20

230 11 23
                                    

Dedykowane wszystkim czytelnikom, którzy pomimo upływu czasu nie zapominają o zakurzonych autorach. Bez was tego rozdziału by nie było!


Co najbardziej zaskoczyło Alicję w Japonii?

Chyba jej amerykańskość. Przez zamieszanie z quirk i wzajemną współpracę obu krajów, oryginalna kultura Kraju Kwitnących Wiśni zaczęła zanikać. Dziś już nikt nie pamiętał o odwiedzaniu świątyń. Nie ubierano yukaty, zapomniano o tradycyjnym makijażu czy innych wzorcach prezencji. Dla kogoś, kto żył na drugim końcu świata i wyobrażał sobie Japonię jako coś egzotycznego, wieczny gwar, zgiełk na ruchliwych ulicach i różnorodność społeczeństwa wydawały się wręcz nienaturalnie znajome. Nie wspominając już o All Mightcie, który nie dosyć, że wyglądał jak dziecko-wpadka Kapitana Ameryki i Obelixa po imprezie suto zakrapianej sokiem z gumijagód, to jeszcze sprawiał wrażenie gościa, który nawet bokserki nosi ze wzorem flagi USA.

Alicja nie przykładała do wszechobecnej amerykańskości szczególnej uwagi. W końcu przyjechała tu, aby zacząć od nowa i zostać jak najlepszym bohaterem. Wolała nie rozglądać się po ulicach i zamiast tego skupiła się na nauce.

A przynajmniej naprawdę się starała. Jednak głośny pub, w którym ludzie bawili się do angielsko-japońskich, boleśnie uproszczonych, ale niestety rytmicznych kawałków, a czerwone neony raziły w oczy, był jednak przesadą. Bolały ją uszy, a tłok sprawiał, że czuła się coraz bardziej nieswojo. Mimo tego, że była przecież dopiero dwudziesta, ludzie zdążyli już się spocić i wstawić, a powstała mieszanina zapachów tworzyła w pomieszczeniu charakterystyczny zaduch. Oj taaaaaak. Zdecydowanie nie było to jej comfort space.

– No nie nie rób takiej miny, Sada. Jeszcze pomyślę, że nie podoba ci się nasza mała randka i pęknie mi serce, piękna. Chodź, zabawimy się. Dowód mam, także nie krępuj się, postawię ci wszystko na co będziesz miała ochotę.


Alice spojrzała na mrs Joke jakby była Marsjaninem z głową słonia, który ze stoickim spokojem ustawił się przed nią w kolejce w supermarkecie. Z koszykiem zapełnionym po brzegi nutellą i pampersami.

Joke wyłapała znaczący wyraz twarzy najnowszej uczennicy Aizawy i zaśmiała się prawie tak głośno, że prawie przekrzyczała DJ'a, który swoją drogą wyglądał jakby robił cosplay Mario, ale w wersji narkomana po roku w Rosji. Alice zmrużyła oczy. Dopiero co weszły, ale atmosfera tego miejsca już zdecydowanie za mocno ją przytłoczyła.

– Czy ten bar jest koniecznością..? – jęknęła, posłusznie podążając za bohaterką. Ta rzuciła jej szybkie spojrzenie i choć sekundę później twarz Joke rozświetlił szeroki uśmiech, Sada zrozumiała, że kobieta była śmiertelnie poważna.

Ku zdziwieniu i uldze Alice, gdy weszły wyżej jej oczom ukazały się całkiem przestronne loże. Te, które nie były zasłonięte ukazywały ohydny widok pijanych ludzi, którzy raczyli się grą, alkoholem a nierzadko swoimi ciężkimi ciałami. Wolała nie myśleć, co mogło się dziać za zasłoniętymi kotarami. Ci, którzy błądzili między strefami, po drodze radośnie pozdrawiali Joke - o ile alkohol nie odebrał im już zdolności mowy - i śmiali się z niczego razem z bohaterką, mimo, że totalnie nie mieli ku temu powodu. Sada jako wolała pozostać za plecami starszej kobiety, chcąc uniknąć socjalizowania się z tymi podejrzanymi ludźmi.

– Emi! Ja-ak dobrze widzieć cieeemmm w domu! – zawołał radośnie niski, brodaty mężczyzna, którego wielgachny, czerwony nochal zdawał się zasłaniać większość twarzy. Zataczając się podszedł do nich, a Sada cofnęła się z obawy, że pod wpływem alkoholu straci równowagę, a jego grube, spocone cielsko wyląduje prosto na niej.

– Jesteś pijany, tato. – rzuciła z rozbawieniem bohaterka, a nastolatka posłała jej zaskoczone spojrzenie. – Chodź, zaprowadzę cię do socjalu. Fukusaburu wkurzy się jeśli zauważy, że znowu przesadzasz przy gościach.

Ekstrawertyk |Present Mic|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz