Hiacynta Szczawińska opuściła mieszkanie wnuka o dziewiętnastej. Szła spokojnie uliczkami Czmilina, dziwnej mieściny, która była dla niej owiana tajemnicą. Zatrzymała się przed jedną z wystaw i chwilę ogarniała wzrokiem bukiety, dzbanki i małe, różowe talerzyki od serwisu kawowego. Właściciel właśnie zamykał, ale kiedy zobaczył starszą, dostojną panią, zatrzymał się na progu z pękiem kluczy i powiedział:
— Dobry wieczór, już się zbieram, ale jeśli chce pani coś kupić, z chęcią obsłużę.
— Nie kłopocz się, chłopcze — odparła kobieta, siląc się na uśmiech. — Będę w okolicy jeszcze trochę, jeszcze mój portfel nacieszy twoje kieszenie.
Potym odsunęła się od okna i wolnym krokiem odeszła od sprzedawcy, który czuł się wyjątkowo speszony jej tonem. Nie był pewny, czy właściwie chce, by kobieta wracała w progi jego sklepu.
Staruszka za to wyciągnęła z małej torebki iPhone'a 6, wystukując jednym palcem numer swojego syna. Edward odebrał po trzecim sygnale, ewidentnie oderwany od jakiejś wymagającej dużo energii czynności, bo jego oddech był płytki i się rwał.
— Co jest, mamo? — zapytał szorstko.
— A może by tak „dzień dobry, mamusiu" — powiedziała równie oschle kobieta, przekładając telefon do drugiej ręki.
— Dobry wieczór, jak już. Dlaczego dzwonisz? — Ponowił pytanie, oczekując jakiejś zwięzłej odpowiedzi, ale nie zapowiadało się na taką.
— Byłam u Ksawiera i Tomeczka — powiedziała w końcu, chrząkając. — W mieszkaniu.
— I? Błagam cię, mamo, nie pojechałaś tam jako wywiad KGB, miałaś tylko zajrzeć do wnucząt, czy dobrze się czują.
— Moje metody są dużo skuteczniejsze, synu — mruknęła, ale potem przeszła już do swojej głównej myśli. — Nie myliliście się, ta blondynka była u niego. U nich. Ale nie sądzę, by były z nią jakieś problemy.
— A to dlaczego? — zapytał zaskoczony, bo temat w końcu go zainteresował.
— To się nie uda, za dużo sceptycyzmu dookoła — powiedziała w końcu, ważąc każde słowo. — Może i ta Aurelia mu się podoba, ale nie widzę tu jakiejkolwiek szansy na długi związek. Uwierz, to nie będzie twoja synowa, a jedynie jego krótka fascynacja. A szkoda, to nie głupia dziewczyna, ta rodzina zyskałaby, wprowadzając odrobinę pospólstwa.
— Skoro tak twierdzisz, trzymam za słowo, że problem zniknie.
— Zniknie, bo ja się nim zajmę — dodała na sam koniec i rozłączyła się.
Schowała urządzenie do wewnętrznej kieszeni torebeczki i machnęła na taksówkę. Po całym dniu spotkań biznesowych, a potem wizycie w apartamencie wnuka była naprawdę zmęczona. Nie była już taka żwawa jak dziesięć lat temu. W Ludwisku, w Hotelu Partenon, czekała na nią duża wanna i satynowa pościel, tylko o tym mogła myśleć, zamykając oczy, podczas miarowej podróży samochodem. Czuła, że dzisiejszy dzień był bardzo owocny, jeśli idzie o interesy, nie tylko te prawnicze, ale także uczuciowe.
***
W ciągu kilku następnych dni babcia Szczawińska nie szczędziła sobie wizyt w domu Ksawiera i równie chętnie komenderowała, co powinno zostać zmienione, usunięte lub zmodernizowane. Chłopcy w 90% puszczali to mimo uszu, chociaż nie mogli zaprzeczyć, że niektóre pomysły kobiety były dobre. Problem pojawiał się, gdy okazywało się, jakiego nakładu czasu i funduszy to wymagało. Historyk czuł się już dużo lepiej, więc Aurelia raczej stroniła od jego towarzystwa, gdy w pakiecie dostawała jeszcze Hiacyntę. Kilka dni rozłąki nie sprawią, że za sobą zatęsknią, ale przynajmniej będą mieć pewność, że nie wybuchnie jakaś wojna pomiędzy dwoma, wybuchowymi pokoleniami.Tomek nawet nie odczuł braku dziewczyny obok siebie, tak był zajęty podchwytywaniem wszystkich babcinych fantazji.

CZYTASZ
Transcendencja
RomanceTranscendencja - «istnienie poza granicami bytu lub poza granicami ludzkiego poznania» Ksawier Szczawiński, potomek zamożnego i szacownego rodu, chcąc się odciąć od rodziny po zakończeniu studiów, podejmuje pracę nauczyciela historii w małym miaste...