Powoli otworzyłam oczy. Chociaż powieki były bardzo ciężkie, nie poddawałam się. Gdy mój wzrok się wyostrzył, zobaczyłam otwarte drzwi pokojowe. Ogólnie zdziwiłam się, gdy w pomieszczeniu panował mrok, z moich obliczeń słońce powinno razić.
Wiedziałam, że prędzej czy później dadzą sobie spokój i odejdą. Było to do przewidzenia. Przecież nawet się nie wykazałam, aby czuli się zobowiązani do przebywania ze mną.
Każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból, ale byłam pewna, że na tym boku już wiele nie pociągnę, więc postanowiłam się obrócić, wzięłam głębszy oddech, przygotowując się na ból, który miał nastąpić, podczas gdy, chciałam się podnieć do siadu. Już miałam zamiar to zrobić, ale poczułam ciężar na prawej ręce, którego wcześniej nie dostrzegłam. Obróciłam głowę, chcąc zobaczyć, co blokuje dłoń. Nie spodziewałam się zastać takiego widoku. Tony spał na fotelu, który nawet nie wiem, jak się tam znalazł. Miał odchyloną głowę o zagłówek i trzymał jedną ręką moją.
Nawet nie wiem, kiedy łzy zaczęły mi się gromadzić na ten widok. Fakt, że został, że nie byłam sama... Hmm dawno tak nie było. Chyba po raz pierwszy miałam w pełni uczucie, że ktoś się o mnie martwi i nie zostawi mnie, bo ma taki kaprys no chociaż ze Starkiem to bywa różnie.
Domyślałam się, że był zmęczony, było to widać po jego twarzy. Zresztą byłam zdezorientowana godziną, dlatego bardzo delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku i jakimiś praktycznie ostatkami podniosłam się do siadu na łóżku.
Wtedy też dostrzegłam, że Clint i Bruce również śpią na fotelach podobnych do Tonego. Ta świadomość, że tu są była z jednej strony piękna a z drugiej łamiąca od środka. Kolejne łzy spływały mi po policzkach, a ja nawet nie wiedziałam, skąd brałam na to jeszcze siłę.
- Myliłam się - przestraszyłam się początkowo, ale od razu zlokalizowałam mówce, stojącego przy oknie.
- Co do czego ? - spytałam cicho, nie chcąc obudzić reszty.
- Myślałam, że uciekasz przez ten cały czas przed Tonym, bo nie chciałaś go za ojca... no wiesz... reputacja egoistycznego dupka robi swoje - powiedziała Romanoff, siadając na fotelu naprzeciwko mnie - Myślałam, że to przez swoje obawy, przesądy nie chcesz go znać... a tymczasem, ty go cały czas chroniłaś, poczynając od tego, gdy jeszcze znajdowałaś się w Hydrze- zaskoczyła mnie jej wypowiedz. Zapewne miałam nieogarnięty wyraz twarzy.
- Bredziłam ?
- Tylko trochę - stwierdziła.
Nie spodobało mi się to. Są sprawy, poświęcenia i żale, o których nikt nie powinien wiedzieć.
- Co robisz ? - spytała, widząc, że siłuje się z kołdrą.
- Chce do łazienki - powiedziałam, nie wiedząc, czy się nie wywalę, gdy tylko stanę na nogach.
- Pomogę ci - odparła od razu.
Agentka wstała z fotela i podeszła do łóżka. Wzięła moją rękę i przerzuciła sobie za szyje, natomiast drugą objęła mnie w pasie. Wstałam, praktycznie nie czując nóg. Cały ciężar mojego ciała niemal spoczywał na Natashy, więc gdyby tylko zachciało jej się mnie upuścić, to runęłabym na ziemie jak worek z ziemniakami.
- Gdzie ? - spytała, gdy przekroczyłyśmy próg łazienki.
- Prysznic - wychrypiałam z powodu zadyszki.
Kobieta pomogła mi wejść do brodzika i automatycznie w nim usiadłam. Patrzałam przed siebie, próbując opanować oddech i widziałam, że Wdowa stoi i na mnie patrzy, nie wiedząc co dokładnie robić. Po chwili powolnym krokiem odwróciła się z zamiarem wyjścia.
CZYTASZ
Promyczek mroku / Avengers
FanfictionPorwana przez Hydre , szkolona na zabójce , ucieczka po 10 latach , ratowanie na przemian z zabijaniem ludzi , walka o rodzinę , miłość i whisky. Za dużo jak na jedno zdanie ? W takim razie zacznijmy od początku.... " - Ej młoda może odwieść Ciebi...