Rozdział 20: Bagno

348 29 2
                                    

Od mojej, jak to nazwała Katara wewnętrznej walki, czuje się o wiele lepiej. Rana się zagoiła, a ja dowiedziałam się, kto mi pomógł. Scott, ciekawie.

Lecieliśmy nad bagnami. Sokka jadł owoce, które ostatnio kupiliśmy, a Katara bawiła się z Momo.

– Chcesz?– zapytał pokazując mi mango.

— Nie, dzięki. – powiedziałam uśmiechając się.

— Jesteś szczupła jak patyk.– skomentował z wyrzutem.

— Przepraszam, ale nie wiedziałam, że przez to, że będę spala kilka dni, mój apetyt będzie mniejszy.– pokazałam mu język, śmiejąc się.

Nagle Aang zaczął zniżać lot. Spojrzałam pytająco na Sokke.

— Dlaczego lądujemy?– zapytał Avatara.

Chłopak jakby w transie, patrzył przed siebie.

— Aang, co się dzieje?- zapytałam przejętym głosem.

Zero reakcji.

— Aang?!

— Co się dzieje?– zapytał wyrwany z transu.

— Sokka pytał, dlaczego lądujemy.– powiedziałam.

— Zniżyłeś lot.– oznajmił Sokka.

— Przepraszam, nie zauważyłem.

Spojrzałam z przejęciem na przyjaciół. Coś było nie tak.

— Co się dzieje?– zapytałam spoglądając zaniepokojona na chłopaka.

— Te bagna, one...– zaczął lekko się jąkając– one mnie wzywają.

— Co masz na myśli?– zapytała Katara.

— Nie umiem tego wyjaśnić...– mówił niczym zahipnotyzowany– Może powinniśmy wylądować?

Spojrzałam w dół, drzewo przy drzewie. Nie było widać nic innego, oprócz zielonych plam. Pokręciłam głową.

— Te bagna mi się nie podobają.– powiedziałam, na co rodzeństwo mi prztakęło.

Aang zastanawiał się jeszcze chwilę. Spojrzał ostatni raz w dół i powiedział

— Skoro wszyscy jesteście na ,,nie", lecimy dalej. Pa pa Bagna.

Podnieśliśmy lot, odetchnęłam z ulgą.
Nagle zebrał się wiatr. Obróciłam się do tyłu, w tym samym czasie co Sokka. Za nami podążało ogromne tornado.

Szturchnełam maga powietrza. I usłyszałam krzyk Sokki.

— Wiejemy stąd!!!

Przez parę sekund Appa wirował między powietrzem, niestety był za wolny, sam Avatar nie mógł nic począć. Przegraliśmy walkę z żywiołem. Poczułam ogromny wstrząs, po chwili czułam że spadam. Wylądowałam w brudnej, szarej wodzie. Spojrzałam na przyjaciół.

— Nic wam nie jest?– zapytałam.

W odpowiedzi dostałam promienny uśmiech Katary i minę pełną wstrętu Sokki. Zgadzałam się z nim, te bagna lekko mówiąc śmierdziały.

— A gdzie Appa i Momo?– zapytał Aang.

Cholera, dopiero teraz zwróciłam uwagę, że nie ma z nami naszych przyjaciół. Rozejrzałam się wokół. Nie wiedziałam nic, oprócz wielkich drzew, nawet chmur. Aang zdecydował się rozejrzeć, wskakując na drzewo

— Sokka, masz łokciową pijawkę.– wskazała brunetka.

— Gdzie, gdzie??– zaczął krzyczeć i wymachiwać rękami wojownik.

Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda AangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz