Rozdział 19 Wewnętrzna walka

375 31 11
                                    

Katara

Minęły dwa dni, dwa okropne dni odkąd Hope śpi. Jej rana wygląda okropnie, a ona sama ma straszną gorączkę, której nie potrafię zbić.

Jesteśmy w jednej z wiosek Narodu Ziemi. Mamy schronienie i odpowiednie warunki- ukrywamy się u jednej z babci, mężczyzny z Omashu. Mówią na nią Lala. Jest to starsza kobieta, nie jest magiem. Jej dom jest mały, ale mamy osobny pokój dla nas i Hope.

— Jak się czuje?– zapytał Sokka, wchodząc do pokoju. Z tego co wiem, był na zakupach.

— Nadal jest nie przytomna, a gorączka nie spada.– powiedziałam, zamykając oczy.

— Lala poszła po uzdrowicieli, może oni pomogą.– stwierdził chłopak i zmienił okład z głowy, dziewczyny.

— A Aang?– zapytałam, lecz nie musiałam, czekać na odpowiedź, ponieważ nagle chłopak wszedł do pokoju.

— Mam świeże zioła.– powiedział, kładąc torby na stolik– Do tego nowe bandaże i ręczniki. Jak ona się czuje?– zapytał spoglądając na dziewczynę.

Hope zaczęła kaszleć. Zauważyłam krew, która leci z jej nosa. Szybko ją wytarłam.

— Nie jest dobrze.– powiedziałam, chwytając ją za rękę.

Hope

Zerwałam się z ziemi, szybko łapiąc powietrze. Zaczęłam rozglądać się dookoła, byłam na łące pośrodku niczego. Gdzie ja jestem?

— Aang?! Katara!? Sokka!?– zaczęłam krzyczeć, idąc przed siebie.– Momo?!

Szłam przed siebie, nagle znalazłam się przed stawkiem, wsadziłam rękę do wody. Poczułam jak coś ciągnie mnie w dół, nie mogłam złapać powietrza. Nagle zobaczyłam drzwi, wielkie czerwone. Weszłam do środka i znalazłam się na korytarzu.

— Co tu się dzieje?

Podeszłam do pierwszych, lepszych drzwi "Sukienka". Weszłam do środka.

Znalazłam się w królewskim ogrodzie. Spojrzałam przed siebie. To było wspomnienie, które nie raz dręczyło mnie w koszmarach. To znowu się działo.    

- Jak mogłaś!? Ty głupia wieśniaczko, patrz, co narobiłaś! - krzyczała Księżniczka.

Widziałam, jak Zuko podbiega do dziewczynki.

- Przepraszam, nie chciałam. Oddam ci pieniądze, obiecuję, tylko potrzebuje...-zaczęła dziewczynka, lecz nie dane było jej skończyć.

- Przepraszasz? Ta sukienka jest droższa od całej zawartości twojej szafy- powiedziała drwiąco Azula.

- Azulo starczy! Zostaw ja w spokoju. Przecież przeprosiła, powiedziała, że nie chciała. - wtrącił książę.

- Ahh, może mały Zuzu się zakochał?-zapytała ze śmiechem księżniczka.

Zamknęłam oczy, wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.

- Nie przeproszę jej. Ona jest nikim!

Jestem nikim, jestem nikim, jestem nikim. Usiadłam na ziemi, schylając głowę, niczym ostatni tchórz.

Jestem nikim.

Katara

— Kiedy ona wróci?– panikowałam.

Siedzieliśmy cała trójka w pokoju, obok łóżka dziewczyny. Nie wiedziałam co robić. Byłam bezradna.

— Kataro, zaraz powinna....

Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Szybko wybiegłam z pokoju. U progu stała staruszka wraz z dwójką mężczyzn. Jeden miał około 40 lat, drugi był może 2 lata starszy ode mnie. Miał on oliwkowy kolor skóry i kręcone czarne włosy. Był bardzo podobny do starszego.

Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda AangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz