Nie ma to jak zwalić sobie pierwszy dzień szkoły.
Zbliżając się do budynku spotkałam moją przyjaciółkę, Camilę.
-Hej, stęskniłam się za tobą!
-Ja za tobą też..
-Ej, wiesz, że dzisiaj piszemy próbny egzamin?-wtedy miałam ochotę wydrapać komuś oczy. Nie dość, że Gilinsky zaszczycił mnie swoją osobą, to jeszcze ten egzamin. Ugh tylko nie to.
-Nie denerwuj mnie, proszę.
Bez żadnego słowa więcej weszłyszyśmy do szkoły. Pierwszą lekcją była matematyka. Nienawidzę. Nie cierpię tak samo jak śniegu i Gilinsky'ego. Często o nim wspominam, prawda? Kwestia przyzwyczajenia.
8:00. Zadzwonił dzwonek. Koszmar czas zacząć!
Do sali weszła nauczycielka, pani North. Dla kogoś tak nieśmiałego jak ja matematyka do samobójstwo. Nauczycielka zaczęła sprawdzać listę obecności. O dziwo byli wszyscy.
-Witam was po feriach. Mam nadzieję, że chociaż trochę wzieliście moje słowa do serca i przypomnieliście sobie wiadomości. Za moment to sprawdzimy.
#O nie. O nie. O nie!#
Cały czas myślałam tylko o tym, żeby mnie nie wzięła do tablicy.
-Hm.. Ktoś chętny?
Nikt nie podniósł ręki. Standard.
-No to może..hm.. Skylyn, zapraszam.
Świetnie. Nienawidzę chodzić do tablicy. Ręce mi się wtedy trzęsą, a twarz mam jak burak czerwoną. Głupia nieśmiałość.
Jakimś cudem przeżyłam pierwszą lekcję. Równo z dzwonkiem opuściłam salę z Camilą u boku. Niestety wychodząc wpadłam (znowu) na Gilinsky'ego.
-Kurwa mać-mruknęłam pod nosem, ale i tak usłyszał.
-No wiesz? Ja bym na twoim miejscu się cieszył z takiej okazji. Drugi raz już na mnie wpadasz.-po wypowiedzeniu tych słów zagotowało się we mnie.
-No proszę. Tysiące plemników i taki idiota się trafił.
Camila wybuchnęła śmiechem, Jack nie wiedział co powiedzieć. Owszem, jestem nieśmiała, ale kiedy trzeba komuś dogadać..
Powoli zbliżałam się do dwóch ostatnich lekcji-egzaminu. Poprzednie półrocze nie szło mi najlepiej, więc jeśli nie napiszę tego durnego testu minimum na 3 to już po mnie.
****
Wróciłam do domu, oczywiście nie było w nim nikogo. Rozebrałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i poszłam z torbą do siebie. Włączyłam telewizor wiszący na ścianie naprzeciwko łóżka. Podeszłam do biurka zostawiając na nim kubek z gorącym napojem i torbę. Każda godzina przy książkach dłużyła się niemiłosiernie. Zeszłam do kuchni odnieść kubek. Zauważyłam Cameron'a siedzącego na kanapie.
-Szybko dzisiaj wróciłeś.
-Zwolniłem się z ostatniej lekcji. Muszę zrobić projekt.
-Sam?
-Nie, później lrzychodzi znajomy.
-Eh, okej, ale nie będę robiła ci za niańkę i gosposię.
Minęło jakieś pół godziny, które przesiedziałam w kuchni czytając jakieś czasopismo. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie wiedziałam, czy to jakiś żart z ukrytą kamerą, czy po prostu rzeczywistość.
***********
Siemka. Dzisiaj troche krotki rozdzial ale mysle ze sie spodoba :)
Kto stoi w drzwiach? XD
Do next kochani. :)
Komentujcie misie
CZYTASZ
Our little world/Jack Gilinsky
Fanfiction-Wrogowie odkąd tylko stanęli sobie na drodze. -Nic nie zapowiadało między nimi zgody. -Chwila bezsilności. -Miłość. -Tzw. "First Kiss". -Zdrada i żal. -"Czy kiedykolwiek sobie wybaczycie?".