9.

349 22 10
                                    

_______________________________________

                            ''Przyda jej się bardziej''

Y/N: Chciałabym bardzo przeprosić, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale wolałam go dopracować by był dłuższy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Y/N: Chciałabym bardzo przeprosić, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale wolałam go dopracować by był dłuższy . Rozdziały będą się pojawiać mniej więcej po dwa w tygodniu sądzę że we wtorki i piątki .Jeśli rozdział nie pojawi się w dany dzień opublikuję go w weekend . Chciałbym was również spytać, czy jeśli ta opowieść by się skończyła, czy któryś z moich czytelników byłby zainteresowany Weterynarią mogłabym wrzucać jakieś proste notatki z anatomii lub chowu zwierząt, które mogą was zaciekawić .A teraz zapraszam do rozdziału.

_______________________________________

W pośpiechu wyjęłam z szafy beżowy sweter  trzaskając drzwiami od dormitorium miałam jeden cel pokój wspólny Gryfonów. Uderzając mocnymi krokami o posadzkę było słychać odbijający się stukot pomiędzy ścianami Hogwartu. Pomiędzy korytarzami a olbrzymimi schodami było czuć pieszczący skórę lodowaty wiatr. Moje cienkie spodenki nie ułatwiały ogrzewania dolnej partii ciała, dlatego jeszcze bardziej przyspieszyłam tempo. Moja ręka lekko się zawahała by dotknąć obrazu Grubej Damy. Kiedy obraz poruszył się ukazując Pokój Gryfonów uderzyło we mnie ciepło ,które przyjemnie opatuliło moje ciało jak welurowy koc . Z zaciśniętymi dłońmi wokół piersi postawiłam pierwszy niepewny ruch, wystawiając ciało zza rogu , na dwóch kanapach siedziały Gryfonki rozmawiając i  mieszając ze mną niepewne spojrzenia . Nigdzie nie było śladu po rudych czuprynach, które powinny radośnie się chichrać na którejś z kanap . Zamiast tego w uszach odbiła mi się cicha miła melodia ,która mimo tego całego bałaganu w głowie, z którym tu przyszłam zaczęła mnie uspokajać i prowadzić do prawego rogu pokoju oświetlonego płomieniem kominka . Zgrabne palce Gryfona poruszały się hipnotyzująco po klawiszach instrumentu nadając rytmicznego tępa.

-Grasz na pianinie ?- spytałam układając dłonie na jego barkach a klatka piersiowa Gryfona uspokajająco zaczęła się podnosić i opadać . Chłopak nie tracąc przy tym swojego skupienia wcisnął ostatnie dwa klawisze kończąc melodie .

-Myślałaś, że żyje samym Quidditch'em ?

-Rozgryzłeś mnie. -rozejrzałam się jeszcze raz po całym pokoju upewniając się ze żaden z braci nie wyszedł dormitorium - Tak właściwie ,gdzie są bliźniacy ?

-To ty nic nie wiesz ? - spytał odwracając się całym swoim ciałem naprzeciw mnie.

-Oliver nie strasz mnie .Gdzie są ?

-Z tego, co mi wiadomo Potter ma kłopoty, a twoje rodzeństwo postanowiło mu pomóc .-w pewnym sensie mogłam połowicznie odetchnąć byli pewnie z profesorem Lupin'em, ale świadomość, że mogą w tej chwili uciekać przed Śmierciożercą mnie przerażała. Moja rodzina zbyt często poświęcała się dla Potter'a. - Lili jesteś zdenerwowana czy..? - urwał się na sekundę z troskliwym głosem, lecz po chwili jego karmelowe oczy paliły się żarem i energicznie wstał z taboretu od pianina -Malfoy?!! - wręcz krzyknął, przez co gromadka dziewczyn była jeszcze bardziej nami zainteresowana. Chłopak był gotowy do wyjścia w tej sekundzie z Pokoju Wspólnego. Łapczywie złapałam za jego winną koszulkę zatrzymując go.

Jak kocha Gryfon a jak Ślizgon?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz