NOTKA pod
*Jack*
Po mojej sprzeczce ze Skylyn poszliśmy do domu Milly. Okej, trochę mnie poniosło. No, ale to.. Nie fair. Ja ją pocałowałem pierwszy. Jak Sam mógł mi to zrobić?
-Jack?- z rozmyślania wyrwał mnie cieniutki głos Milly.
-Tak? Coś się stało?
-Przygniotłeś mi włosy ręką.
-Już. Przepraszam.
-Co ty taki zamyślony jesteś? Chodzi o tamtą dziewczynę, mam rację?- dziewczyna wstała i położyła swoje małe dłonie na biodrach. Zaczęła tupać prawą nogą.
Wiedziałem, że za moment zacznie prawić mi kazanie na temat tego, że to ona jest moją dziewczyną i bla bla bla.
-A może pójdziemy do galerii?- Milly rozluźniła się.
-Okej.- powiedziała po czym w podskokach udała się do szafy.
***
-A co powiesz o tej?- zapytała stojąc przede mną w już chyba setej sukience.
-Jest okej. Bierzemy ją. Możemy już iść?
-Na każdą tak odpowiadasz. Przestań. Minęło dwadzieścia minut.
-Serio? Bo czuję się jakby mi pięćdziesiątka przybyła.
-Okej okej marudo. Idę się przebrać.
Wychodząc ze sklepu Milly oznajmiła, że jest głodna, więc postanowiliśmy pójść coś zjeść. Po drodze do wyznaczonego miejsca objąłem ją ramieniem, jednak po chwili ręka sama mi się zsunęła na widok Sky i.. Johnsona? Co on tu robi z nią? Chciałem przejść naokoło, ale ciemnowłosa ich zauważyła i chciała podejść. Zrezygnowany poddałem się jej i zaczęliśmy zmierzać w kierunku jak widać dobrze bawiącej się pary.
-A co wy tu tak razem i sami?- zapytała Milly bawiąc się palcami.
-Jack miał mi pomóc, ale Skylyn się tym zajęła.
-Sory stary, coś mi wypadło.- szybko znalazłem usprawiedliwienie. Kopletnie wyleciało mi to z głowy.
-Wypaść to ci mogła kasa z kieszeni na tą laskę.- Skylym mruknęła pod nosem od razu odchrząkując.
-Co ty powiedziałaś?- Tylko tego mi brakowało. Milly lekko się zaczerwieniła na twarzy i to nie były te rumieńce, kiedy dziewczyna się wstydzi.
-Aż tak z tobą źle, że nie słyszysz osoby obok?
-Idiotka, spójrz w lustro to pogadamy.
-Barbie spokojnie. Jeszcze ci tapeta się rozpłynie. - Johnson oczywiście musiał dołorzyć swoje.
-Zamknij się. W przeciwieństwie do ciebie Jack ma dziewczynę i jakoś wygląda..
-Ej Milly. Jesteś taka tępa czy tylko się zgrywasz?
-Skylyn daj spokój. Jej szare komórki wymarły szybciej niż dinozaury.- Johnson nagle pochmurniał. Chciałem spytać, czy wszystko okej, ale wolałem się nie wtrącać w paradę.-Chodźmy stąd. Proszę.- ostatnie słowo wypowiedział szeptem. Po chwili obydwoje zniknęli z mojego pola widzenia.
*Skylyn*
-Jack. Co się stało?
-Ona ma rację. Nie widzisz jak wyglądam?
-Czyś ty oszalał do reszty? Słuchaj tego czegoś, a na serio daleko zajdziesz. Nie wolno ci tak myśleć, rozumiesz?
-Kiedy to prawda.
-Jeszcze raz tak powiesz, a coś ci zrobię. Nie mów tak. Jesteś świetnym przyjacielem, wesolutki kochany blondasek. Nigdy nie pomyślałabym tak jak ona. Przez myśl by mi to nawet nie przeszło.
Podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Według mnie jest idealnym materiałem na przyjaciela jak i na chłopaka.
-Mam pomysł. Zostaniesz u nas na noc! W sensie u mnie. Co ty na to?
**********
Hejo wam! Rozdział pisany przez (oficjalnie od ponad 24h) 15- latkę!!!
A teraz mi się tu przyznać. Kto wyczekiwał na perspektywę Gliny hm??
Proszę komentujcie. Nie wiem kto i czy w ogóle ktoś czyta więc.. Komkomkom!
Przepraszam za klimat ale złapałam doła co ostatnio często mi się zdarza także .
No nic to co zawsze czyli ⭐
CZYTASZ
Our little world/Jack Gilinsky
Fanfiction-Wrogowie odkąd tylko stanęli sobie na drodze. -Nic nie zapowiadało między nimi zgody. -Chwila bezsilności. -Miłość. -Tzw. "First Kiss". -Zdrada i żal. -"Czy kiedykolwiek sobie wybaczycie?".