Rozdział 18: Omashu i demony przeszłości...

384 23 5
                                    

Omashu, nasza nadzieja...upadła. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam, miasto niegdyś piękne, przejęte przez Naród ognia.

— To nie do wiary, wiem, że wojna postępuje szybko, ale Omashu zawsze było...

— Nie do zdobycia.– zakończyłam za Aanga.

— Aż do teraz. Teraz, jedyną twierdzą Narodu Ziemi jest Ba Sing Se.– skomentował Sokka.

— To straszne, musimy jechać dalej.– powiedziała Katara, podchodząc do Avatara. Usiadłam na ziemi. Patrzyłam w scenerię przed sobą... Bardzo przykrą scenerię. I przyszłość nie tylko Narodu Ziemi, ale i całego świata.

— Nie.– odpowiedział chłopiec, spojrzałam na niego– Idę znaleźć Bumiego.

Chwycił latawiec.

— Aang, stój. Nawet nie wiemy, czy on jeszcze...– zaczął Sokka, nie kończąc.

— Co? Czy on jeszcze co?– zapytał mnich, obracając się do wojownika.

— Czy jeszcze tu jest..

Spojrzałam na Katare, miałam nadzieję, że uratuje sytuację.

— Możemy znaleźć mistrza gdzieś indziej, inni też potrzebują pomocy.– powiedziała.

— Nie chce znaleźć mistrza, chce odnaleźć przyjaciela.

Spojrzałam w niebo...
"Dziękuję i przepraszam."

— Pomożemy ci Aang.– powiedziałam, wstając z ziemi.

Była noc.
Plan był prosty, Appa zostaje, a my idziemy tajnym przejściem, bardzo, bardzo śmierdzącym tajnym przejściem... Kanałami.
Miałam na sobie czarną pelerynę, szłam blisko Katary, która chroniła mnie przed ściegami. Po chwili wyszliśmy na powierzchnie.

— Wreszcie.– powiedziałam, wychodząc.

— Można oddychać.– dodał Sokka, wyglądający, jak błotny potwór.

Na twarzy chłopaka, zostały dwie pieciorniczki, lecz Aang szybko się ich pozbył.

— Ej, co tu robicie?– zapytali się strażnicy.

Schowałam się zza budynkiem, Aang mógł zakryć swoje strzałki. Jednak moja sytuacja była gorsza i to o niebo gorsza. Każdy strażnik, mógł mnie już widzieć np. w zamku.

Bałam się, że już po nas. Katara, jednak wymyśliła wspaniała historię– ośmioospa... Niczym w filmie. Strażnicy nie chcieli tego kupić, lecz gra aktorska Sokki idealnie ich odstraszyła. Jestem dumna. Uśmiechnęłam się, podchodząc do przyjaciół.

— Powinniśmy dać ci jakąś nagrodę.– zaczęłam, podchodząc do chłopaka, widząc jednak jego minę kontynuowałam– No wiesz, za grę aktorską.

— Nie mów mu tak, bo ego mu urośnie.– skomentowała dziewczyna. Słysząc to zaśmiałam się.

Szliśmy w górę, aż znaleźliśmy się na jakiejś budowli. Co chwilę, musieliśmy się ukrywać przed strażnikami.

— Jest ich za dużo.– powiedziałam.

— Znajdźmy Bumiego i się zmywajmy–rzekł Sokka.

— Ale gdzie on jest?– zapytała Katara.

— Może...– zaczęłam mówić, lecz poczułam lekki wstrząs. Spojrzałam w górę i zobaczyłam kamienie, dużo kamieni.

— Aang!– krzyknęłam, wskazując na kobiety z strażnikami, które szły pod nami.

Potem wszystko działo się tak szybko, Aang odbił lawinę, po przez magię powietrza i swój latawiec. Spojrzałam na rodzeństwo, ale było z nimi wszystko w porządku.

Wygnana Nadzieja // Avatar Legenda AangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz