37. Rozdział

1.2K 156 47
                                    

Aizawie zajęło trochę czasu przyswojenie słów matki Haruny. Nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego, zwłaszcza teraz. Wyszło na to, że Kirie również darzyła go uczuciem i to aż od gimnazjum, kiedy on nawet nie przejmował się jej istnieniem i kojarzył ją tylko z widzenia. Dar naprawdę musiał uszkodzić mu wzrok, skoro nie dostrzegł w czułych gestach kobiety niczego, co by wskazało na większe zainteresowanie jego osobą. Nie rozumiał, dlaczego więc opuściła go, kiedy darzyli się tak silnym uczuciem? Czy zamierzała mu kiedykolwiek wyznać to? Co on powinien teraz zrobić w tej sytuacji? Od samego początku, gdy zgodził się ,,udawać'' partnera Kirie, nie zamierzał udawać swoich uczuć, a wręcz przeciwnie, wykorzystać okazję do ich okazania. 

Obmył twarz chłodną wodą, jeszcze raz wpatrują się w swoje odbicie. Ich dziecinne podchody powinny się skończyć. I zamierzał sam o to zadbać. Postanowił wrócić do stołu, nie spodziewając się, że wyznanie matki mogło rozpętać tak wielką wojnę. Przystanął za ścianą, nie chcąc pojawiać się teraz. Nie zamierzał być powodem większego zakłopotania przyjaciółki, bo pewnie nie miał dowiedzieć się tego w ten sposób.

- Nie rozumiem, czemu się tak wściekasz - prychnęła pani Kirie.

- Wściekam się, bo próbujesz ingerować w moje życie! Mam trzydzieści lat, do cholery! - Uderzyła pięścią w stół, który zadrżał pod naciskiem jej siły.

- Znasz moje zdanie na temat bohaterów. W tej rodzinie nie ma dla nich miejsca - odparła spokojnie kobieta, sięgając po białą chusteczkę, by wytrzeć usta po skończonym posiłku. - Aizawa Shouta zawsze będzie przyjacielem rodziny, ale nie mogę zgodzić się na ten związek, póki jest bohaterem.

- Zatem... - zaczęła dziwnie pustym głosem Haruna - nie akceptujesz go tylko dlatego, że jest bohaterem? - Matka nerwowo spojrzała na córkę, nie wiedząc, czego się teraz po niej spodziewać. - Chcę wrócić.

- Co?

- Zamierzam znów spróbować bycia bohaterką.

- Haruna...!

Nie dokończyła, bo przy jagodowowłosej znów zjawił się Aizawa, który nie zamierzał pozwolić, by zmagała się z tym sama. Może i jej decyzja padła pod wpływem impulsu chwili, pragnienia zrobienia matce na złość, ale po części czuł, że naprawdę tego chciała i po prostu potrzebowała czegoś, co pozwoli jej zrobić pierwszy krok. Pani Kirie wpatrywała się z szeroko otwartymi oczami w postać przed sobą, ledwo poznając własną pierworodną. Jej decyzja... ponownie zostać bohaterką? Nigdy się na to nie zgodzi!

Tyle wystarczyło, by spokojny obiad schodzący na burzliwe tory stał się prawdziwym polem minowym. Wbrew oczekiwaniom wybuchu kolejnego konfliktu, pani Kirie wstała od stołu, tłumacząc się nagłym bólem głowy i udała się na spoczynek. Yuusa, która do tej pory milczała, również zamierzała odejść, nie chcąc przebywać dłużej w towarzystwie starszej siostry. Haruna opadła z cichym westchnięciem z powrotem na krzesło, czując jak wszelkie siły ją opuszczają. Gdyby nie obecność Shouty, mogło to skończyć się znacznie gorzej. Odruchowo dotknęła jego ręki wciąż spoczywającej na ramieniu, szukając u niego wsparcia, na które zawsze mogła liczyć.

- Zaprowadzę Eri do pokoju... - odezwał się pan Kirie. - Choć młoda, mam kilka fajnych gier planszowych, co ty na to?

- Chętnie...

W salonie została tylko Haruna, Shouta i Yukio, który od samego początku uważał, że nie powinien tu być. Słyszał o najstarszej córce państwa Kirie tyle pochwał, widział tyle zdjęć, że naprawdę zapragnął ją poznać, cicho przystając na próby zeswatania ich dwójki. Niestety, widząc zażyłość pary przed nim, musiał skapitulować. Nie mógł wtrącać się w uczucie zrodzone tak dawno temu. Podziękował za posiłek i przeprosił za kłopot. Opuścił dom, zostawiając Aizawe i Kirie samych. Kobieta nie potrafiła odezwać się słowem, a co dopiero spojrzeć ukochanemu w oczy. Dowiedział się. W zupełnie innych okolicznościach niż planowała mu kiedyś powiedzieć.

Wymazanie | Shota Aizawa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz