Rozdział 9

79 33 1
                                    

 Tydzień od nocowania w szkole był spokój. Ojciec Aurelii nie wracał do tych zdarzeń, przemilczał rozmowę z Ksawierem, ogólnie był jakiś małomówny. Pózniej dopiero się okazało, że musi zredukować liczbę nauczycieli angielskiego i nie umiał za żadna cenę podjąć rozsądnej decyzji. Chociaż dziewczyna nie chciała się mieszać w sprawy szkoły po ostatnich wydarzeniach, zgodziła się przejrzeć oceny pracownicze. Żałowała, że nie ma tu papierów Szczawińskiego, chociaż musiałby się wtedy martwić, że w złości dyrektor jeszcze go zwolni.

Przeglądanie dokumentów dłużyło się niemiłosiernie, ale Aurelia nie miała odwagi poprosić ojca, by przestali. Ewidentne był tym zdenerwowany i potrzebował jej by przez to przebrnąć. Maria, jej mama, dzisiaj do późna siedziała nad swoim artykułem. Miał być on ostatnim z cyklu, potem mogła spokojnie zacząć pisać książkę. Rodzina Rudków trochę odczuła jej brak w domu, gdyż zaczęła pracować w swoim biurze w jedynym "wieżowcu" w Czmilinie. Jej firma zajęła całe piętro bardzo wysoko, skąd rozciągał się piękny widok na panoramę miasta. Było to jednak na tyle daleko od ich willi za miasteczkiem, że nie mogła wpadać i wypadać kiedy chciała.

W pewnym momencie blondynka oderwała się od papierów pod pretekstem położenia Emisi spać. Nie ładnie było zostawiać dziesięciolatek samą sobie przed telewizorem na tył godzin. Prawdziwy powód był inny — zobaczyła imię i zdjęcie Ksawiera na ekranie telefonu, więc szybko się poderwała, by tata tego nie zobaczył. Głupi odruch, pomyślała potem, ale zrobiła to niemal instynktownie.

— Nie jest za późno, możesz rozmawiać? — Zapytał mężczyzna, gdy odebrała po czwartym sygnale.

— Tobie też dobry wieczór — odparła, ale nie było słychać w jej głosie rozdrażnienia. — Coś się stało?

— Nie — powiedział powoli, ale zaraz potem odsunął się od słuchawki i wrzasnął. — Cholera Tomek, odwal się. Nie podsłuchuj smarkaczu. — Zwrócił się ponownie do Aurelii ze skruchą w głosie — przepraszam cię, po prostu stoi pod drzwiami i nie wiem na co czeka.

Dziewczyna się zaśmiała w odpowiedzi i machnęła Emilii, by ta wstała z kanapy i poszła umyć zęby. Przeszła do drzwi do kuchni, oparła się o framugę i zjechała po niej w dół, siadając na podłodze.

— A więc? Czemu dzwonisz? — zagadnęła ponownie, z jakiegoś dziwnego zestresowanie, przegryzając wargę.

— Czy odpowiedź "chciałem usłyszeć twój głos" jest zbyt banalna?

Kiwnęła głową, chociaż nie mógł tego zobaczyć. Jednak poczuła przyjemne ciepło w środku na jego słowa.

— Możesz mnie zobaczyć — wyszeptała i zanim zdążył odpowiedzieć, kliknęłam na ikonkę aparatu, która zmieniała rozmowę w wideoczat.

Przed nią ukazał się uśmiechnięty Ksawier, z nieuczesanymi włosami i rozpiętą do połowy koszulą. Nawet nie zastanowiła się, jak sama wygląda w amatorskim i rozwalającym się warkoczu oraz bardzo obszernej bluzie, która została jej po jakimś chłopaku. Wpatrywali się w siebie dłuższą chwilę.

— Co? — zapytała w pewnym momencie speszona tym, że dalej się w nią wpatruje.

— Nic. — Teraz on ściszył głos. — Po prostu wyglądasz niezwykle uroczo, chociaż panuje w twoim domu półmrok. Czyżbyś była sługą mroku albo coś?

— Nie, pomagałam tacie w... zwalnianiu pracowników. — Usłyszała z jego strony krótkie "oh" i zdała sobie sprawę, jak to zabrzmiało. — Nie ciebie, spokojnie.

— Czyli jednak czarna magia — dodał po chwili ciszy.

Rozmawiali jeszcze kilka minut, dopóki siostra nie zawołała Aurelii do swojego pokoju. Zanim się rozłączyła, obiecała mężczyźnie, że kiedyś zrobi mu wirtualny spacer po swoim domu. Kiedy Emilia zapytała, z kim rozmawiała, skłamała, że z kolegą z liceum, który szukał zastepstwa w pracy.

TranscendencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz