrzenia w chodnik zdałam sobie sprawę że jestem kompletnie sama. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Jednej nocy prawie byłam zabita przez dwa demony, a teraz chodzę sama gdy zaczęło się ściemniać. To był zły pomysł żebym dzisiaj do niego szła, mogłam poczekać do jutra, ale skoro jestem już blisko to dojdę do niego. Może później zachowa się jak dżentelmen i odprowadzi mnie do domu, bo samej mi się wracać po ciemku nie uśmiecha. Zatrzymałam się przed drzwiami z napisem "Alycent Wornt. Serdecznie zapraszam". Na środku pod złotym napisem był przymocowany znak nieskończoności, który oznaczał że osoba w środku jest wynalazcom, chcący sprzedać swojego dzieła. Zapukałam, odpowiedziała mi cisza. No bez żartów, przecież nie szłam taki kawał żeby pocałować klamkę. Okazało się, że drzwi były otwarte, więc bez zastanowienia weszłam do środka gdzie paliło się światło.

- Alycent? - Powiedziałam wchodząc.

Dech zaparł mi w piesi. Granatowy sufit z namalowanymi gwiazdami był wysoki, a gdy tylko uniosła wyżej głowę widziałam wielką złotą kulę ziemską, a wokół niej obracało się pięć pierścieni o różnej wielkości. Zastanawiałam się jakim cudem to jeszcze się unosi, chociaż na niczym nie wisi, a wygląda na bardzo ciężkie. Co innego mogłam powiedzieć o gwiazdach zawieszonych na cienkich linkach przymocowanych do sufitu. Nie mam pojęcia, jak Alycent tego dokonał, ale muszę przyznać że robi wrażenie. Całe wnętrze było wypełnione przeróżnymi przedmiotami. Nie ma obok ceny, ale wyglądają na bardzo drogie.
Pochyliłam się, stuknęłam dwa razy palcem o komodę. Na półkach stało kilkanaście ptaszków na wzór rudzika zrobionego z metalowych części. Każdy szczegół był dokładnie dopracowany, aż nie mogłam się oprzeć przed dotknięciem. Otworzyłam delikatnie szklane drzwiczki, a wtedy nieoczekiwanie wszystkie ptaszki odwróciły swoje główki w moją stronę i wyprostowały swoje skrzydła by zerwać się do lotu. Cofnęłam się gdy mało nie pokaleczyły mi twarzy lecąc prosto na mnie, a później wszystkie wbiły się w powietrze i jedynie słychać było trzepot ich złotych skrzydełek z dodatkami srebra. Cholera, zachowywały się jak żywe ptaki szukające wyjścia. Na szczęście okna były zasłonięte długimi firanami, bo jakby wszystkie zaczęły uderzać o szybę to prawdopodobnie uciekłyby. W duchu miałam nadzieję że niczego nie zepsują, bo w gruncie rzeczy to przeze mnie wyleciały.

Wampirzy SzlachcicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz