_______________________________________
"Zaufałam ci już dawno"_______________________________________
DRACO POV :
Kolejna połowa miesiąca minęła zadziwiająco spokojne .Pojawiały się pierwsze oznaki wiosny co wiązało się z moją nagrodą u Czarnego Pana. Od roku czekałem na ten pieprzony znak. Znak wybrańców. Od początku semestru musiałem zacząć swoje plany. Codzienne wychodzenie wieczorem i oszukiwanie Liliany, że muszę pomóc Zabini'emu w eliksirach przez posłannictwo Severus'a. Przez co zawalałem ją swoimi nocnymi dyżurami.
Brzydziłem się sobą ,brzydziłem się, że nacodzień dotykałem kobiety z domu Helgi ,a potem te same dłonie dotykały Dafne w szkolnej bibliotece.
RETROSPEKCJA ŚWIĄT DRACO:
Wieczny mrok, marmurowa podłoga rodowite obrazy na ciemnozielonych ścianach były już normą w Malfoy Manor. Wielkie okna w kuchni nie oddawały blasku słońca, które dziwnie zacząłem obserwować każdego dnia od spotkania Liliany w Pokoju Prefektów. W ten jesienny dzień mogłem dostrzec pierwszy raz jak jej słoneczne włosy odbijają swój miodowy kolor.
Wigilia minęła dość poważnie aż za poważnie. Panowała między nami grobowa cisza, od kiedy mój ojciec zawalił z zadaniem u Czarnego Pana . Przez jego głupi błąd musiałem wszystko naprawiać i sam w późniejszym czasie się poświęcać . Następne dni wręcz odliczałem by wydostać się z tej twierdzy z którą nie miałem żadnego dobrego wspomnienia.
***
Ostatni dzień -brzmiał niczym wybawienie. Spożywałem kolacje w tym samym towarzystwie od tygodnia i myślałem, że tak pozostanie jednak moja matka odeszła bez słowa od stołu podążając do drzwi przez które po chwili weszła razem z Greengrass. Dziewczyna puściła mi miły uśmiech, na który nawet nie zwróciłem uwagi . Myślami cały czas byłem przy Pani Prefekt. Jej zwykłymi codziennymi ruchami, nawet takimi, kiedy zaparzała herbatę do książki, zarysem jej twarzy .Zawsze, kiedy dotknąłem czubka jej przytartego nosa marszczyła go w zabawny sposób . Od razu kącik moich ust powędrował ku górze . Dziewczyna nieświadomie wcisnęła do mnie iskierke radości?Zrobiła coś niedopuszczalnego, coś co zawsze zawdzięczałem tylko matce. Zaczynając umowę z Puchonką miałem nadzieję na rozwiązanie problemu z Greengrass, ale ona tu była, była w posiadłości Malfoy'ów spożywając z nami posiłek.
-Draco-uniosłem swój wzrok znad stołu patrząc na w pełni szczerze uśmiechniętą rodzicielkę.- Dafne zostanie dziś z nami na noc. Mam nadzieję, że dobrze ją ugościsz.- od niechcenia kiwnąłem głową i miałem już wstawać, kiedy to mocna dłoń ojca mnie zatrzymała .
-Poczekaj. -Syknął jadowicie. -Czy w Hogwarcie pojawiła się kobieta, Brianna Lopez ?
-Pierwszy raz słyszę to nazwisko.
-Jak wygląda może ja ją znam.-oparła ręce po dwóch stronach mojego krzesła.- Draco nie ma czasu na oglądanie się za kobietami.
-Rysopis nie jest nam znany nie widzieliśmy jej nawet jako niemowlaka. Jej ojciec ma w naszym domu gabinet. Biedaczek zmarł wraz z żoną , a jego córka gdzieś krąży. Powiedzmy że-wstrzymał oddech jakby była to najtrudniejsza rzecz do powiedzenia a nasza dwójka czekała na dalsze wyjaśnienia,- jej ociec nawet po śmierci jest niebezpieczny. Przed tragedią nie był z nami w dobrych relacjach.-zamoczył usta w trunku a kąciki ust uformował w uśmiech.
-Nie masz jakichś szczegółów ,nazwisko to nie wszystko.
-Jakiś ty głupi Draco. Gdybym wiedział jak wygląda już dawno bym ją znalazł . Gdyby gabinet jej ojca był otwarty mógłbym znaleźć jakieś ważne informacje ,ale klucz przepadł . Żadne zaklęcie nie działa. Do dziś nie wiemy, czy informacje z jego gabinetu będą nam przydatne w końcu to Pedro on zawsze był dziwny.-burknął.-Jego żona maniakalnie zajmowała się czarostwem ich dwójka to mieszanina wybuchowa.
-Kiedy zmarli?
