Był pierwszy tydzień czerwca, od przyjazdu Ksawiera do Czmilina minęło już tyle czasu, że wszyscy przestali się ekscytować nowoprzybyłym nauczycielem.
Mężczyzna szedł jedną z głównych ulic miasta, zmierzając do księgarni, skąd miał odebrać swoje nowe zamówienie - kilka ciekawych pozycji z zeszłego roku dotyczących kultury i historii Stanów Zjednoczonych. Planował w nowym roku szkolnym otworzyć tematyczne kółko dla dzieciaków, które podzielają jego pasję.
Zatrzymał się przed drzwiami, patrząc na stary szyld. „Kościuszko i synowie". Za szklaną witryną leżał rudy kot, leniwie machając ogonem, zwisającym w dół, wzdłuż niskiego regału, na którym sobie zwierz właśnie ucinał drzemkę.
Wszedł do środka i przywitał się z nieznanym sobie sprzedawcą. Za ladą, nieco obskurną, jeśli miał być szczery, stała szczupła blondynka. Miała może z szesnaście lat i na pewno nie była owym „synem" z nazwy sklepu.
— Tak?
— Chciałem odebrać zamówienie.
— Nazwisko?
— Szczawiński. Ksawier Szczawiński.
— Nikt nie pytał o drugie imię, Szczawiński Szczawiński — odparła, lekko się uśmiechając.
Ksawier był dosyć zaskoczony, tym, co usłyszał i chwilę zajęło mu zdecydowanie, jaką reakcje powinien okazać. W końcu krótko się zaśmiał, żeby dziewczynie nie było przykro. Podejrzewał, że jej życie i tak nie było takie, jakie sobie wymarzyła. Może nadrabia próbą humoru w kierunku nowych klientów.
— Ty jesteś tym nowym nauczycielem, nie?
Kiwnął głową. Nie podobał mu się zdecydowanie sposób wypowiedzi sprzedawczyni, ale już dawno zrozumiał, że w pewnych kwestiach nie ma co się kłócić, tylko akceptować rzeczywistość taką, jaką jest.
— Moja siostra chyba chodzi to twojej klasy. Znaczy takiej, w której uczysz. Siódma „A"? Nazywa się Tosia.
Ponownie kiwnął głową, bo kojarzył tę dziewczynkę. Była dosyć nieśmiała i wycofana, nie chciała odpowiadać na jego pytania i uparcie twierdzi, że to Niemcy wygrali wojnę.
Wolał skupić się już jednak na zakupach, bo nieco mu się śpieszyło do domu. Było piątkowe popołudnie, które miał spędzić na sprawdzaniu kartkówek z dzisiejszego dnia. Dwa testy zamknięte od młodszych klas i jedno wypracowanie od ósmej.
Podziękował za zamówienie, zabrał książki z lady i włożył je z ogromną dbałością do płóciennej torby, na której znajdował się herb Starków z Gry o Tron.
Kiedy już wychodził ze sklepu, rozległ się dzwonek telefonu. Wyciągnął smartphone'a z kieszeni marynarki i zobaczył znajomą twarz na zdjęciu przypisanym do kontaktu.
— Tak, Relka?
— Powiedz, że masz dla mnie coś do roboty.
— Niestety, dzisiaj nie mam czasu na archiwum. Jak idiota zasypałem dzieciaki testami, ostatnimi w tym roku, i muszę je przez weekend sprawdzić.
— Pomogę ci — powiedziała uradowana, gotowa ofiarować ten wieczór dla dobra sprawy.
— No co ty — mruknął nie pewny, czy bardziej chce się z nią zobaczyć, czy mieć na sumieniu jej zmarnowany wieczór.
— Za godzinę u ciebie, Ksaw, nawet się nie wykręcaj. Przyniosę coś do jedzenia.
Rozłączyła się, tak szybko, jak zawsze. Bez żadnego pożegnania. Kiedyś tłumaczyła to tym, że wie, że zaraz się z nim znowu zobaczy i jakiekolwiek zakończenie rozmowy pożegnaniem byłoby bezsensowne. Uśmiechnął się pod nosem, poprawił swoją torbę na ramieniu i ruszył w kierunku apartamentów.
CZYTASZ
Transcendencja
RomanceTranscendencja - «istnienie poza granicami bytu lub poza granicami ludzkiego poznania» Ksawier Szczawiński, potomek zamożnego i szacownego rodu, chcąc się odciąć od rodziny po zakończeniu studiów, podejmuje pracę nauczyciela historii w małym miaste...