rozdział 11

69 7 0
                                    

                       POV.rebekha

dziśaj jest impreza któą organizuje lydia z okazji balu który jest za dwa tygodnie,właśnie siedzę u lydi z kturą wybieramy ciuchy nie odzywam się ani do scotta ani stilsa oni też siebie unikaja

-hej bex wiesz może czemu scott nie gada ze stilesm.
-bo yyy.

-no, no powiedz
-no więc jak byłam w szpitalu to przyszedł stiles i.

-i co nie trzymaj mnie w niepewności.
-no i pocałował mnie a scott to widział.

-aha i to dla tego też z nimi nie gadasz.
-tak.
-oh kochana.
gdy byłyśmy gotowe szybko przygotowaliśmy dom lydi na imprezę powoli goście zaczeli się zbierać,byłam już trochę napita bo już wcześniej z lydią piłyśmy do domu lydi weszli scott i stiles aha czyli pogodzili się a mi nic nie powiedzieli znaczy nie znaczy co. och stwierdziłam że pójdę po alkohol dobrze że lydi sąsiedzi są wyrozumieli chyba nie wiem,gdy szłam wpadłam na stilinskiego ale szybko go wyprzedziłam, siedziałam już tu kilka godzin nagle pszysiadł się do mnie stiles jęknęłam, co on znów chce chyba mnie zdenerwowac

-chces coś czy jak?
-przeprosic cię za ten pocałunek.
-jesteś pijany.
-no i co.
-dużo.-wsatłam z kanapy i skierowałam się do kuchni jeszcze trochę wypić bo czemu nie,było już grubo po 2 w nocy wypiłam trochę dużo podszedł do mnie stiles znów

-co tym razem chcesz.
-zabrac cię do domu.
-po co.
-żeby w nim mieszkać.-wzioł mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu,gdy zajoł miejsce kierowcy ruszył o mało co nie wjechał w drzewo

-ty cymbale zabijesz nas.
-nie, nie zabije.-zasnełam obudziło mnie dmuchanie na moje twarzy gdy otworzyłam oczy zobaczyłam stilinskiego,wysiedliśmy ze samochodó zaprowadził mnie do mojego pokoju gdy kładłam się na łóżku przewruciłam się a on na mnie odwróciłam głowę patrzyliśmy na siebie pocałowałam go wstaliśmy żucił mnie na łużko i zaczął całować szyję ściągnęła moją czerwoną sukienkę a ja mu bluzkę dalej nie muszę muwic co się satło.

Na następny dzień po lekcjach
siedziałam sobie w klasie po lekcjach po wczorajszym incydencie ze stilesm nie gadaliśmy o tym była trochę napięta atmosfera ale dało się wytrzymamć,nagle poczułam śmierć derek,łzy zaczęły mi spływać nie kontrolowanie,otarła łzy muszę być silna, silna dla niego, nagle do klasy wbiegli scott,stiles,lydia,allison,jackson

-coś się stało.-zapytałam ich gdy się odwrócili byli cali wystraszeni
-goni nas morderca.

-w szkole.
-tak.-gdy stiles zobaczył moją krzywą minę podszedł do mnie i powiedział po cichu
-alfa tu jest nie jest za wesoły.
-aha..powiedziałam normalnie nie boję się go on jest alfą a ja tryblydą ,nagle usłyszeliśmy alfe szybko wybiegliśmy z klasy biegłam ostatnia nagle coś jakby każe mi odwrócić głowę gdy ją odwróciłam zobaczyłam alfe,w mojej głowie usłyszałam szepty że to mój tata że to perer i wiele innych że to on to wszystko zapoczątkował nie mogłam tak złapałam się za głowę i upadłam na kolana zagryzłam wargę by nie krzyknąć głosy w głowie się nasilały sie nie mogłam tak dłużej krzyknełam wszystkie okna pękły a ja się
przewruciłam i zemdlałam ale za nim zamknełam oczy zobaczyłam w oczach alfy troskę i strach i zamknęłam oczy

POV.stiles

zgubiliśmy bex nagle scott zatkał uszy tak jak lydia i jackson a wszystkie szyby pękły, to bex podeszłem do scotta
-to bex prawda.
-tak muszę ją znalesc.-powiedział i wybiegł

                       POV.scott

biegłem tak szybko że wow, znalazłem bex która leżała nie przytomna a nad nią alfe, co on robił sprawdzał czy żyje muszą się znać gdy mnie zobaczył uciekł nie ze szkoły tylko tego korytarza dziwne wziełem szybko na ręce bex i pobiegłem do klasy w której byliśmy. gdy wbiegłam do klasy stiles zamknoł dzwi a ja postawiłem bex na stole I sprawdziłem czy odyha na szczęście tak

