Rozdział 3 Chłopiec z góry lodowej.

653 31 7
                                    

Rano obudziłam się w bardzo dobrym humorze. Dziś spałam spokojnie. Przez jedną noc nie nękały mnie wspomnienia. Choć poszłam spać dość późno, byłam wyspana. Wiedziałam, że zdarzenia poprzedniej nocy dziś będą tylko snem, ale nie przejmowałam się tym. Kiedy wróciłam z mojej własnej łazienki, ubrałam uszykowane ubrania, rozczesałam kręcone włosy i zmieniłam bandaż. Właśnie, bandaż... Ten okropny bandaż. To on codziennie przypomina mi dlaczego tu jestem, przypomina mi te ciepło, ten ogień i ten śmiech. Często zastanawiam się co by było, gdybym tam nie poszła. Może teraz siedziałabym w kuchni wraz z ciocią i robiłabym obiad dla Azuli, co by było gdybym...

- Panienko, podano śniadanie- usłyszałam krzyk zza drzwi. Znowu to samo.

- Dziękuje, ale zjem u siebie!- odkrzyknęłam, przewracając oczami.

- Książę Zuko zaprasza, bardzo mu zależy- odpowiedział.

- Powiedz mu...- czekaj co?- kto mnie zaprasza?

- Książe Zuko czeka z generałem Iroh w wielkiej sali- odparł- Jednak jeśli panienka nie chce, powiem im...

- Zaraz przyjdę- przerwałam mu

- Dobrze- dodał. Po chwili usłyszałam jak odchodzi.

Książę Zuko zaprasza? Może wreszcie coś się zmieni? Rozczesałam jeszcze szybko włosy i wyszłam z mojego ,,pokoju". Wchodząc do ,,wielkiej sali" byłam strasznie zdenerwowana.
- Ogarnij się- upomniał mnie głos w głowie.

-Dzień dobry, Hope- odezwał się pierwszy Iroh.

- Dzień dobry- powiedziałam siadając obok Zuko.

- Cieszę się, że przyszłaś.- powiedział książę. Szczerze nie wiem co odpowiedzieć, więc po prostu wzięłam się za jedzenie mojego śniadania. Posłałam mu nikły uśmiech. Atmosfera w tym pomieszczeniu jest hmm dość ciężka.

- Jakieś plany na dziś?- zapytał Iroh.
Hmmm, coż za pytanie. Jakie mogę mieć plany jeśli jestem uwięziona na statku pośrodku niczego? Chyba pójdę spać.

- Muszę trenować. Jeśli spotkamy Avatara muszę być gotów.- A on znowu o tym...

- A ty Hope?- zwrócił się do mnie.- Jakieś plany?

- Raczej nie- odpowiedziałam- Chyba pójdę spać

- O nieee- powiedział śmiejąc się starzec- Jest piękny dzień. Weź futro, pogramy razem w Pai Sho, co ty na to?- zapytał

I jak ja mam mu odmówić?

- Dobrze- zgodziłam się po chwili.

- Wspaniale- odpowiedział klaskając w ręce.- W takim razie wy sobie skończcie śniadanie, a ja pójdę wszystko przygotować.- dodał wychodząc.

ŚWIETNIE. Zostałam sama, z Zuko. Lepiej być nie mogło.

- Jak ci smakuje?- zapytał po chwili ciszy Książe

- Bardzo smaczne, a tobie?

- Jest dobre. Oczywiście nie tak jak przysmaki twojej cioci, ale daje radę- odpowiedział

Ciocia. Ciekawe jak ona się czuje? Co u niej słychać?

- Hope, wszystko okej?- zapytał zmartwiony Zuko.

- Tak, wszystko dobrze. Czemu mnie zaprosiłeś?- zapytałam po chwili.

- Po prostu pomyślałem, że nie powinnaś jeść sama.

- Och.

Och? Powiedziałam tylko Och?

Po chwili Zuko zaczął się zbierać. Ja stwierdziłam, że jeszcze posiedzę. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim co mnie spotkało, o przeszłości. Chwyciłam mój łańcuszek w kształcie księżyca. Dostałam go od mojej cioci na 10 urodziny. Należał do mojej mamy. To najważniejszy przedmiot, który mam. Po chwili do pomieszczenia weszła jedna z pomocy kuchennych.

Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda AangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz