Rozdział 8

3.2K 203 9
                                    

Po lekkim ochłonięciu zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Już miałam przekroczyć próg kuchni, kiedy usłyszałam głos Cameron'a.

-Ej, Skylyn! Daj coś do picia!

-Wyglądam ci na kelnerkę?-zapytałam kierując się w stronę, z której dobiegały wrzaski mojego brata.

-Nie, ale nieźle byś wyglądała w takiej mini co noszą.

-Gilinsky zamknij się, albo sama to w końcu zrobię!- nagle rechot tych pajaców ucichł. Zastąpiło go buczenie.

Wróciłam do kuchni i nasypałam do miski moje ulubione płatki. Zaczęłam odkręcać butelkę z mlekiem. Nie było mi dane dokończyć czynności. Ktoś zapukał do drzwi. Raz. Drugi. Piąty.

-Nie wydaje mi się, żebym tylko ja miała w tym domu nogi i uszy! Ugh nadęte pacany.

Podeszłam do drzwi.

-Camila? Nie powinnaś być w szkole?

-To ja miałam zapytać ciebie. Cameron też jest w domu? Kim oni są?- dziewczyna wychyliła głowę za moje ramię.

-Nie wiem. Spytaj Cameron'a. Zaprosił, a raczej zciągnął  tych idiotów. Właź do środka. Dzięki Bogu, że przyszłaś. Inaczej sama musiałabym się z nimi urzerać. Chcesz herbatę?

-Tak, tak.- dziewczyna chyba nawet mnie nie słuchała. Odkąd przekroczyła próg domu spoglądała w stronę salonu.

-Hej Cam- Dziwnym trafem mój brat jako tako dogaduje się z Camilą. To.. Dziwne. Ona i ja to praktycznie jak kropla w kroplę.

-Sam?!

-Camila, ej co ty tu robisz?

Nikt nie wiedział, o co konkretnie chodzi.

-Sky, chodź do kuchni-powiedziała, a raczej rozkazała mierząc chłodne spojrzenie w niejakiego Sam'a.

-Skąd go znasz?-zapytałam się zalewając wrządkiem torebki herbaty.

-Kogo?

-Nie udawaj głupiej. Okej?

-Ugh.-mruknęła coś pod nosem zabierając kubek i kierując w stronę schodów.

Gilisnky wysłał mi pytające spojrzenie, na co ja odpowiedziałam środkowym palcem. Co go to interesuje? Niech zapyta swojego kumpla.

***

-Więc, Sam to twój.. Chłopak?

-Nie. Znaczy tak. Ugh już sama nie wiem.- Camila sama zgubiła się w tym, co mi tłumaczyła od godziny, a bynajmniej się starała.

-Chwila, od początku. Ty z nim byłaś. Pół roku. I oznajmił ci, że musicie się rozstać, bo wyjeżdża, tak? I nagle widzisz go tutaj.

-Brawo, nareszcie załapałaś!

-Okej, daj kubek. Nie ma sensu trzymać pustych. Zejdę na dół i skombinuje coś do jedzenia.

-Mhm

-Ej, o co chodzi?- ten głos mogę rozpoznać wszędzie.

-Nie interesuj się. Poza tym jak chcesz wiedzieć, to w salonie siedzi twój kolega.

-Okej, przepraszam, królewno!

-Nie drzyj tej papy..

-Zabronisz mi?- ee dlaczego on się do mnie przybliża?

-Może- zachowałam zimną krew i nie wiem dlaczego, ale pozwalałam chłopakowi zmniejszać dystans między nami.

-Jesteś pewna? Odważysz się?

-Ja..- nie pozwolił mi dokończyć. Trwałam w chwili, której nie rozumiałam. Jack Gilinsky, mój wróg nr. 1 od ZAWSZE stał z zamkniętymi oczami przywarty do mnie. Jedyne, czego w tej chwili byłam pewna, to to, że mnie pocałował, a ja stałam jak kołek.

-Woah, woah, woah!

***************
Jeeeej mamy 8! :D
I mamy first kiss misie! <3 uhuhuhuh jak sie ciesze. Jak myslicie jak potocza sie teraz ic losy. I kto im przeszkodzil? Omomomomomomom. Sama nie wiem xD
Zostawcie kom, jesli nie to chociaz gwiazdeczke «« dozobo baj baj xD

Our little world/Jack GilinskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz