- Czekaj, czekaj... wait a minute! - Yamada wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami w swoją przyjaciółkę, z którą znów jadł wspólnie obiad, kiedy tylko skończyła zajęcia z Eri o trzynastej. - Chcesz mi powiedzieć, że... ty i Shouta... to tak już oficjalnie?! - ekscytował się blondyn.
Owszem, sam w liceum należał do wielbicieli Kirie Haruny ze względu na jej charyzmę i wieczny uśmiech na pięknej twarzy. Zauroczenie minęło, gdy zostali najlepszymi przyjaciółmi i dość szybko, jak na niego, zauważył dziwną chemię między dwójką jego przyjaciół. Niestety oni nie wykazali się bystrym umysłem, a przecież uchodzili za najmądrzejszych w klasie, i nie zauważyli, że ciągnie ich do siebie jak dwa przeciwne bieguny. Co prawda Aizawa zdał sobie sprawę to dopiero w drugiej klasie liceum, ale przecież lepiej późno niż wcale!
Hizashi spodziewał się, że ten wyjazd mógł okazać się punktem kulminacyjnym w ich relacji. A kiedy usłyszał całą historię przyjaciółki, nie przerwał ani razu! W pewnym sensie matka Haruny wyświadczyła im przysługę, bo czaili się jak naiwne dzieciaki. Cieszył się ich szczęściem i życzył im jak najlepiej.
- Cóż... nie jestem do końca pewna. Co prawda Shouta przyznał, że mnie lubi, ale otwarcie nic sobie nie obiecywaliśmy, więc w sumie sama nie wiem na jakim poziomie jest teraz nasza relacja. Mówił coś, że chciałby zabrać mnie na prawdziwą randkę.
- Yeaaah!
- Hizashi, jesteś za głośny - odezwał się ktoś za ich plecami. Oboje spojrzeli na stojącego z tacą Aizawę, spoglądającego z typową dla siebie obojętnością na przyjaciela. - Nauczysz się kiedyś kontrolować?
- I ty mówisz mi o samokontroli, łóżkowy zwierzaku - wymruczał cicho pod nosem.
- Co powiedziałeś?
- Nic, nic!
Blondyn posłał mu szeroki uśmiech, mając nadzieję, że nie usłyszał poprzednich słów. Sądząc po pytającym spojrzeniu, jakie posłał Harunie, rzeczywiście tak była. Ta tylko wzruszyła ramionami, nic nie mówiąc. Miała dziś kilka spraw do załatwienia, więc nie mogła pozwolić sobie na swobodne siedzenie wraz z przyjaciółmi. Skończywszy posiłek, przeprosiła mężczyzn, wstając od stołu. Niby przypadkiem przechodząc obok Aizawy, musnęła jego ramię. Czarnowłosy obejrzał się za nią, a ta puściła mu oczko, sugestywnie oblizując górną wargę. Mężczyzna uciekł wzrokiem w stronę swojego posiłku, nie pozwalając, by w szkole, zwłaszcza przy Yamadzie bawiła się nim w ten sposób.
Wtedy podeszła do niego bliżej, by wyszeptać mu do ucha słowa, które później cały dzień odbijały się echem w jego świadomości.
- Przyjdź do mnie w nocy.
No tak... przecież musieli coś dokończyć, czego nie mogli przez cały weekend. W ten sposób Aizawa pierwszy raz był rozkojarzony podczas zajęć ze swoją klasą, na co przecież nie mógł sobie pozwolić. Dobrze, że większość zajęć z nimi miał przed obiadem, a po nim tylko dwie godziny. Wyczekiwał, aż wszyscy pozamykają się w swoich pokojach, całkowicie skupiając się tylko na sobie, nie przejmując się nikim innym. Po dwudziestej drugiej mężczyzna wziął zimny prysznic, po którym od razu skierował się w stronę pokoju Haruny. Czego mógł się spodziewać? Na pewno nie tego, co tam zastał.
Tylko otworzył drzwi, wpuszczając trochę światła padającego z korytarza i zamarł. Na łóżku leżała Kirie - może sposób, w jaki leżała nie budził żadnych kontrowersji, ale jej strój... owszem. Coś w Aizawie drgnęła na widok kocich uszu na jej głowie i długiego ogona przerzuconego przez jej nogi. Ukrył twarz w dłoni, uśmiechając się pod nosem. Cholera, ona rzeczywiście miała taki strój... Poza dwoma kocimi elementami, miała na sobie bardzo, ale to bardzo obcisły kombinezon bez ramio i nóg, zakrywający naprawdę wiele. Kobieta parsknęła śmiechem na widok reakcji ukochanego, schodząc z łóżka. Podeszła do niego, pokazując mu się w całej okazałości.
CZYTASZ
Wymazanie | Shota Aizawa ✔
FanfictionNie każdy ma możliwość spełniania dziecięcych marzeń. Haruna Kirie już dawno zaakceptowała swój los, kiedy zdesperowany człowiek postanowił upokorzyć ją i podciąć skrzydła. Jednak gdy dyrektor U.A. składa jej niecodzienną propozycję, musi zwalczyć s...