- Patrzcie, to wewnętrzny mur!- usłyszałam uradowana Karate, szybko otworzyłam oczy, patrząc przez okno- Nie do wiary, że udało nam się bezpiecznie dotrzeć!
- Nie mów hop...- przerwał jej brat- Może nas jeszcze zaatakować gigantyczna eksplodująca łyżka, albo miasto zalało ocen morderczych krewetek...
- Znów piłeś sok z kaktusa?- zapytała Toph, glaskająca Momo.
- Nie, po prostu spotykają nas bardzo dziwne rzeczy...
Jak na potwierdzenie swoich słów, między nim, a dziewczynka usiadł, duży facet, cyckający ananasa.
Spojrzałam na nich z lekkim niesmakiem...
- Znajdziemy Appe i będziemy tu bezpieczni.- skomentowałam spoglądając przez okno, na ogromne miasto. Ba Sing Se, było imponujące, tyle domów, budynków.
*****
Kiedy byliśmy już na stacji, przywitała nas młoda kobieta, bardzo entuzjastyczna, przedstawiła się jako Joo Dee i powiedziała, że ma nas oprowadzić po mieście.
- Ty jesteś pewnie Hope.- wskazała na mnie, podając mi rękę.
- Tak, miło mi panią poznać.- odpowiedziałam. Kiedy chwyciłam kobietę, zabolała mnie głowa, a przed oczami zobaczyłam obraz jeziora...
Szybko ja puściłam.- Wszystko w porządku?- zapytała Katara.
- Tak, to tylko migrena.- powiedziałam uśmiechając się.
- Mamy informacje o Narodzie Ognia- zaczął Sokka- Chcemy porozmawiać z królem.
- Świetnie, zacznijmy więc zwiedzanie, a potem pokaże wam wasz dom.- powiedziała ignorując chłopaka.
- Chyba nie rozumiesz...- chłopak się nie poddawał, idąc za kobieta.
- Jesteście w Ba Sing Se. Tu jest bezpiecznie.- powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie...
- Czy tylko dla mnie ta kobieta jest dziwna?- zapytałam szeptem Aanga.
Jak się później okazało, Ba Sing Se, chronione przez mur, w środku też miało mury, które utrzymywały porządek.
W najniższym pierścieniu znajdowali się robotnicy, rzemieślnicy, no i nowo przybyli. Wszyscy ci biedniejsi, jak to określiła nasz przewodniczka, nie była to zbyt bezpieczna dzielnica. Następnie był Środkowy Pierścień, dzielnica handlowa, sklepy, restauracje, uniwersytety, ratusz. Sokka, starał się pomówić z Joo Dee, ale na marne, kobieta go nie słuchała, wręcz ignorowała jego starania.
Na końcu Górny Pierścień, zamieszkujący przez tych najważniejszych, oczywiście też tu znajdował się nasz dom. Ja natomiast nie mogłam się skupić na tym co mówiła kobieta, cały czas czułam te dziewne uczucie, które poczułam kiedy tylko jej dotknelam, nie wiedziałam jak to wytłumaczyć, no i czym to było. Jednak zauważyłam, że od ostatniego czasu, mało co rozumiałam.- Kim są ci kolesie w szlafrokach?- zapytał Sokka, wyciągając mnie z transu.
- Za murami znajduje się Pałac Królewski, a oni to agenci Dai Li, strażnicy naszych tradycji.
- Możemy zobaczyć króla?- zapytał Avatar
- O nieee, do króla nie wpada się z wizytą.
*************
- Jak dobrze...- powiedziałam kładąc się do łóżka.
Nasza koleżanka zostawiła nas z informacją, że nasz wniosek jest rozpatrywany, a odpowiedź dostaniemy dopiero za miesiąc. Jak cudownie.
Oczywiście, przed tym wszystkim udała się z nami na poszukiwania Appy. Nic się jednak nie dowiedzieliśmy.
- Czy tylko dla mnie ta cała Joo Dee, jest dziwna?- zapytał Sokka.
CZYTASZ
Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda Aanga
AventuraHope zawsze wierzyła w prawdziwą przyjaźń. Była w stanie poświęcić wszystko dla przyjaciela. Nastąpił jednak moment, w którym musiał wybrać między dobrem a złem. W swoim życiu straciła wszystko na czym jej zależy. Został tylko on. Czy będzie w sta...