-co jej się stało.-zapytała jackson
-nie wiem.-skłamełm nie mogłam powiedzieć mu prawdy przy dziewczynach stiles próbował ją obudźic usłyszałem głos alfy w głowie

-nie daj jej zabić.-co to znaczy czemu mam ją chronić,udało nam się uciec ale bex dalej się nie obudziła nadal nie wiem co mają znaczyć te słowa alfy

POV.rebekah

widzę mój dom ale przed pożarem widzę jak moja mama wchodzi do domu weszła szybko za nią gdy tam weszłam zobaczyłam cała rodzinę o prócz cory i mnie bo cora urodziła się rok później,wszyscy zasiadli do stołu moja mama wstałam i powiedział

-musze coś ogłosić.-wzieła wdech
-jestem w ciąży.
-co.-spytał zaskoczony ojciec a później mocno przytulił mamę,łzy lały się po moich policzkach,teraz byłam w innym miejscu była to łonka byłam tu ja i bawiłam się nagle pszyszła cora i zepsuła mój wianek widziałam złość w moich oczach spojrzałam się na core która się śmiała byłam taka zła że ją uderzyłam zaczeła płakać
-nigdy nie niszcz nie swoich żeczy idiotko.-tak i to przez to że ją uderzyłam nie za bardzo się lubimy można żecz że się nie nawidzimy a core bolał fakt że ja jestem starsza zawsze próbowała mi coś zrobić, zazdrosciła mi też że miałam najwyższe oceny w szkole,znów byłam gdzie indziej tym razem kilka minut przed pożarem bawiłam się z tatą

-kocham cię tato i mamę też.
-ja ciebie też i twoja mamę.-znów płakałam
-hejka co porabiacie.-zapytała nas mama
-wianki pleciemy.-odpowiedział i teraz wybuch pożar zaczęłam jeszcze mocniej płakać tata krzyczał żebym uciekała i tak też zrobiłam widziałam jak ciocia thalia się pali i inni zobaczyłam kate to ona to zrobiła zabije ją zabije i nikt mnie nie powstrzyma nagle zaczeły do mnie dochodzić głosy mamy i dereka przynajmniej ją jeszcze mam i dereka
Otworzyłam oczy i zobaczyła nad sobą mamę i dereka.

-cos się stało.
- byłaś nie przytomna przez dwa dni.

-co? czemu.
-alfa zatakował w szkole.
-aha.-dzień minoł mi dobrze nic się nie stało ale za to wieczorem idę do szpitala ze stilesm by coś tam sprawdzić,jest juz wieczur czekam na stilesa przed szpitalem no w końcu przyjechał

-co tak długo.-zapytałam
-bo coś się zepsuło w aucie.
-okej.-weszlismy, jenifer chciala coś powiedzieć ale ja zignorowałam i weszliśmy do windy,i gdy wychodziłam z windy potknęłam się ale stiles mnie złapał szybko się otrząsnelam i poszłam przed siebie do stilesa zadzwońił derek nie bardzo słuchałam weszłam do sali gdzie miał siedzieć tata ale go nie było

-nie ma go.-powiedziałam przestraszona
-no, nie ma.-potwierdził stilinski
-uciekacjcie to on jest alfą.-powiedział i się rozłonczył nie mogłam tego pojąć zabił laure i ugryzł scotta stiles pociągnoł mnie w stronę wyjścia nagle usłyszałam ten głos.

-już uciekacie.-powiedział
-stiles uciekaj.-powiedziałam i popatrzyłam się na chłopaka chłopak posłuchał i uciekł
-hej vex. powiedział tylko on mnie tak nazywa zaczęłam płaczec odwróciłam się
-tata.-powiedziałam i pobiegłam przytulić wiem ile zrobił ale dalej jest moim tatą
-bex odsuń się od niego.-powiedzieli równo częście jenifer i derek odeszłam od taty nie wiedziałam co mam robić jenifer podeszłam do mnie i przytrzymała mnie derek zaczoł walczyć z Peterem.gadali coś ale się na tym nie przejmowałam bo próbowałam się wyrwać

Dzisaj dłuższy rozdział przepraszam że wczoraj nie dodałam ale jestem chora i nie chciało mi się jeszcze jeden rozdział i sezon 2 kto nie może się doczekać ja bardzo moje kwiatuszki

fire from hell ○ Stiles Stilinski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz