- No to zaczynamy - pomyślałam
Zuko zaczął iść w stronę wioski, w tym samym czasie, młody wojownik zaczął biec w jego kierunku. W dłoni trzymał bumerang, niestety książę jednym zwinnym ruchem wytrącił mu go z rąk. Szybko go obezwładnił. Ja tylko stałam z tyłu i przyglądałam się całej sytuacji.
- Gdzie go chowacie?- zapytał się chłopak, głębokim głosem.
Ludzie w wiosce stali przerażeni, przez chwile miałam wrażenie, że przestali oddychać. Zuko nagle wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, która mi się przypatrywała. Przeszło mi przez myśl, że to ją chce chwycić. Niestety myliłam się, Zuko wyciągnął staruszkę. Tak, staruszkę. Zrobiłam dwa pewne kroki w jego stronę.
- Ma mniej więcej tyle lat.- kontynuował- Nazywają go mistrzem czterech żywiołów.
Patrząc na miny tych biednych ludzi, wiedziałam, że oni nic nie wiedzą i nie udzielą nam żadnych informacji. Szczerze mówiąc byli tak samo przerażeni jak ja. Oni nie mogli niestety nic zrobić, ale ja tak.
- Zuko dość- powiedziałam- Oni nic nie wiedzą, zostaw te kobietę. Trochę szacunku dla starszych.
- Nie wtrącaj się!- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nie wiedział jednak, że to na mnie nie działa.
- A ty nie zachowuj się jak burak!- krzyknęłam bez namysłu. Część dzieci stojących w grupie, zaśmiała się. No to mi się dostanie.
Zuko był zły, nie on był wściekły. Puścił kobietę w taki sposób, że upadła. Szybko do niej podbiegłam i pomogłam jej wstać. Czułam wzrok mojego przyjaciela na plecach, ale nie przejmowałam się tym, wszyscy teraz na mnie patrzyli. Odprowadziłam ją do brązowowłosej dziewczyny
- Dziękuje dziecko- odpowiedziała. Uśmiechnęłam się i wróciłam na swoje miejsce, ale byłam cały czas gotowa, by pomoc tym ludziom. Po chwili wojownik wioski próbował drugi raz zmierzyć się z księciem. Szło mu lepiej, miał dużo wsparcia od wioski, ale był za słaby na tą walkę. Nie powiem byłam pod wrażeniem jego determinacji. Nie poddawał się. W pewnej chwili rzucił bumerang prosto w stronę przeciwnika, chybił. Zuko się tym nie przejmował, ale ja wiedziałam, że bumerang zawsze wraca. I tym razem się nie myliłam się. Książę dostał prosto w tył głowy. Gdyby nie hełm mogłoby się to źle skończyć. Teraz był już całkowicie wściekły. Przyjął postawę do walki, wiedziałam co to znaczy- kłopoty.
- Zuko, uspokój się! To nie jest...- nie dane było mi dokończyć, bo nagle zjawił się chłopiec na pingwinie. Był dość dziwnie ubrany. Przejechał mu pod nogami, co skutkowało upadkiem księcia. Dzieci zaczęły klaskać i krzyczeć.
- Cześć Kataro, cześć Sokka.- przywitał się z rodzeństwem.
- Cześć Aang, dzięki- odpowiedział bez radości wojownik w kucyku.
Czyli wszyscy się znamy. Nie wiem, ile lat mógł mieć bohater wioski. Może 10 lub 12? Nie miałam czasu się zastanawiać, bo zauważyłam, że Zuko zaczął podnosić się po upadku. W normalnych okolicznościach oczywiście bym mu pomogła, ale teraz wolałam nie podchodzić. Chłopak wraz z żołnierzami otoczyli młodego chłopaka.
- Mnie szukacie?- zapytał.
- Ty jesteś magiem powietrza? Ty jesteś awatarem?
-Co?- tylko tyle byłam w stanie wydusić.
-Aang?- zapytała dziewczyna
- No nie.- powiedział Sokka
Czyli nie tylko ja byłam zdziwiona.
- Tyle lat przygotowywałem się do tego spotkania, treningi, medytacje- zaczął swój monolog Zuko-a ty jesteś dzieckiem!
- A ty tylko nastolatkiem- odpowiedział mu chłopiec jak gdyby nigdy nic. Nie wiem czyja mina jest lepsza moja, Zuko czy rodzeństwa. Młody Avatar nie wiedział chyba z kim rozmawia.
CZYTASZ
Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda Aanga
AdventureHope zawsze wierzyła w prawdziwą przyjaźń. Była w stanie poświęcić wszystko dla przyjaciela. Nastąpił jednak moment, w którym musiał wybrać między dobrem a złem. W swoim życiu straciła wszystko na czym jej zależy. Został tylko on. Czy będzie w sta...