NOTKA POD RODZIAŁEM! P I L N E
-No dobra, ale śpię na łóżku okej?
-Ale razem?
-No wiesz, chyba się zmieścimy..- chłopak zaczął zabawnie poruszać brwiami.
-Chyba prześpię się w wannie.
-Oj żartuję przecież.
Postanowiliśmy wracać na piechotę. Kiedy byliśmy mniej więcej w połowie drogi zauważyłam Cameron'a z jakąś dziewczyną. Siedzieli przed kawiarnią i jak widać dobrze się bawili.
-Trzymaj- powiedziałam do Jack'a wręczając mu torby z zakupami.
-Ale..
-Weź je.
Zaczęłam zmierzać w kierunku miziającej się pary. Zbliżając się do nich byłam jeszcze bardziej wkurzona, niż 10 minut temu.
-No proszę, ładnie tak to lecieć na dwa fronty?
-Co, o co ci chodzi?
-Przed chwilą byłaś z Gilinsky'm. No, bracie, ale żeś sobie wybrał dziewczynę.
-Aa, zerwałam z nim.
-Mi to nie przeszkadza.
-Cameron!
-No co?- wszyscy przechodnie się na nas patrzyli, zupełnie jakbyśmy odstawiali teatr.
-Nie no to jakaś paranoja.
-Skylyn, ja tobie nie mieszam się do związków. Daj spokój. Tak w ogóle to ktoś na ciebie czeka.- wskazał palcem na Jack'a.-Powoli odbijasz mi przyjaciół..
-Taa, a ty laski swoich kumpli. Jeżeli pojawi się w naszym domu chociaż raz, wyprowadzam się.
-I niby gdzie pójdziesz? Pod most?
-Mnie stać na coś przyzwoitego, ale miło, że pochwaliłaś się swoim miejscem zamieszkania.
Milly tylko warknęła, na co ja rzuciłam jej jeden z tych udawanych uśmiechów pełnych nienawiści. Spiorunowałam brata spojrzeniem, poprawiłam pompona na czapce i odwróciłam się na pięcie, żeby wrócić do blondaska.
-Co się stało?
-Ta laska zaczyna mi coraz bardziej działać na nerwy. Uh szkoda gadać. Idziemy?- zapytałam na co chłopak tylko przytaknął
-Słyszałem, że za kilka dni masz urodziny, prawda?
-Taak, kto ci o tym mówił?
-Gilinsky cały czas mi o tym gada. Ostatnii nawet wpadł w panikę, bo nie wie co ma kupić.
-Mhm.- byłam lekko zaskoczona. On? I gadanie o moich urodzinach?
-W końcu w domu!-krzyknęłam rzucając się na kanapę.
-Ej! Zdejmuj buty, przed chwilą tu sprzątałem.
-No już, przepraszam. Co będziemy robić?-zapytałam odstawiając buty.
-A na co masz ochotę?
-W sumie to nie wem, ale nie chcę powtórki z Chuppy Bunny.
-Hm, dawno nie wrzucałem nic na YouTube.
-Ej, ej. Blondi. Jaja se robisz? Ja i kamera to związek bez przyszłości. Tak samo jak chemia albo matma.
-Oj daj spokój.
-Ja w to wchodzę.-powiedział Aaron jednocześcnie przechodząc na blond stronę mocy.
-Nie żeby coś, ale jesteś przegłosowana!
-Niech wam będzie. I co niby chcecie robić?
Chłopcy spojrzeli między siebie, po czym tajemniczo się uśmiechnęli.
-O nie. ŻADNYCH CHALLENGÓW! Nie wystarczy wam poprzednie i widok latających pianek Cameron'a?
-Zawsze coś zepsujesz.- oburzył się Aaron.
-Wróciłem!- krzyknął Cam.
-Aaron, odbiłeś kiedyś swojemu kumplowi dziewczynę?
-Skylyn daj sobie spokój. Dobrze ci radzę.
-Bo co?
-Chyba pamiętasz, że zostałem tu tylko i wyłącznie ze względy na ciebie..
-Możesz sie wyprowadzić. A jak nie ty to ja. Wspomniałam ci już o tym wcześniej.
Moja sprzeczka (a raczej kłótnia) z Cameron'em trwała dość długo, przez co zmarnowałam kolejne cztery godziny swojego życia na tego palanta zapatrzonego w żywą torebkę foliową. Plastik, implanty i botoks.
-Może w końcu skończycie?- zapytał z wyrzutem Aaron najwyraźniej znudzony całą sytuacją.
-Masz rację. Nie ma sensu kłócić się z tą kretynką.
Wystawiłam mu język, po czym oznajmiłam, że idę zrobić sobie herbatę.
-Co powiesz na filmik na Snapchats zamiast kamery?- zapytał Jack łapiąc za jabłko leżące w misce.
-Wszystk jedno.
-Siedzimy w salonie, czy idziemy do Aaron'a?
-Chyba lepiej będzie się przenieść.
Zabawiłam się w wredą siostrę i zabrałam wszystkie słodycze ze sobą. Przez jakieś 10 minut siedzieliśmy w ciszy, ale Jack tego chyba nie mógł znieść i włączył film.
***
-Nie! Błagam! Dosyć!-krzyczałam próbując łapać oddech. Byłam torturowana przez Aaron'a, a Jack nagrywał to na snapchata. Jego historia była zapełniona naszymi filmikami i zdjęciami.
-Ej, może tak troche ciszej? Jest druga w nocy.-Miałam ochotę wybuchnąć śmiehem na wdok zaspanego Camron'a.
-Spadaj.
********************
WITAM! TO JA! WRÓCIŁAM. PRZEPRASZAM ZA MIESIĄC NIEOBECNOŚCI ALE:
1) BRAK WENY
2) MIESIĄC PISAŁAM ROZDZIAŁ I TO JEDEN (WTF TO CHYBA TYLKO JA TAK UMIEM XD)
3) MAM DO WAS SPRAWĘ. OTO ONA:wiec zapewne domysleliscie sie kogo ukrylam pod postacia Milly.
Wiem ze niektorym moze sie to nie podoba, ale to fanfiction jest pisane przeze mnie i wyrazam swoje zdanie na ten temat. Jestem gotowa na jakakolwiek krytyke.
CZYTASZ
Our little world/Jack Gilinsky
Fanfiction-Wrogowie odkąd tylko stanęli sobie na drodze. -Nic nie zapowiadało między nimi zgody. -Chwila bezsilności. -Miłość. -Tzw. "First Kiss". -Zdrada i żal. -"Czy kiedykolwiek sobie wybaczycie?".