Rozdział 5

437 23 0
                                    

Nareszcie... wieczór w końcu mnie wypuszczą. Zdaje mi się, że i tak zbyt długo tu przebywałam. Nie miałam zamiaru nawet ich spotkać. Tymczasem oni zdążyli mnie polubić. Co za ironia.

- Badania wyszły w porządku - powiedział doktorek, podał mi wyniki i zwolnienie lekarskie.

Nie powiem. Zaskoczył mnie, kiedy mi to dał. Widząc moje niezrozumienie, dodał.

- Tu masz usprawiedliwienie z powodu nieobecności w szkole, a to- powiedział, pokazując na kartkę obok- jest zwolnienie z wf na tydzień.

- Dziękuję za wszystko i przepraszam za kłopot - powiedziałam, wchodząc z nim do salonu.

- To raczej my za niego przepraszamy- odezwał się Thor, stojący przy otwartej lodówce.

- Thor ty znowu jesteś głodny? Jak tak można... Jeszcze trochę i cała lodówka znowu będzie pusta - żachnął Stark, wchodząc do salonu.

Spojrzał na mnie i na papiery które trzymam w ręku.

- Szybko nas opuszczasz, myślałem, że jeszcze zostaniesz- stwierdził Stark.

- To nie myśl, bo ci nie wychodzi - uśmiechnęłam się słodko.

Reszta zaczęła się śmiać, natomiast sam Stark poszedł naburmuszony do Barku. Przez te niespełna 2 dni, jesteśmy w takiej relacji, że docinamy sobie nawzajem.

Wchodziłam już do windy, kiedy znowu się odezwał.

- Ej młoda może odwieść Ciebie do akademika ?- Wcisnęłam przycisk w widzie prowadzący na parter, odwróciłam się w ich stronę i powiedziałam.

- Nie dostałam tak mocno w głowę, aby stracić rozum i wsiąść do samochodu z mężczyzną, który ruszył alkohol - uśmiechnęłam się i spojrzałam na whisky trzymane w jego ręku.

Winda się zamknęła, a ja usłyszałam głośne śmiechy reszty Avengersów za drzwi.

Szłam ścieżką przez park, która prowadziła do mojej szkoły. Była zaraz dwudziesta, gdy weszłam do środka. Oczywiście wcześniej upewniłam się, czy ktoś mnie nie śledzi lub kamery są w stanie, w jakim je zostawiłam.

Nie miałam żadnych zadań do zrobienia na jutro, więc weszłam na stołówkę coś zjeść, gdyż nie jadłam u nich kolacji.

Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko oraz sałatkę. Z szafki wyciągnęłam szklankę oraz talerzyk. Usiadłam do stolika i zaczęłam jeść.

Zniknięcie jedzenia nigdy nie wychodzi na jaw, ponieważ ludzie z klasy gastronomicznej, którzy nie chcą jeść swojej porcji, wkładają ją do lodówek i czekają aż ktoś z ich klasy to zje.

Zawsze zostają co najmniej cztery porcje, a rano sprzątaczka bierze te produkty i zanosi do sklepiku. Który znajduje się na korytarzu. To jedzenie nie jest złe, po prostu leży jedną noc w lodówce. Porcje nie są liczone, więc równie dobrze może nie pozostać nic.

Po posiłku postanowiłam zrobić krótki trening, nie taki intensywny, ale dla rozciągnięcia. Po pół godzinie skończyłam, poszłam się jeszcze szybko umyć i położyłam się spać o dwudziestej pięćdziesiąt cztery.

Pobudka jak zwykle o wcześnie więc trzeba się wyspać. Kręciłam się z jakieś dobre dwadzieścia minut, z boku na bok. Nie mogłam zasnąć.

Ostatecznie położyłam się na plecy. Skoro nie mogę zasnąć, to przeanalizowałam sobie na spokojnie te niespełna dwa dni.

Ogólnie doszłam do wniosku, że oni o mnie nic praktycznie nie wiedzą. Podałam im fałszywe dane o sobie. Wiedzą tylko, że chodzę do liceum. Po moim wyglądzie czy jakimkolwiek śladzie DNA nie dojdą do niczego. Przecież nie ma mnie w bazie danych. Tylko mój wygląd znają i właśnie to zamierzam stopniowo zmienić.

Wstałam z materaca. Wyciągnęłam moją kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zapaliłam światło i stanęłam przed lustrem. Z mojej torebeczki wyciągnęłam nożyczki i zaczęłam ciąć włosy. W sumie trochę mi ich szkoda, ale przecież odrosną no nie ?

Sięgały mi prawie bioder i trochę przeszkadzały. Właściwie i tak miałam zamiar je kiedyś tam ściąć. Przynajmniej teraz mam dodatkowy powód.

Kosmyki moich włosów przez parę minut latały na ziemię. Po krytycznym spojrzeniu w lustro uznałam, że nie wygląda to najgorzej. Aktualnie włosy sięgają mi do ramion. Tak wiem, że to drastyczna zmiana, ale no cóż, cel uświęca środki- jak to mówią.

Po uczesaniu ich efekt był wspaniały, tak pięknie się układały. Byłam zadowolona. Po dokładnym sprzątnięciu łazienki poszłam w końcu spać. Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki, od razu padłam w objęcia morfeusza.

Promyczek mroku / AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz