Rozdział 11

5.1K 335 8
                                    

Cała się trzęsłam z nerwów, ojciec mnie znienawidzi. Gdy biliśmy już w zasięgu jego wzroku, Harry  przeniósł swoją rękę na moją talię. Gdy ojciec nas zobaczył, jego oczy wyglądały jak piłeczki pingpongowe. Nie dziwię się, nie widział mnie ponad tydzień.

- Cześć tato - powiedziałam niepewnie.

- Cześć?! Cześć?! Nie odzywałaś się tydzień, nie wróciłaś do domu i ty mi mówisz cześć?! - prawie krzyczał, a ja nie wytrzymywałam już tej sytuacji nerwowo.

- Nie krzycz, ludzie się patrzą - powiedziałam cicho.

- Jakie nie krzycz?! Moja córka po tygodniu nieobecności w domu mówi do mnie "cześć tato" i ja mam być spokojny?!

- Tato chciałabym ci kogoś przedstawić. To jest Harry Styles... - nie pozwolił mi dokończyć.

- Wiem kto to jest - prychnął.

- To jeszcze lepiej - rzekłam, a potem dodałam - więc, to jest mój narzeczony... - znów mi przerwał.

- Twój co? - krzyknął i się zaśmiał, jak to byłby jakiś żart, niestety nie jest.

- Mój narzeczony, jesteśmy razem szczęśliwi i wyprowadzam się do niego -  z każdym wypowiedzianym słowem oczy mojego ojca otwierały się jeszcze szerzej. Sama nie wierzyłam, że to mówię, ale co ja mogłam zrobić?

***

Siedziałam w samochodzie, a łzy spływały swobodnie po moich policzkach, niszcząc doszczętnie mój makijaż.

- Przestań już ryczeć, nie będzie tak źle...

- Nienawidzę cię - mruknęłam. 

Złapał mnie mocno z buzię i powiedział:

- Grzeczniej. Staram się być miły, więc doceń to kurwa.

Do końca drogi już się nie odezwałam. Zastanawiałam się, czy zapytać go o tą teczkę na jego biurku, a jeśli on wie? Dlatego postanowiłam nic nie mówić. Zatrzymaliśmy się pod domem bruneta, a on pomógł mi wysiąść. Szliśmy w stronę domu. Potknęłam się o krawężnik, a moja twarz prawie spotkała się z chodnikiem, gdyby nie Harry...

- Dzięki - mruknęłam.

- Proszę - odpowiedział i uśmiechnął się lekko , ale ja nie odwzajemniłam gestu. Westchnął i szedł dalej. Gdy do szliśmy do domu wsadził klucz do zamka i go przekręcił. Weszliśmy do środka i pół godziny później zmierzałam niepewnie w stronę łóżka, na którym leżał Harry.

- Nie gryzę - powiedział.

- Wiem - odpowiedziałam.

Położyłam się jak najdalej mogłam, a on chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. Zamknął mnie ciasno w swoich ramionach, a ja po chwili oddałam się w ramiona Morfeusza... 

Następny rozdział będzie dłuższy i mam nadzieje, że się Wam podoba.

Do zobaczenia xoxo

Double life ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz