17.

200 14 0
                                    

_______________________________________
'' O twoją noc z Wood'em''

_______________________________________'' O twoją noc z Wood'em''

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

_______________________________________

W końcu nadeszła ta długo wyczekiwana chwila dla mnie, jak i dla wielu Gryfonów. Mecz pomiędzy Slytherin'em a Gryffindor'em miał odbyć się już za dwie godziny a ja nadal ślęczałam w swoim dormitorium z Izyldą i Emilly przeczesując całą garderobę.

-Nie rozmawiałaś z nami prawie tydzień, a kiedy jest mecz Gryfonów nagle się obudziłaś?-stęknęła naburmuszona Colnay rzucając się na łóżko obok Emilly.

-Przepraszam te tygodnie były naprawdę trudne. Obiecuje, że wam wszystko wynagrodzę.

-Izylda bądź milsza patrz jak nasza ptaszyna obrosła w piórka przy jednym z Lwów.-Morgan cała uradowana przytrzymywała na całej czerwonej twarzy dłoń próbując nieudolnie przygłuszyć rosnący śmiech.

- Jak myślicie co powinnam ubrać?-spytałam odwracając się w stronę szafy by już za chwilę trzymać w dłoniach stertą wieszaków z ubraniami.

-Dziewczyno ten chłopak leci tylko na miotły. Nie wiem napisz sobie na koszulce Nimbus 2001!

***

Ubrana w górną część szaty i proste kawowe spodnie sięgające do skostniałej kostki, która na stopach trzymała ciemne lakierki wyciągnęłam przed siebie niepewnie dłoń uderzając zamaszyście o drewniane drzwi. Nie musiałam nawet długo czekać widząc rudę czupryny braci uchylającym mi drzwiczki.

-Kapitanie, ktoś chyba do ciebie.-powiedział Weasley, od razu robiąc miejsce w przejściu. Ze środka natomiast  wybrzmiał zdenerwowany głos Oliver'a.

- Kto niby przychodzi przed meczem musimy je... - zaczął, podchodząc do drzwi, po czym nagle stanął jak wryty. - Ohh, Liv!-na moim ramieniu mogłam poczuć podtrzymującą się głowę Fred'a .

-Może pocieszyłabyś naszego kapitana? Denerwuję się chłopak.-szepnął zostawiając małego całusa na skrawku mojej brwi łapiąc szybko za przydrożną miotłę wychodząc od razu z szatni. Bez zbędnych słów położyłam dłonie na obu policzkach chłopaka i pocałowałam go delikatnie w usta. To wszystko trwało o wiele dłużej niż było to konieczne, a pode mną ugięły się już i tak za miękkie tamtego dnia kolana.

- Na szczęście-szepnęłam, uśmiechając się. Stwierdziłam, że wszelkie przemowy o  pewnej wygranej  już mu nie pomogą, tak jak nie poskutkowały za każdym treningiem.

***

Pani Hooch zagwizdała i zaczął się mecz! Jak się spodziewałam, na samym początku Gryfoni zdobyli już 20 punktów. 

- 10 punktów dla Slytherin'u zdobywa Adrian Pucey - wykrzyczał  Lee Jordan, a gra dalej trwała. Punkty leciały jeden po drugim, ponieważ obrońca przeciwników  był dużo słabszy i mniej skuteczny niż Wood. Gdy nagle moje serce zamarło na widok, który zobaczyłam. Gra robiła się coraz bardziej brutalna i zawzięta. W pewnym momencie Katie  strzeliła gola. Było pięćdziesiąt do dziesięciu, a Fred i George zataczali wokół niej koła. Pałkarze Slytherin'u wykorzystali nieobecność bliźniaków, by odbić oba tłuczki w kierunku Wood'a.

Jak kocha Gryfon a jak Ślizgon?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz