Rozdział 21

330 19 3
                                    

Za chwile wybija ósma. A ja mam za sobą kolejna nieprzespaną noc. No cóż, nic na to nie poradzę. Zamiast się nad sobą użalać, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic oraz zaczęłam się malować. Musiałam jakoś ukryć oznaki niewyspania, które się trochę na piętrzyły.

Nałożyłam dużo korektora i pudru na twarz. Dla osoby postronnej mogłoby to wyglądać przesadnie, lecz efekt na to nie wskazywał. Wytuszowałam też rzęsy i nałożyłam pomadkę na usta.

Na siebie założyłam białe rurki oraz czarną bluzę z kapturem.

Jedyne czego teraz mi brakowało i o czym marzyłam to kawa. Czarna kawa, która trochę poparzy mi język i jej zapach, który mnie pobudzi.

Wyszłam na korytarz i podążyłam w stronę kuchni. Zbliżając się do pomieszczenia, słyszałam jakąś nieistotną rozmowę. Po przekroczeniu progu dostrzegłam Bruce i Thora jedzących śniadanie oraz Clinta ślęczącego nad gazetą.

- Dzień dobry - mruknęłam, podchodząc do szafek i wyjmując kubek.

- Cześć - powiedział Thor i Bruce w tym samym czasie.

Mogłam doskonale stwierdzić, że to będzie ciężki dzień. Już od początku, wszystko mnie wkurza, nawet to, że Clint się nie przywitał, jak na wychowanego człowieka przystało.

Woda się zagotowała, więc wyłączyłam czajnik i zaczęłam sypać kawę do kubka.

- Co umie latać, jest na pięć liter i zaczyna się na C ? - spytał Barton, prawdopodobnie rozwiązując krzyżówkę.

- Ty jak się wkurwię.

Zatrzymałam czajnik w powietrzu i drugą ręką zakryłam usta, gdy się zorientowałam, że powiedziałam to na głos. Odwróciłam się w ich kierunku tak jak stałam i spojrzałam na nich.

- Wybacz Clint - zaczęłam od razu- nie chciałam tego powiedzieć. Niezbyt się wyspałam i jestem trochę rozdrażniona- starałam się wytłumaczyć.

- Nie przejmuj się młoda, nic się nie stało - machnął ręką łucznik - zresztą jesteście podobni - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc - Tonemu też się zdarzy walnąć podobnym tekstem- uśmiechnął się.

Obróciłam się i wlałam wrzątek do naczynia. Dosiadłam się do stołu i chwyciłam za tost, który leżała na gromadzie.

- Spróbuj wpisać Cissa - powiedziałam po chwili z pełnymi ustami.

- Co ? - spytał.

- No do krzyżówki wpisz Cissa - odparłam - to taki malutki ptaszek w kolorze zielonym lub niebieskim, zależy jaki patogen ma mocniejszy w DNA- dodałam.

- Nie pasuje - rzekł, licząc budki.

- Hmmm dziwne - westchnęłam - Ale wiesz, że Cissa pisze się przez dwa S ? - spytałam po chwili.

- Jednak pasuje - powiedział uśmiechnięty.

Strzeliłam Face palma niedowierzając. Nie skomentowali tego. Właściwie to dobrze. Nie miałam nawet siły, aby jakoś panować nad swoim charakterkiem i odzywkami. Mam nadzieje, że mi wybaczą dzisiejsze zachowanie.

- Nie nosisz bandża ? - spytał Bruce.

- Nie potrzebuje - powiedziałam, pokazując mu swoją dłoń.

- Jak ?- Spytał niedowierzając.

- Nie tylko Kapitan może się poszczycić szybką regeneracją - Żachnełam.

- Co ja ? - spytał Steve wchodząc do kuchni, zapewne po treningu.

- Nic... nic - powiedział Clint.

Promyczek mroku / AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz