Rozdział 23

4.3K 243 4
                                    

***Rano, następnego dnia***

Jedliśmy w kuchni śniadanie. Harry dzisiaj znowu idzie do pracy, a ja będę siedzieć w domu.

- Harry? - zapytałam niepewnie. Pewnie i tak się nie zgodzi, ale zawsze warto spróbować.

- Tak?

- Bo wiesz - zaczęłam - ty idziesz do pracy, a ja znowu będę siedzieć w domu i się nudzić. Więc pomyślałam, że może mogłabym wrócić do szkoły - powiedziałam tak cicho, że prawie niesłyszalnie.

Harry zaczął się krztusić, dlatego wstałam i zaczęłam go klepać po plecach. Po chwili już przestawał kaszleć, a na jego twarz wracały normalne kolory.

- Niezły żart - zaśmiał się.

- To nie był żart - powiedziałam poważnie.

- Nie ma mowy - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zjadł śniadanie, wstał ze stołka i ruszył do hall'u.

- Dlaczego nie? - jęknęłam - jak nie wrócę do szkoły to zawalę rok, proszę. Przecież nie będę uciekać.

- Zastanowię się - powiedział.

- Dziękuję -pisnęłam. Pocałowałam go szybko w usta i przytuliłam - dziękuje - wyszeptałam mu jeszcze raz na ucho.

- Harry mam jeszcze jedną prośbę - dał i znak, abym kontynuowałam, więc tak też zrobiłam - mógłbyś oddać mi MÓJ telefon - powiedziałam, celowo dając nacisk na "mój".

-Dakota - westchnął - nie za dużo ode mnie wymagasz? - zapytał i uniósł brwi.

- W takim razie, powiedz mi, co ja mam robić, gdy ty jesteś w pracy?

- Dobra, okej. Dam ci swój laptop, ale bez internetu.

- Ale... - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć. Czy już wspominałam, jak bardzo nienawidzę,gdy ktoś mi przerywa?

- Nie ma "ale", powinnaś si,e cieszyć, że w ogóle ci pozwalam na takie coś, widziałaś swoją przyjaciółkę. Rose, tak? - kiwnęłam potakująco głową, czy on mi grozi?

- Okej - westchnęłam. Nie wiem, może poukładam sobie pasjansa...

Skierował się w stronę salonu, a ja podążyłam za nim. Zdjął obraz i naszym oczom ukazał się sejf. Tego się nie spodziewałam. Wpisał odpowiedni kod i drzwiczki się otworzyły. W środku była kupa kasy. Czy on obrabował bank? Zauważyłam, że  był tam też mój telefon. Niedługo będzie u mnie w kieszeni, a nie u niego w tym metalowym pudle. Wyjął laptop i zamknął sejf, po czym zawiesił obraz. Następnie podszedł do mnie i wręczył mi go. Podziękowałam chłopakowi i wyszedł. Usiadłam na kanapie, włączyłam sprzęt i zastanawiałam się co mogłabym porobić. Zauważyłam, że była dostępna sieć, ale była zablokowana. Żaden problem, po kilku chwilach zhakowałam hasło i podłączyłam się do internetu. Weszłam na swojego mail'a i zobaczyłam, że mam dwieście nieprzeczytanych wiadomości, z czego połowa to pewnie reklamy. Nie mam na to teraz głowy. Dlatego postanowiłam napisać do swojego przyjaciela, który "porozmawia" z Horan'em, Nie daruję mu tego...

Jake POV

Siedziałem przed telewizorem i oglądałem jakieś denne programy. Wstałem z kanapy i ruszyłem powolnym krokiem do kuchni. Gdy już się tak znalazłem, sięgnąłem ręką za drzwiczki lodówki i otworzyłem ją. Wyjąłem dwa piwa i z powrotem udałem się do salonu. Walnąłem się na kanapę i otworzyłem trunek. Pociągnąłem duży łyk i rozkoszowałem się gorzkim smakiem. Wziąłem laptop na swoje kolana, po czym otworzyłem klapę i zobaczyłem, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość. Sprawdziłem nadawcę, którym okazała się Dakota, to dziwne, bo nie dawała znaku życia prze prawie 2 tygodnie. Traktowałem ją jak siostrę i zawsze wspierałem w podejmowaniu trudnych decyzji. Niestety nie w każdych się ze mną zgadzała jak na przykład: związek z Jeremym albo prowadzenia podwójnego życia. Nie wiem dlaczego tak postąpiła, zawsze byłem przeciwny ich "planowi". To była sprawa Jeremy'ego i nie powinien wciągać w to Dakoty. Starałem się ja chronić, dlatego do nich dołączyłem. Czasami im pomagałem, ale zazwyczaj byłem tym od komputerów lub brudnej roboty.

Double life ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz