Weszliśmy do laboratorium i położyłem dziewczynę na łóżku. Bruce od razu się nią zajął, zaczął sprawdzać jej funkcje życiowe.
- Kim ona jest ? I co jej się stało ?- zapytał.
- Nie wiem kim jest - odpowiedziałem - Przypadkiem wbiegłem na nią w parku. Przewróciła się i uderzyła głową o ziemię. Pomogłem jej wstać, zapewniała, że dobrze się czuję i mówiła, że się śpieszy do szkoły. Więc nie chciałem jej zatrzymywać. Po paru metrach odwróciłem się w jej kierunku i spostrzegłem, że nadal stoi w tym samym miejscu, więc do niej podszedłem. Potem zemdlała i postanowiłem ją tutaj przynieść - powiedziałem na jednym tchu.
- Wszystko z nią w porządku ? - spytałem z troską.
- Ma wstrząśnienie mózgu, za jakieś dwa dni powinna się obudzić - odpowiedział Bruce - Tylko wiesz co ? Z tej całej twojej historii dziwi mnie jedno. Po takim uderzeniu od razu powinna stracić przytomność, a nie po paru minutach.
- Może ma po prostu większą odporność - stwierdziłem.
- Tak to bardzo prawdopodobne - odparł.
Po paru godzinach postanowiliśmy wyjść z sali. Dziewczyna i tak wcześniej się nie obudzi. Bruce wydał polecenie J.A.R.V.I.S. żeby informował go jakby stan dziewczyny się pogorszył.
Była dokładnie trzynasta czyli w sumie pora obiadowa. Poszliśmy razem do kuchni, gdzie siedziała reszta drużyny. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy nakładać sobie porcje na talerze.
Rozległy się pytania o to dziecko. Opowiedziałem im całą historię zaistniałą z dzisiejszego ranka. Oczywiście nie odbyło się od przytyku Nat, że jestem nierozważny, nieodpowiedzialny i tej dziewczynie mogła stać się większa krzywda. W sumie miała racje, to była moja wina, lecz nie miałem pewności co do tej krzywdy, bo tak w zasadzie to już leży na łóżku szpitalnym.
Następny dzień, godz.19.20
Pov. Carla
Zaczęłam odzyskiwać przytomność, do moich uszu docierał coraz wyraźniejszy dźwięk pikania. Otworzyłam mozolnie oczy, aby po chwili je zamknąć. Chociaż paliła się tylko jedna lampka w pokoju, to tak - poraziło mnie światło padające na drugim końcu pomieszczenia.
Podczas regeneracji oraz dwie godziny po moje zmysły są bardziej wrażliwe na bodźce. Regeneruję się dwa razy szybciej niż przeciętna osoba.
Gdy przyzwyczaiłam się już do światła, zaczęłam rozglądać się po pomieszczenie, w którym się znajduje. Białe ściany, jedno łóżko, na którym leżę ja. Zaraz obok laboratorium z mnóstwem sprzętu, na wprost mnie okno z widokiem na morze. Skądś kojarzę to miejsce, ale nie wiem skąd.
W tym momencie przypomniało mi się, co zaszło w parku. Jeszcze raz spojrzałam na pomieszczenie z przerażeniem. Wiem, gdzie jestem. Widziałam ten pokój w planach budowy owego wieżowca.
Proszę państwa, proszę o uwagę! Oto jesteśmy światkami oraz możemy podziwiać piękne widoki z Stark Tower na 69 piętrze. W samej paszczy lwa. No to po mnie. Dobra poczekaj, nie może być tak źle.
Usiadłam na skraju łóżka, opuszczając nogi w dół. Łóżka było wysokie, więc mogłam swobodnie nimi wymachiwać. Śmiać mi się chciało z tego powodu, ale no nic.
Zaczęłam wdrążać mój plan w życie. Chociaż czułam się jak nowo narodzona, z wyjątkiem pewnych czynników. To musiałam udawać mdłości i osłabienie. Nie było to trudne zwłaszcza z moimi doskonałymi zdolnościami aktorskimi. Skoro umiałam okłamać agentów Hydry to i uda mi się Avengers. No wiecie, ma się do tego ten dryg. Jestem pewna, że J.A.R.V.I.S. już poinformowała ich o moim stanie i zaraz tu się zjawią. Będzie niezła zabawa, mówię wam.
Jak na zawołanie wszyscy wbiegli do sali i zaczęli mi się przyglądać. Zapewne Baner nie pozwolił wcześniej nikomu tu wejść więc gdy nadarzyła się okazja, po prostu z niej skorzystali.
Wiedziałam, że jestem blada jak ściana. Zresztą jak zawsze po mojej regeneracji. To tylko dodawało prawdziwej kszty mojemu aktorstwu. Bruce podszedł do monitora i jakiś kart, które znajdowały się na drugim końcu pokoju. Zapewne, aby sprawdzić mój stan. Inni byli przejęci natomiast a ja w tym czasie szykowałam się na przedstawienie życia.
Spojrzałam na nich z przerażeniem. Szybko wstałam z łóżka, po czym chwyciłam się go teatralnie, aby wyglądało, że niby jestem osłabiona. Opierając się o nie, zaczęłam cofać się, aż natknęłam się na ścianę i zaczęłam podtrzymywać się regałów. Wszystko działo się tak szybko, że zanim się obejrzeli, ja już stałam pod ścianą. Pierwszy odezwał się Bruce.
- Nie powinnaś wstawać, masz wstrząśnienie mózgu i jesteś bardzo osłabiona.
- Kim wy jesteście ? Ja was nie znam... - Pierwsze kłamstwo.
- Znajdujesz się w Stark Tower, należymy do grupy Avengers. Pamiętasz, co się stało ?- spytał.
- Tak jakiś chłopak na mnie wpadł, ale dalej nic nie pamiętam- odparłam, spoglądając na niego nieufnie.
- Jestem doktor Baner. Zbadałem cię, nic ci nie będzie, ale musisz odpocząć parę dni, aby się zregenerować - stwierdził.
W sumie pomyślałam czemu nie, kilka dodatkowych dni wolnych od nauki, która nie była mi już potrzebna.
- Zostaniesz tu dwa dni, abyśmy mieli pewność, że na pewno nic ci nie jest. Zadzwonisz do rodziców i powiesz, że tu zostaniesz, chyba nie będą mieli nic przeciwko ? - Oczywiście, że nie, przecież nie wiedzą o moim istnieniu, pomyślałam.
- Nie, nie będą, jestem z wymiany studenckiej i moi rodzice mieszkają w Hiszpanii- drugie kłamstwo.
-W porządku a teraz odpocznij, naprawdę blado wyglądasz i jesteś osłabiona - drążył doktorek.
- Nie jestem słaba - postanowiłam się z nimi trochę podrażnić, póki mam do tego okazje.
Widziałam jak większość uśmiechnęła się pod nosem. W sumie też mnie to bawiło.
- Nie ? To podejdź do mnie złotko - odezwał się po raz pierwszy Stark.
Zrobiłam niepewne parę kroków w jego stronę bez podpierania się regałów czy łóżka. Nie powiem, zdziwił się lekko, ale nie dał tego po sobie zbytnio poznać. Aby nie zostać z kamuflowaną, potknęłam się o własne nogi, ale nie miałam ochoty na bliski kontakt z podłogą, więc oszacowałam taką odległość, w której zdążyłby mnie złapać. I tak się stało, po chwili Stark mnie podtrzymywał a w następnej pomógł dojść do łóżka - koordynując mnie.
Po dwudziestu minutach wszyscy wyszli, każąc mi odpoczywać. Taki też miałam zamiar w końcu lepsze łóżko szpitalne niż materac na środku sali gimnastycznej.
CZYTASZ
Promyczek mroku / Avengers
FanfictionPorwana przez Hydre , szkolona na zabójce , ucieczka po 10 latach , ratowanie na przemian z zabijaniem ludzi , walka o rodzinę , miłość i whisky. Za dużo jak na jedno zdanie ? W takim razie zacznijmy od początku.... " - Ej młoda może odwieść Ciebi...