-Nie mam pamięci do dat Draconie. Jest w wieku co wy . Jesteście moimi oczami w Hogwarcie liczę na wasza dwójkę a najbardziej na ciebie synu. Możecie już iść.-od razu ruszyłem w stronę pokoju . Kiedy drzwi jadalni zamknęły się z trzaskiem chwyciłem nadgarstek dziewczyny zaciskając go jak najciaśniej .Rzuciłem jej bezbronnym ciałem do środka pomieszczenia trzaskając drzwiami . Stałem do niej plecami opierając głowę o czarne drewniane drzwi .
-Co u diabła tu robisz?! -złapała za wewnętrzną stronę mojej dłoni ,gładząc ją opuszkami palców. Wzdrygnąłem się lekko na jej ciepły dotyk .-Będziemy zaniedługo rodziną.-szepnęła opierając podbródek o moje ramie przez co pewnie stała na palcach .- Wiem że się boisz małżeństwa, tak samo jak ja. Ta kobieta z którą się umawiasz... nie zagości u ciebie długo. To my będziemy rodziną.-szepnęła blondynka wprost do mojego ucha żeby po chwili chwycić moje barwne policzki i wbić się w moje wargi .'' Za jednym pocałunkiem kryje się wiele kłamstw. ''
***
LILIANA POV:
Draco zmienił się, ale w innym sensie. Przez kilka pierwszych tygodni , wszystko było w porządku. Oczywiście, że niekiedy coś od środka mnie gryzło, że musiał spędzać po parę godzin z mulatem ,kiedy ja odrabiałam jego godziny na dyżurach. Jednak później zaczęły się schody porównywane z tymi z wieży astronomicznej . Coraz częściej go nie było, nie zostawał nawet na noc w własnym dormitorium.
Specjalne obudziłam się wcześniej i ujrzałam go szykującego się przed lustrem w Pokoju Wspólnym. Zmienił nawet garderobę. Czarna koszula podkreślała jego bladą cerę ,czary wężowaty pasek opinał się na jego biodrach a lakierki przykrywał delikatnie materiał równie ciemnych garniturowych spodni.
-Możemy porozmawiać ?-jego ciche mruknięcie wydało mi zgodę na dalsze kontynuowanie. Z zaciśniętymi ramionami na pasie zrobiłam dodatkowe kroki w jego stronę.- Wiem, że nie jesteśmy ze sobą zbyt blisko, ale martwi mnie twoja dezaprobata do obowiązków Prefekta, jak i do mnie.
-Pogadamy wieczorem umówiłem się już z Theo na wyjście do baru.- w pośpiechu poprawił czarny krawat od razu kierując się do drzwi.
***
Było coraz bardziej późno Prefekci zaczęli się zbierać. Sama z kocem na plecach udałam się do dormitorium . W niedbałym koku i szarej bluzie postawiłam na sprzątanie by zabić czas .Głucha cisza dzwoniła mi w uszach, gdy w szybę zapukała sowa ,a tak przynajmniej mi się wydawało . Rzuciłam w kąt bluzę, którą trzymałam w rękach i ruszyłam w stronę okna. Kiedy pociągnęłam za klamkę , zamiast jednej wleciały dwie sowy. Wyjęłam z pyszczka pierwszej sowy list, w którym Ślizgoni informowali o jutrzejszej imprezie na cześć drugiego semestru ,w końcu okazja do dobrej zabawy była zawsze. Dziwne wydawało mi się tylko to, że nie zawiadomił mnie o niej sam Draco .
Odebrałam drugą wiadomość i wypuściłam ptaki .Usiadłam na łóżku oglądając sklejony list na którym smukłą czcionką było nazwisko Malfoy?. Mimo to otworzyłam list a to co było w nim zawarte doszczętnie mnie uraziło. Pierwszy wers -ukłucie w sercu ,drugi -ukłucie i podpis adresata -mocny sztylet . Serce wręcz stanęło i nie wiedziałam, dlaczego jeszcze żyje .Po dogłębnym przeczytaniu wiadomości drobne łzy zleciały na dywan .A to, co miało już nie wracać stało naprzeciwko mnie wychylając swoje ciało z futryny lustra.
-Nigdy nie powinien bawić się chodzącą iskrą Liliano . Czy nie uważasz, że to już czas by zmienić poplecznika ? Czy mi zaufasz?-pytał a jego głos błądził po pokoju a za nim unosiła się szarawa smuga światła.Był moją opcją, którą chciałam wykorzystać.
-Zaufałam ci już dawno.
CZYTASZ
Jak kocha Gryfon a jak Ślizgon?
Fanfiction~~~ ‼️Wszystkie powiązania z innymi książkami są przypadkowe. Wiele ff z Draco Malfoy'em jest podobna. KSIĄŻKA NIE ZAWIERA SCEN 18+ ‼️ 🛑Wydarzenia w książce są nieco zmienione niż te autorstwa J.K. Rowling. Np. 1.Olivier Wood w jej książce jest...