19

946 14 51
                                    

Z początku nie rozumiał.

Samo zagadanie Alicji Sady kiedy spotkał ją na tarasie tamtego wieczora było dosyć naturalną reakcją: dobrze było zobaczyć znajomą twarz w tym tłumie, w dodatku całkiem ją lubił, nawet jeśli czasem wkurzała go ta jej nieśmiałość. Z początku czuł się jak wujek zagadujący bratanicę (ukłon w kierunku Aizawy), bo po prostu nie chciał, żeby uczennica UA stała nocą sama w miejscu, w pobliżu którego lawirują ludzie w różnym stanie upojenia alkoholowego. Nie spodziewał się jednak, że bez ostrzeżenia wjadą na szczere, głębokie tematy. Chyba czuł się dziwnie przez zbyt długi czas spędzony w gęstym tłumie, a może winna była całkiem późna pora, skoro nagle odpowiedział zgodnie z uczuciami serca. Alice pewnie tego nie zauważyła, ale w zasadzie w kilku zdaniach wyrzucił z siebie największe lęki.

Present Mic przypomniał sobie, jak bardzo się bał, że jeśli przestanie na siłę wyróżniać się wśród ludzi, oni o nim zapomną i stanie się nikim. Jak mocno, gdzieś w głębi serca, bał się braku akceptacji.

Ta świadomość przeraziła go na tyle, że natychmiast zmienił temat na problemy młodej Sady.

Prawdę mówiąc, na zajęciach z japońskiego miał okazję nieco rozpracować jej psychikę: wydawała mu się słaba, lekko irytująca, a jednocześnie szczera i... piękna w swojej przyjaznej, nieśmiałej osobowości oraz zbłąkanym dążeniu do wyrażania siebie przynajmniej poprzez strój i muzykę. Uważał ją za dziecko, które należy poprowadzić przez ścieżki życia, aby rozkwitło jak pąk kwiatu wiśni. Nie zaskoczyły go jej słowa - spodziewał się podobnych problemów i dobrze zgadywał ich źródła. Tym, co tak bardzo go zszokowało było zestawienie ich wymiany zdań. Mieli dwa przeciwne punkty patrzenia na ludzi, a jednak, nagle zdał sobie sprawę, że być może oboje pragnęli tego samego: akceptacji grupy. Ku własnemu zaskoczeniu, odkrył, że w gruncie rzeczy byli całkiem podobni, a patrzenie na nią z góry z powodu wieku i nieśmiałości było z jego strony nieco egoistyczne.

Być może w środku sam jest takim dzieckiem jak ona.

Alice Sada awansowała więc w jego oczach z zagubionej nastolatki na rozwijającą się młodą kobietę i to ostatnie słowo powinno być dla niego ostrzeżeniem. Nie zwrócił jednak na to uwagi i zmienił temat, pragnąc wymiany doświadczeń. W przeciwieństwie do Alice, potrafił naprawdę dobrze i zręcznie prowadzić konwersację - w końcu od czegoś był tym spikerem radiowym - jednak tym razem naprawdę dobrze się bawił, nawet jeśli temat jedzenia był tak absurdalnie nudny i oklepany, że normalny Mic zrobiłby fikołka ze znużenia. A jednak, z nią było całkiem fajnie. Dowiedział się nowych rzeczy. Z upływem czasu mówiła coraz więcej o europejskich kulturach, a on po raz pierwszy odniósł wrażenie, że to Alice czegoś go uczy.

Rozmawiali więc dalej, jednak coś sprawiało, że czuł się w gotowości bojowej. Stres? Przeczucia? Mimo, że z jednej strony bawił się całkiem nieźle, bohaterski zmysł cały czas coś do niego szeptał. Z początku nieco go to zdezorientowało, więc zaproponował spacer na świeżym powietrzu, w alei fontann. Przy okazji usłyszał całkiem niezłą anegdotkę o matce dziewczyny, która ponoć była typowym szalonym naukowcem. Pomyślał, że chyba chciałby ją poznać, jednak później znów zmienili temat i dyskusja o muzyce sprawiła, że szybko zapomniał o Oliwii Sadzie. Jednak z drugiej strony, niepokój nie zniknął, a wręcz przeciwnie, jeszcze wzrósł. Wtedy zaczął uważnie skanować wzrokiem otoczenie, a zaskoczona Sada zatrzymała się, posyłając mu pytające spojrzenie:

- Szuka pan czegoś?

Potencjalnego niebezpieczeństwa, little girl.

Zmierzył ją spojrzeniem. Była bardzo rozluźniona i spokojna, do tego na jej bladej twarzy kwitnął delikatny uśmiech. Nie zniszczy tego własnym niepokojem.

Ekstrawertyk |Present Mic|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz