Rozdział 13

5.4K 290 8
                                    

Rose POV

W tłumie znudzonych twarzy nagle ujrzałam Dakotę, siedziała z tym swoim niby narzeczonym. Gdy nasze spojrzenia się spotkały ona nagle się odwróciła wzrok i udawała, że mnie nie widzi. Szczerze? To nie wiem dlaczego...

Zawsze byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i rozumiałyśmy się bez słów, a teraz nawet nie wiem co u jej słychać, bo mnie ignoruje. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Niall'a.

-Może usiądziemy przy tamtym stoliku jest wolne miejsce? - powiedział Niall. Gdy zrozumiałam o który stolik mu chodzi, nawet się ucieszyłam, może w końcu porozmawiam z Dakotą.

Dakota POV

Gdy zobaczyłam, że Rose z jakimś chłopakiem zmierza do stolika obok nas, zaniepokoiłam się. Już mogłam wyczuć że Harry nie będzie zadowolony. Podeszli do nas i ku mojemu zdziwieniu przywitał się z tym blondynem, ale wyglądał na trochę zaniepokojonego.

Niall POV

Ruszyliśmy z Rose w stronę wolnego stolika. Nagle obok niego zauważyłem, że siedzi tam Harry z jakąś dziewczyną. Nie znam jej, a Harry nigdy nie pokazywał się z nimi w miejscu publicznym. Podeszliśmy do nich i przywitałem się z Harry'm. Postanowiłem, że później zapytam go o tą dziewczynę.

- Siema stary...

Podniósł głowę i wyglądał jakby był trochę zdziwiony, a nawet lekko wystraszony. Szybko otrząsnął się z tego stanu i odpowiedział:

-Cześć. Co tu robisz?

- To samo co ty. Przyszedłem zjeść - nie odezwał się już tylko zaczął jeść swoje danie, a ja z Rose usiadłem przy stoliku.

Dakota POV

Rose usiadła z tym chłopakiem przy stoliku, który był bardzo blisko nad prawie się stykały i stało się to czego najbardziej się obawiałam.

- Dlaczego nie odzywałaś się do mnie przez tydzień. Co w ogóle się z tobą stało po tej imprezie? - zapytała szeptem, ale na tyle, że Harry usłyszał, bo za chwile poczułam jego rękę boleśnie trzymającą moje kolano. Zrozumiałam jego niemy przekaz i przełknęłam głośno ślinę.

- Harry po mnie przyjechał i rozładował mi się telefon, nie mam na razie ładowarki, bo została w domu, dlatego do ciebie nie zadzwoniłam - odpowiedziałam ze stoickim spokojem, chyba kłamanie wychodzi mi najlepiej w życiu.

- I ty to mówisz tak spokojnie? Kto to w ogóle jest ten "Harry" - ucisk na kolanie jeszcze bardziej się wzmocnij, a ja myślałam, że zaraz nie wytrzymam, ból był nie do wytrzymania.

- Mój narzeczony - odpowiedział, a blondyn, który przyszedł z Rose wybuchł śmiechem, ale za chwile Harry zmroził go wzrokiem.

- Twój narzeczony?! A niby od kiedy? - prychnęła.

- A czy to ważne? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Rose do kurwy nędzy, jesteśmy przyjaciółkami.

- Uspokoisz swoją towarzyszkę, czy ja mam to zrobić - wtrącił się Harry.

- Dakota idziemy - dodał.

- Ale...

- Powiedziałem idziemy - warknął przez zaciśnięte zęby. A Rose się wzdrygnęła.

Wstałam od stolika, a Harry zapłacił za nasze nieskończone dania. Wyszliśmy z lokalu i zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia z galerii.

- Kto to był? - zapytałam.

- Kto?

- Ten blondyn.

- Przyjaciel.

- Aha. A czemu wydawałeś się zdenerwowany, gdy wszedł do lokalu? - zadałam kolejne pytanie.

- Zdawało ci się.

- Nieprawda.

- Odpuść - warknął i już się nie odezwałam.

Gdy byliśmy przy samochodzie wsiałam do niego bez słowa i zaczęliśmy jechać w stronę jego domu.

Harry POV

To prawda nie wydawało się jej. Zdenerwowałem się, bo miałem ją zabić, ale nie zrobiłem tego, bo mnie zaintrygowała. Nigdy nie łamię swoich zasad, aż do teraz. Gdy byliśmy pod posesja zatrzymałem samochód i pomogłem wysiąść Dakocie. Weszliśmy do domu, a ja przypomniałem sobie, że dziś jest spotkanie gangu. Kurwa. Zapomniałem na śmierć.

- Wychodzę - oświadczyłem Dakocie i dodałem - żadnych sztuczek, bo i tak cię znajdę. Wracam za dwie godziny.

- Dobrze - odpowiedziała, a ja już przekraczałem próg wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem drzwi na klucz. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. 

***

Piętnaście minut później zatrzymałem się pod starym magazynem. wysiadłem z samochodu i ruszyłem do wejścia. Z zewnątrz magazynu był obskurny, ale w środku nie było tak źle.

Wszedłem do środka i od razu skierowałem się w stronę, gdzie się spotykaliśmy. Przekroczyłem próg drzwi i wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. Usiadłem i się zaczęło...

- Kim była ta dziewczyna? Bo raczej nie twoją narzeczoną. - zapytał prosto z mostu Louis.

- Jaka?

- Nie zgrywaj głupa, dobrze wiesz jaka, Niall nam powiedział - odezwał się teraz Zain.

- Kapuś -powiedziałem do Niall'a.

- Przestań i odpowiadaj - tym razem wtrącił się Liam, super wszyscy przeciwko mnie.

- Dakota.

- Jaka Dakota? - zapytał Louis.

- Zwyczajna.

- Kurwa powiesz nam sam, czy mami sami sprawdzić? - ups, zaczął się wkurzać.

- Ta co nas widziała tamtej nocy - wszyscy wypuścili głośno powietrze z ust.

- Miałeś ją zabić.

- Ale tego nie zrobiłem.

- Jak to tego kurwa nie zrobiłeś?! Takie są kurwa zasady, do cholery jasnej! - krzyknął.

- No po prostu. Spodobała mi się więc jej nie zabiłem.

- A jak coś sypnie?

- Nie sypnie, zaufaj mi - zapewniłem ich. Ufałem jej, a poza tym nie miała jak donieść.

- Dobra, następnym razem masz nas informować o takich sprawach - powiedział i chwilę po tym przeszliśmy do sedna sprawy...

Dakota POV

Harry wyszedł, a ja znowu nie miałam co robić. Niebo zaczęło się chmurzyć i po chwili słone krople zaczęły się rozbijać na szybie.

Byłam zmęczona całym tym dniem. Spojrzałam na zegarek i było już po 19. Postanowiłam położyć się wcześniej spać. Uszykowałam się do snu, poszłam do sypialni i oddałam się w objęcia Morfeusza...

Tak jak obiecałam rozdziały są dłuższe :) Mam nadzieje, że cieszycie się z tego powodu :)

Do zobaczenia xoxo

Double life ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz