- Zatem? Czego chcesz? - warknęła nieuprzejmie Haruna, z pogardą spoglądając na swojego rozmówcę, chociaż nie znała go tak dobrze. Nie żałowała tego. Osoba, która siedziała przed nią mogła pozostać kompletnie obcym, ale ze słyszanych historii z pierwszej ręki, wstręt byłoby zbyt delikatnym określeniem tego, co czuła względem tego mężczyzny. - Będę z tobą szczera. Nie lubię cię. Życzę ci wiecznej sraczki oraz poważnej choroby, bo nie lubię skurwieli takich jak ty.
Mężczyzna nie wydawał się być urażony jakże ostrymi słowami wypowiedzianymi ze słodkich ust Haruny. Kobieta skrzyżowała ręce na piersi, odliczając czas od swojego przyjścia do kawiarni, odpowiadając na nagłe zaproszenie. Nie zastanawiała się, skąd miał jej numer i tym bardziej nie obchodził jej powód, dla którego zainicjował spotkanie. Gdyby nie znajdowała się w miejscu publicznym i nie posiadała dobrego wychowania, wylałaby mu gorącą kawę na twarz. Nie zamierzała jej pić, głównie dlatego, że gość upierał się, aby za nią zapłacił. Skurwysyn ukryty za maską dżentelmena. Choćby kupił ulubione ciasto, a nawet dwa nie spojrzałaby na niego inaczej. W jej oczach został już przydzielony do kategorii ludzi, którymi gardzi i nienawidzi.
Dlaczego więc odpowiedziała na zaproszenie? Bo takim jak on się nie odmawiało. Głupstwem byłoby zignorować natarczywą prośbę o spotkanie, podobnie jak w przypadku Endeavora. Tylko dlatego Haruna zrezygnowała z upragnionej drzemki przed zajęciami z Eri. Po całonocnej opiece nad Aizawą i późniejszym doglądaniu go, padała na twarz, ale pocieszała się, że około siódmej będzie mogła z czystym sumieniem pójść spać. Aż nie zadzwonił telefon. Zamierzała go zignorować, podejrzewając, że to znów matka próbuje namówić ją na randkę z przypadkowym kolesiem. Nieznany numer ją zainteresował.
- Czy chcesz czegoś... poza kawą? - zapytał z niepasującą do niego skruchą. Przecież tak naprawdę nigdy nie spotkali się twarzą w twarz, więc mężczyzna nigdy nie miał okazji ją skrzywdzić, a jednak siedział przed nią, jakby oczekiwał wyroku. - Może coś...
- Powtórzę: czego chcesz? - Jej głos niebezpiecznie zadrżał, kryjąc w tym ostrzeżenie, że dziś cierpliwość i nerwy kobiety są wystawiane na ciężką próbę i nie ma zamiaru użerać się z kimś takim. - Gardzę tobą, wiesz?
- Przecież nawet mnie nie znasz...
- Myślę, że poznałam cię na tyle, by tobą gardzić.
Mężczyzna podrapał kark, pochylenie głowy podkreśliło niemal już fioletowe cienie pod oczami. Może kiedys ktoś nazwałby go przystojnym tak teraz wyglądał... dość przeciętnie. Zmęczenie i niewyspanie nie pasowało każdemu, niektórzy wyglądali po prostu tragicznie. I mężczyzna przed Haruną był doskonałym tego przykładem. Potrzebował co najmniej trzydziestu godzin snu i kilka lepszych posiłków, aby wyglądać chociaż trochę lepiej. Z drugiej strony Kirie miała to w głębokim poważaniu, jakie życie prowadził ten facet. Mógł nie sypiać, głodzić się, ona nie potrafiła się rozczulić nad tak okrutną osobą.
- Przejdź do rzeczy - ponagliła go, wskazując zegarek na lewym nadgarstku. - Sprawy mnie naglą.
- Znalezienie ciebie nie było łatwe... pomimo moich znajomości. Pomogło to, że pracujesz teraz w U.A. - powiedział nieco odważniej. Mina zbitego psa i ochrypły głos nie pasowały do prezencji umięśnionego i niegdyś charyzmatycznego bohatera. - Pragnę prosić cię o pomoc.
- O pomoc? - zdziwiła się Haruna, zakładając nogę na nogę, bawiąc się czarną szpilką na lewej stopie. - Ty chcesz prosić o pomoc mnie? A jakiej to pomocy może udzielić ci taka outsiderka jak ja? Jakbyś nie wiedział, ujawniłam się po czternastu latach.
- To nie ma znaczenia... Proszę, jesteś jedyną, która może mi pomóc. Zarówno bohater numer dwa Hawks jak i Rena Shihoin odmawiają mi udzielenia informacji. Ja... muszę odnaleźć córkę.
CZYTASZ
Wymazanie | Shota Aizawa ✔
FanfictionNie każdy ma możliwość spełniania dziecięcych marzeń. Haruna Kirie już dawno zaakceptowała swój los, kiedy zdesperowany człowiek postanowił upokorzyć ją i podciąć skrzydła. Jednak gdy dyrektor U.A. składa jej niecodzienną propozycję, musi zwalczyć s...