Rozdział 10

85 34 5
                                    

Rankiem Aurelię obudziły pierwsze promienie słońca, padające przez duże okno na jej twarz. Nie wiedziała, czy jest jakaś broń przeciw promieniom słonecznym, ale w tym momencie taka osłona bardzo by się jej przydała. Spojrzała na zegar na ścianie, który wskazywał szóstą pięć. Obróciła się na drugi bok, patrząc teraz w szybę. Wtedy też dostrzegła za nią dwie małe sarny. Wyskoczyła zadowolona z pościeli, czując przypływ ekscytacji i ubrała się. Uwielbiała wszystkie zwierzęta, nawet te dzikie. Wychyliła się z sypialni, patrząc, gdzie jest Ksawier. Mężczyzna leżał na brzuchu na podłodze i ewidentnie nadal spał. Podeszła do niego po cichu i nakryła go kocem, o którym najwidoczniej mu się zapomniało. Kiedy była pewna, że się nie obudził, wyszła na ganek. Dom miał bardzo wysunięty dach, a na drewnianych deska nieco wyżej niż teren dookoła był zbudowany taras. Na końcu podestu znajdowała się huśtawka podwieszona pod sufit. Bała się, że otwierając drzwi spłoszy sarny, ale te dalej podgryzały trawę kawałek za samochodem.

    Podeszła bliżej, siadając na najwyższym czarnym schodku. Jedna z panienek spojrzała na nią, ale nie uznała jednak Aurelii za zagrożenie, wracając do spożywania śniadania. Nie wiedziała, ile czasu upłynęło, zanim zbliżyły się jeszcze trochę, ale teraz mogła dokładnie obejrzeć ich pyszczki. „Daisy i Diana", pomyślała, dalej obserwując zwierzęta.

    Jakieś piętnaście minut po tym, jak dziewczyna wyszła, Ksawier się obudził. Przewrócił się na plecy i wpatrywał w sufit, nasłuchując. Kiedy zdał sobie sprawę, że w domu panuje grobowa cisza, podniósł się i powoli przeszedł do sypialni. Relki nie było w łóżku, ale zanim zaczął się martwić, ujrzał ją za oknem. Chociaż uznał, że zdecydowanie jest za zimno na jej cienką koszulkę, jego uwagę przykuły zwierzęta, jakie obserwuje i skupił się tylko na tym. Podszedł bliżej szyby i dotknął ją lekko palcami. Blondynka siedziała na schodach, z rękami pod brodą i wpatrywała się w sarny z wielkim zainteresowaniem. Była naprawdę piękna w jego odczuciu. Nie musiała wyglądać jak topowe aktorki albo modelki. Odkąd zobaczył ją pierwszy raz w Latarnii, był oczarowany jej wyglądem. Delikatnością, która była nierozłącznie związana z silną i twardą osobowością. Zauważył, że Aurelia nie daje po sobie poznawać słabości ani przykrości. Pewnie tak została wychowana. Widział czasami w jej ruchach coś z musztry żołnierza, co ją powstrzymywało od środka. Bywała sztywna, trzymająca się zasad i bardzo ostrożna. A wiedział, że jedyne czego ona pragnie, to wolności od wszelkich zobowiązań i pewnie od wszystkich ludzi. Ta wolność wiązałaby się także z pozostawieniem jego. Nie wiedział, czy kiedykolwiek  byłby w stanie zaakceptować to i posunąć się do takiego poświęcenia. Kiedy przeczesała włosy, zauważył bliznę na jej szyi, która z jakiegoś powodu była teraz bardziej widoczna niż zazwyczaj. Pamiętał, jak kiedyś niby w żartach powiedziała mu, że na niej się nic nie goi, a każda rana pozostawia po sobie znak. Myślał, że tak poetycko mówi o swojej duszy, ale patrząc tera na te zaczerwienienie i przypomniawszy sobie ogromną szramę na lewym łokciu, zrozumiał, że chyba mówiła dosłownie. Zresztą, tak samo martwiły go jej dłonie, pełne drobnych rysek, ranek i pęknięć. Wiedział, że sporo czasu spędza na dworze, ze zwierzętami lub pracując w miejscowej stajni, ale nadal, nie tak wyglądały ręce kobiet, które dotychczas znał.

    Po kilku minutach w zamyśleniu, odsunął się od okna i wrócił do salonu, zgarniając z fotela dwie bluzy. Jedną zarzucił od razu na siebie, a drugą miał zamiar dać Relcę. Kiedy wyszedł na dwór poczuł piękny czerwcowy zapach poranka, a słońce tak samo jak dziewczynę ogarnęło go ze wszystkich stron. Podszedł do niej i delikatnie położył polar na jej ramionach. Wystraszona lekko pisnęła, czego niestety sarny nie wytrzymały. 

— Nie bój się złocista, to tylko ja — zaśmiał się, przysiadając obok. — Ale niestety spłoszyłaś swoje nowe koleżanki.

— Nawet je nazwałam — mruknęła, ale widać było, że nie chce już kontynuować tego tematu.

TranscendencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz