10

326 34 66
                                    

Zasada numer jeden: nie oczekuj litości od Hizashiego Yamady. 

Mężczyzna chciał zacząć trening od razu, co było bardzo w jego stylu. Mięśnie Sady błagały o litość, jednak widząc przeszywające spojrzenie nauczyciela dziewczyna przystała na propozycję (choć było to raczej wyzwanie!), i po chwili znów znalazła się na jednej z wielu sal treningowych, stojąc przed czymś w stylu... garażu?! Cokolwiek to było, betonowe, surowe ściany sprawiały, że czuła się przytoczona ich kilkunastumetrową wysokością. Miała złe przeczucia.

– Dobra! To ja uruchomię bota treningowego. Nie ma sensu od razu rzucać się na matę. Chcę jeszcze raz zobaczyć twoje ruchy i słabe strony.  – Wskazał na pilota, który nagle magicznie znalazł się w jego ręce. – Ty tylko musisz go pokonać, z twoim quirk na luzie sobie poradzisz. Powodzenia, little girl! – Pomachał jej jeszcze, chyba po to żeby ją wnerwić, po czym ewakuował się cholera wie gdzie, a Alice rozejrzała się, wybierając najlepsze miejsce na atak. Stanęła z boku, oddalona od garażu w takiej odległości, by maszyna nie była w stanie jej zaskoczyć, a jednocześnie, Alice mogłaby szybko wyprowadzić atak, używając Indywidualności. 

– Trzy, dwa, jeden... YEAHHH!!! – Usłyszała, i w tym momencie roleta podniosła się do przodu, a na zewnątrz wyskoczył robot. Widać było, że nie był najnowszy, jak te, których zawodowcy używali w szkoleniach pokazowych. Nie wyglądał na trudnego do pokonania. Na oko miał gdzieś trzy metry wysokości, a po czerwonych czujnikach, Alice zgadywała, że należy do tego modelu, który uruchamia funkcje obronne po wykryciu ruchu w pobliżu odsłoniętych miejsc. Dziewczyna dość często ćwiczyła na robotach w swojej szkole w Kanadzie, chociaż raczej mniejszych i mniej urozmaiconych - a to drugie stwierdziła, gdy bez ostrzeżenia w jej stronę wystrzelił głośny ładunek, eksplodując gryzącym dymem w miejscu, w którym stała. 

Za pomocą quirk w ułamku sekundy znalazła się na drugim końcu sali, jednak paskudna substancja zdążyła podrażnić nieco jej oczy. Zaczęła kaszleć, jednocześnie unikając kolejnego pocisku. 

– Fuj! Co to jest, chce mnie pan udusić? – jęknęła. Dym roznosił się dosłownie wszędzie i mimo, że przyśpieszyła na tyle, by jakoś go rozwiać, to wciąż było za mało. 

– Spokojnie, to tylko gaz pieprzowy! – zawołał Mic pocieszająco.

– To dlaczego tak śmierdzi?!

– Bo jest dziełem dzieciaków z kursu wsparcia. 

– I co z tego?!

– To szalone młode umysły! Z naciskiem na szalone. – Mężczyzna skrzywił się ze zdegustowaniem. – Podobno chcą zbadać wpływ nieprzyjemnych bodźców na wolę walki. Z tego co wiem, dodali smrodu kocich odchodów... 

W tym momencie, Sadę wzięła ochota na solidne "co kurwa?!", jednak zamiast tego musiała skupić się na irytującym przeciwniku. Kolejna bomba minęła ją o włos, a gryzący odór podziałał na dziewczynę jak płachta na byka. 

– No teraz to przesadziłeś! Zmiotę cię z powierzchni ziemi! – ryknęła na sztucznego przeciwnika, niemal jak Bakugou, a Mic aż podskoczył, bo nie spodziewał się tego po sprawiającej wrażenie oazy spokoju dziewczynie. 

–  Przepraszam?! – zawołał, myśląc, że to było do niego, na co Alice nie zwróciła większej uwagi. Zaatakowała bota z bliska, powalając go na ziemię, zanim kupa żelastwa zdążyła wystrzelić kolejny ładunek. Szybko odkryła, że maszyna nie była przystosowana do ćwiczenia walki z bliska, bo jedyną formą obrony było machanie imitacją rąk - co też mogło być groźne, bo oberwanie takim żelastwem na pewno nie należałoby do najprzyjemniejszych. Dzięki użyciu Daru, zgrabnie ominęła ciosy i powaliła maszynę na ziemię, pięściami dezaktywując działka z tymi cholernymi pociskami. Zignorowała ostry ból knykci i w końcu dorwała się do wyłącznika, sprytnie schowanego za kilkoma odstającymi płytkami na karku - najpewniej zostały zaprojektowane z myślą, by uczniowie musieli najpierw unieruchomić robota. 

Ekstrawertyk |Present Mic|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz