_______________________________________
''Co? Uderzyłam w słaby punkt?''
_______________________________________
-Nie waż się o nim wspominać.
-Co zabijesz mnie?. Nie ośmieszaj się-zakpił w moją stronę. Czułam jak moje ciśnienie, ponownie skacze i strzela w pulsujących żyłach na szyi .
-Tak dokładnie. Będę brutalna i bezwzględna, że będziesz mnie błagać o, choć krztę tlenu. Nie znasz mnie na tyle dobrze by wiedzieć, że mogę zrobić tak wiele, by cię doszczętnie dobić .
-Nie jestem skłonny do żartów. - fuknął z furią w oczach. Zbliżył się niepokojąco blisko mojej zaróżowionej od stresu twarzy oglądając ją jakby pierwszy raz, gdyby miał się czegoś doszukać. I może tak było, bo po niedługim czasie jego tęczówki zaświeciły , by już po chwili oblać się czernią. - Zadam ci ponowne pytanie, co prawie tydzień temu . Czy wiesz kto to Brianna?!
- Masz na jej punkcie obsesje, że tak o nią wypytujesz ? Przykro mi, ale ci nie pomogę . Jeśli chcesz wyjść jeszcze cało z tej łazienki otwórz drzwi. - warknęłam ze złością próbując zdjąć jego dłoń z futryny.
- Będziemy rozmawiać, kiedy tak tylko powiem. - złapał mocno za moją rękę.
Wtedy spojrzałam na jego twarz. Usta miał wygięte w złowrogim grymasie, ledwo nad
sobą panując .- Co ci kurwa strzeliło do głowy, bawisz się w pieprzonego detektywa? Nie uwierzę, że tak nagle z dobrej, kochającej i naturalnej zrobiłaś się okrutnym..- Ludzie się zmieniają Draco. W tym ja też. - próbowałam robić dobrą minę do złej gry.
Zacisnął gwałtownie pięść, dusząc emocje frustracji, smutku, spuścił na chwile oczy na porcelanowe kafelki łazienki, by wypuścić ciężki wydech i unieść wzrok na krótką chwilę , kierując go na mnie.- No nie mów twój tatuś jej szuka ?-spytałam znów napinając twarz od uśmiechu . Ojciec miał zapewnię racje, że lepiej manipulować kimś niż być manipulowanym i stworzyć grę na swoich własnych zasadach.DRACO POV :
Moja twarz górowała nad nią, wspominając o moich rodzicach przekroczyła granicę , moje pięści były zaciśnięte, gniew sączył się z moich powiek.
-Co? Uderzyłam w słaby punkt? - zaśmiała się.
-Zamknij się Liliano , ostrzegam cię-wrzasnąłem. Przybliżyła swoją twarz, że nasze nosy prawie się stykały. Przymknęła na chwilkę swoje powieki co od niej powieliłem . Jej ręka splątała się z moją pięścią , natomiast druga cicho i powoli przesuwała się po materiale koszuli . Doskonale czułem jej waniliowy zapach, który pieścił moje nozdrza słodkim zapachem . Moje wargi otworzyły się na milimetr wypuszczając niepewny i nierówny wydech ,ale nie poczułem na nich powietrza wychodzącego z moich płuc. Usta Puchonki muskały moje już do reszty zimne wargi , drocząc się ze mną niemiłosiernie ,chciałem by to zrobiła bym mógł znów posmakować chodź cząstki jej. Ale ta odsunęła się do mnie z nikczemnym spojrzeniem w oku, małym uśmiechem na ustach-Przykro mi, że twoi rodzice nie okazali ci miłości ,dlatego pewnie jesteś taki wkurwiający. - Wtedy już miałem pewność, że coś musiało być nie tak , nie zrobiłaby tego, gdyby nie miała w tym żadnego interesu.
-Bądź cicho - powiedziałem kręcąc głową.
-Co? Powiesz o tym swojemu ojcu? - zaśmiała się sarkastycznie próbując odejść puszczając moją dłoń i łapiąc zza pleców ręką za klamkę prowadzącą do korytarza .
Złapałem ją za szyję, przyciskając do drzwi. Zakaszlała chcąc coś powiedzieć ale , krztusząc się z uścisku nie mogła wydobyć chociażby mruknięcia , drapiąc moją dłoń. -powiedziałem zamknij się! - warknąłem. Jej oczy były szeroko otwarte, usta lekko rozchylone, próbując złapać powietrze.
-Dra..
Moja ręka zacisnęła się, zmuszając jej oczy do zmoczenia łzami. Oczy uciekały jej we wszystkie strony oprócz mnie . Jej małe stopy kopały wokół, próbując znaleźć podłogę dla bezpieczeństwa.
-Posłuchasz mnie? - zapytałem unosząc jedną brew. Powoli skinęła głową, moja ręka opadła z jej szyi, powodując, że upadła na ziemię, łapiąc powietrze -Doskonale wiem, że coś knujesz. Jesteś zbyt głupia na to, by mnie oszukać. - wymamrotałem.
LILIANA POV:
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. W jednym natomiast miał rację byłam zbyt wolna i miękka, by uniknąć jego uścisku i umięśnionego ciała. Nagle zatrzymał się gwałtownie przez narastające kroki dochodzące zza drzwi. Przed oczami pojawiła się czarna , długa szata, oraz czarne włosy. Profesor Snape położył dłoń na barku Draco. Złość parowała z jego oczu, natomiast blondyna zżerała frustracja. Snape spojrzał na naszą dwójkę , zaciskając dłoń na garniturze Dracona, zauważyłam coś w rodzaju stresu na jego twarzy, to było nie do opisania, a przynajmniej kurewsko trudne do opisania.
- Weasley , jakim prawem wychodzisz w czasie trwającej lekcji i co u diabła wy dwoje robicie w opuszczonej łazience? - wywarczał, spoglądając na mnie z wyższością .
-Szukałam Pana Profesorze. -odparłam wstając z podłogi poprawiając ugiętą szatę przez upadek - cóż wymienialiśmy się tylko z Draco paroma informacjami. Jestem ciekawa co na to profesor Dumbledore że znika Pan z własnych lekcji, podobnie jest z Draco zgadza się? - spytałam ironicznie podnosząc jedną z brwi ,co definitywnie zbiło z tropu nauczyciela ,musiałam zaryzykować, tym bardziej że w pomieszczenie nadal był Malfoy .
-Malfoy zbieraj się a Panna Weasley do mojego gabinetu.
- Widzimy się w pokoju prefektów-odparł, zachowując pozorny spokój. Podążając w stronę pokoju , poczułam jak moje powieki zaczynają niepokojąco szczypać kiedy wyszłam z profesorem w stronę lochów .
*****
-Więc z czym potrzebowałaś pomocy ?-powiedział zmierzając do swojego drewnianego biurka pokrytego tuzinami książek -Jeśli chodzi Ci o moja nieobecność na paru lekcjach z niewychowanymi nastolatkami twoja manipulacja mnie nie rusza.
-Dobrze Pan wie z czym przychodzę i o jaką pomoc proszę. Chcę się tam dostać-wyjęłam z szaty popielate zdjęcie, na którym widniał mój ojciec, jak i matka. Piękne zdjęcie rodu Lopez na tle wysokiego dworku. Na oko był dość stary, bo cegły, które dekorowały dom nie były równe a niektóre poszczerbione. Piękne wierzby zasłaniały frontowe drzwi dworu mające prawie z ponad dwa metry. Duże tarasowe okna przegrodzone białymi paskami przyozdobione z wnętrza perłowymi zasłonami. Jednak najbardziej przykuwającą osobą była Rachel. Błękitna suknia opinała jej ciało i talię, o której mogłam pomarzyć, nie wszystko w końcu dziedziczy się po rodzinie.
-Wiesz co się z tym wiąże? Czarny Pan będzie chciał mieć cię po swojej stronie. Z wieloma rzeczami będziesz musiała się pogodzić . Śmierć , nienawiść , zdrada , cierpienie . Czy aby na pewno Weasley ?
-Doskonale wiem co mnie czeka z tym jednym krokiem. Chcę wypełnić ostatnie życzenie ojca. Powołam się na instynkt. Wszyscy mu ufamy jak rodzinie prawda? -oparłam obydwie ręce czekając na decyzje zamyślonego profesora którego chyba pierwszy raz widziałam z małym praktycznie nie zauważalnym uśmiechem . Być może przez widniejące na jego twarzy zmarszczki nie zauważyłabym, że jeden z jego kącików ust drgnął ku górze .
-Czy słusznie...-wydłużył przerywając mi obchodząc dookoła biurka - Przyjrzyj się im uważnie. Czy są tymi, za których się podają?
CZYTASZ
Jak kocha Gryfon a jak Ślizgon?
Fanfiction~~~ ‼️Wszystkie powiązania z innymi książkami są przypadkowe. Wiele ff z Draco Malfoy'em jest podobna. KSIĄŻKA NIE ZAWIERA SCEN 18+ ‼️ 🛑Wydarzenia w książce są nieco zmienione niż te autorstwa J.K. Rowling. Np. 1.Olivier Wood w jej książce jest...