11

366 36 117
                                    

Po deszczowej środzie wszyscy stażyści wrócili przemoczeni, zmarznięci, wykończeni i głodni, jednak przede wszystkim - cali. Wieczorem cała klasa zebrała się razem w akademiku, a Alice widząc odmienione miny kolegów i koleżanek wyjątkowo przyjęła zaproszenie. Przyjemna była obserwacja, jak ze wszystkich uchodzi napięcie, jakie wyczuwane było przez cały dzień w szkole. Niebywałe, jak bardzo zżyta była ze sobą ta klasa - uświadomiła sobie Sada, obserwując z boku jak reszta obżera się upieczonymi przez jednego z chłopaków babeczkami. Kiedy znów byli razem, ci, którzy cały dzień chodzili wściekali na cały świat uspokajali się i nawet jej się udzieliła się radość.

- No dobra, moi drodzy! - zawołał Iida. Wszystkie twarze zwróciły się na Przewodniczącego. - Jestem z nas dumny, bo wraz z naszymi opiekunami udało nam się dzisiaj wywalczyć krok naprzód, jednak nie możemy osiąść na laurach. Widzieliście, że do profesjonalistów wciąż sporo nam brakuje - przyznał, na co niektórzy prychnęli coś pod nosem. - Dlatego musimy przekroczyć nasze granice! Nie możemy zapuścić się też w nauce, pamiętajcie, że zajęcia w szkole to nasz priorytet! - pouczył, gestykulując rękami na wszystkie strony.

- Kuuujooon... - zawołała ściszonym głosem Ashido, a stojąca najbliżej niej grupka parsknęła śmiechem.

- Ej! Mówię poważnie! - Oburzył się Przewodniczący.

- Nie wątpimy, spokojnie, chłopie. - zachichotał Kirishima, na co tamten burknął coś i poprawił okulary. - Swoją drogą, świetnie się dzisiaj spisałeś! Gdyby nie ty, Iida, skończyłbym połamany!

Chłopaki zagłębili się w niezrozumiałej dla Sady rozmowie, więc wzięła ostatniego kęsa babeczki, pożegnała z klasą i wyszła na zewnątrz, opatulając się ciepłą bluzą. Całe szczęście, przestało już padać i teraz mogła spokojnie spacerować, wdychając przyjemny, podeszczowy zapach.

- Alice! Zaczekaj chwilę! - Usłyszała nagle i zaskoczona odwróciła się w stronę źródła głosu. Kirishima dobiegł do niej nieco zziajany, mrucząc coś niezrozumiałego. - Mówiłem ci wcześniej żebyś zaczekała, ale zapomniałem że nie umiesz japońskiego. Sory. - Wytłumaczył, widząc jej zdziwioną minę, a dziewczyna zaśmiała się cicho.

- Gdzie idziesz? - zapytała, dostrzegając trzymane przez czerwonowłosego siatki. - Zakupy..?

- Tak, w tym tygodniu moja kolej, ale na śmierć zapomniałem. Mina mnie wygoniła i prawie pocwiartowała jak odkryła, że nie mamy żelków. - Przyznał. - Jak myślisz, będę żałować, że nie wziąłem parasola? - zapytał, nieufnie spoglądając na ciemne chmury, przez które nieśmiało przebijały się ostatnie promienie słońca.

- Nie sądzę. Poza tym, nie wiem, czy to cię pocieszy, ale mieszkam na drugim końcu miasta więc zanim się tam dostanę, pewnie zacznie się robić ciemno.

- A myślisz, że zasuwanie pod taką stromą górkę zejdzie mi tak szybko? - Faktycznie, położenie UA na szczycie wzgórza nie było najwygodniejsze.

- Jak o tym myślę, zaczynam się cieszyć, że nie mieszkam w akademiku. - Przyznała szczerze.

- Ale i tak przeprowadzisz się w trzeciej klasie, nie? - zapytał. - Na początku pierwszej klasy szkoła nie miała akademików i muszę przyznać, że nie ma porównania. Co innego wspólnie się uczyć, a co innego wspólnie mieszkać, jeść, spać, płakać, ćwiczyć... To takie męskie! - zawołał i Alice nie mogła się nie uśmiechnąć. - Koledzy z klasy stają się drugą rodziną. Nawet pan Aizawa przyznał, że po wprowadzeniu systemu dormitoriów poziom współpracy w większości klas kilkukrotnie wzrósł.

Sada przyznała mu w duchu rację. Więzi pomiędzy klasą były widoczne gołym okiem i nie łatwo było jej zbudować podobne w kilka tygodni, szczególnie, że miała dodatkowe zajęcia i mieszkanie na drugim końcu Musutafu.

Ekstrawertyk |Present Mic|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz