.14.

315 23 7
                                    

Biegłem za chłopakiem jedynie na co uważając by nie zaplątać się o własne nogi i efektownie przejechać się ryjem po asfalcie. Dantysta w tych czasach nie jest taki tani i w sumie wydaje mi się, że nigdy jego usługi nie były tanią sprawą. W końcu zwolniliśmy kroku i Lucyferowi dzięki zatrzymaliśmy się. Nie miałem w ostatnim czasie za dużo ruchu przez co taki bieg bardzo mnie wykończył a trzeba dodać, że musiałem jeszcze dojść do tego rejonu Cytadeli z samego centrum. To nie jest taka łatwa sprawa i nogi nieźle mnie napierdalają, na wf i tak to by była zapewne według nauczyciela zaledwie rozgrzewka przed prawidłową rozgrzewką. Jak ja nienawidzę tych ulanych, dzbanów udających, że mają jaką kolwiek wiedzę na temat wychowania fizycznego.
Staliśmy przed dość sporym budynkiem, w dość dobrym stanie a przynajmniej z zewnątrz. Patrzyłem na wejście dość nie pewnie ponieważ było dość zagracone ale gdyby można było ominąć to miejsce wzrokiem to kamieniczka wyglądała dość staromodnie ale uroczo.

-Tu znajduje się mój przyjaciel który potrafi naprawdę dużo a w szczególności w dziedzinie chemii.

-Co mi da ta jego chemia? Już raz naraziłem się z Rickiem gdy byłem na balu w czesie pandemi grypy i zniszczyliśmy cały nasz świat.

-Nie wiesz o kim mówisz. On jest mistrzem w swoim fachu, tylko dzięki niemu w zasadzie jeszcze żyję. Potrafi swoimi wynalazkami omamić tak policjantów, że zapominają po co w ogóle do niego przychodzili. Ale wszystkie jego produkty działają na zmysł węchu bo sam ma problemy z tym zmysłem.

-Jak można mieć problem z powonieniem?

-Wyglądam ci na lekarza albo Ricka!? Tak mi powiedział i nic więcej nie wiem.-Chłopak wyglądał na trochę zawstydzonego niewiedza dlatego by tylko nie odwołał propozycji pomocy postanowiłem nie naciskać na niego i nie nabijać się z niego.

-W takim razie co zrobimy? Maść od której ma się zakochać albo perfumy?

-W sumie to nie jest taki zły pomysł, trzeba przyznać że potrafisz myśleć ale do mojego poziomu jeszcze ci daleko-przewróciłem tylko oczami i ruszyliśmy do środka budynku. Śmierdziało tam dość mocno ale dało się przeżyć, dobrze że założyłem czarny golf bo mogłem naciągnąć jego kraniec na nos i usta by ten fetor nie docierał do mnie tak bezpośrednio. Im niżej schodziliśmy tym mocniej śmierdziało.-Ehhh przez to, że nic nie czuje nie ma pojęcia jak okropny odór się tu unosi.

-Czy on tutaj zrobił cmentarzysko, bo pachnie jakby ktoś zdechł.

-Nie zdziwił bym się gdyby pod tymi gratami na serio leżały jakieś ciała ludzkie ale nigdy nie odważyłem się tego sprawdzić. HEJ ZJEBIE!!! -wydarł się nagle chłopak. - WRÓCIŁEM I MAM SPRAWĘ!!!

-DLACZEGO MNIE TO NIE DZIWI? -odpowiedział gruby głos aż zadrżałem ze strachu. Gdy już znaleźliśmy się na ostatnim piętrze ukazał mi się jakiś spaślak podobny trochę do mojego Ricka tylko, że właśnie okropnie gruby.-Widzę, że nie przyszedłeś sam. Czym właściwie zawdzięczam ci wizytę?

-Znalazłem rozwiązanie na nasze wszystkie problemy.-Powiedział dumny z siebie Zły Morty.

-Wiesz ja znam jeden dobry na tylko swój, po prostu się już odemnie odwal.-Mowiac to odwrócił się do nas tyłem i zaczął grzebać w jednej z najbliższych stert śmieci.

-Nie lepiej by było pozbyć się mnie tak dokładnie i pożądanie bym wylądował na innej planecie i wszechświecie?-Widocznie ten pomysł zaintrygował grubasa bo znów wrócił na nas swoją uwagę.

-A co ja właściwie musiał bym zrobić by się ciebie pozbyć?

-Nic trudnego, przynajmniej dla tekiego dobrego naukowca jak ty-podlizywał się chłopak-jedyne co potrzebujemy od ciebie to perfumy dzięki którym zdołalibyśmy rozkochać w sobie jednego z Ricków.

-Ooo nie na to się nie piszę. Zabiją mnie razem z tobą jak to zrobię.

-Ale ten Rick nie znajduje się w Cytadeli tylko mieszka cobie poza nią.. . Więc jak?

-Zobaczymy co się da zrobić-burknął grubas.

-Jest!-ucieszyłem się i przybiliśmy sobie z Mortym piątkę. Jestem już coraz bliżej rozkochania mojego dziadka, mam ogromne szczęście że trafiłem na odpowiednich ludzi a przynajmniej taką mam nadzieję.

Co to się stało, że tak szybko rozdziałi nikt nie musiał się upominać? Nie wiem jakoś tak wyszło ale muszę w końcu wymyśleć co ma się dalej dziać bo dalej nie mam pomysłów heh.

It's OK(Rick x Morty) IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz