Rozdział 5

101 39 21
                                    

Tak jak Ksawier zaproponował, tak zrobił. Kilka minut później byli przed jego mieszkaniem na głównej ulicy, a on otwierał zamyślonej Aurelii drzwi samochodu. Chcąc nie chcąc, dziewczyna musiała już wkroczyć do jego królestwa, ale spotkanie Marka całkowicie popsuło jej humor. Nie wiedziała tak naprawdę, co do niego czuła, a on już się jej pozbył. Nie dosłownie, fakt, bo to ona zainicjowała samo zerwanie, jednak niezaprzeczalnie to mężczyzna dał jej wiele powodów.

Wchodzili po schodach, mijając portiera Jeremiasza, kiedy Ksawiera coś tknęło, a dokładniej pewna myśl, informacja, którą wcześniej pominął - Tomka. Zatrzymał się gwałtownie przed drzwiami do swojego apartamentu i przytrzymał także ręką Aurelię. Przełknął ślinę i odwrócił się do niej, opierając się o ścianę plecami.

— Nie wspominałem o jednym, drobnym szczególe. Nie chcę w sumie, żeby między nami było jakiś niedomówień i...

— Stop. Po prostu powiedz. Zresztą, pewnie zastaniemy tam twoją narzeczoną w ciąży, co? — Brzmiała bardzo nieprzyjemnie, a rozdrażnienie coraz bardziej dawało o sobie znaki.

— Aurela, no coś ty — odparł zaskoczony, niewiedząc nawet, do czego się odnieść najpierw. Wydawał mu się raczej fakt oczywisty, że gdyby był w związku, nie ganiałby z nią po mieście. I tak ludzie zaczną już plotkować. — Chciałem ci powiedzieć, że mieszka ze mną mój brat. Jest od ciebie starszy o rok, ale mentalnie ma chyba z piętnaście lat. Takie tylko ostrzeżenie...

Kiwnęła jedynie głową, bo widać ta informacja nic nie zmieniła w jej życiu. Ku lekkiemu jej rozczarowaniu i uldze mężczyzny, Tomek gdzieś wybył, zostawił tylko karteczkę z „kiedyś wrócę, bro" i ogromny bajzel w kuchni. Ogarnięcie tego trwałoby tak długo, że Ksawier się poddał i zaproponował szybsze rozwiązanie - szybki obiad w restauracji na parterze.

Aurelia się zgodziła i chyba nawet z chęcią przystała na tę propozycje. Pewnie dlatego, że wiedziała, co tam serwują. Ksawier podszedł z pewnym dystansem do lokalu, ale za jej namową skusił się na pielmieni, pierożki z kuchni rosyjskiej. Zdecydowanie nie żałował wyboru, a kelner, stary znajomy dziewczyny z podstawówki na dodatek wręczył im niezły rabat. Kiedy skończyli sam obiad, mężczyzna zaproponował lody i zaprowadził ją do parku, który znajdował się naprzeciwko. Zdążył już poznać najciekawsze ławki i miejsca, więc z chęcią się podzielił swoją refleksją na temat organizacji przestrzeni miejskiej.

— Wiesz, jak pierwszy raz tu przyjechałem, lata temu, to zamarzyłem, że to miejsce będzie moim domem.

— Naprawdę? Myślałam, że z takich miejsc ludzie tylko chcą się wyrwać.

— Nie byłem mistrzem podążania za schematem. Zresztą, to było dziesięć lat temu.

— W jakim wieku wtedy byłeś? — zapytała cicho, jakby ta przyjaźń z różnicą wieku była czymś uwłaczającym.

— Siedemnaście — odparł, patrząc na wprost, na drobną dziewczynkę, która wyprowadzała maltańczyka na spacer.

Bardzo chciała zapytać go, czy to znaczy, że teraz ma dwadzieścia siedem i jej oględne spostrzeżenia na jego temat okazały się prawdą. Czuła jednak, że coś w jego tonie zatopiło się w całkowitej nostalgii i nie warto dalej tego drążyć. Posiedzieli kilka minut w ciszy, wymieniając oględne uwagi na temat Czmilina i chcąc nie chcąc, musieli zabrać się do pracy.

Dzisiaj wyjątkowo im nie szło, jeśli idzie o remont. Ksawier był zamyślony, a Aurelia przygnębiona. Po godzinnej katordze malowania w ciszy, mężczyzna się poddał i zarządził koniec dnia roboczego.

***

Z każdym dniem powoli dziewczyna wracała do poprzedniej formy i dobrego humoru. W czwartek znowu wróciła luźna atmosfera i relacje między Ksawierem a blondynką się z powrotem ociepliły. Nie mieli zamiaru wracać do tego wydarzenia ze sklepu, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Każdy dzień mógł wydawać się taki sam, Ksawier po szkole jechał do archiwum ciut wcześniej, gdzie był już umówiony z Aurelią. Tam razem coś gotowali w prowizorycznej kuchni i jedli wspólnie obiad, a potem zabierali się do pracy. Od lipca mężczyzna w teorii miał wolne od archiwum, on jednak już wiedział, że nie odpuści sobie pracy i ukrycie liczył, że Aurelia postanowi mu chociaż czasem towarzyszyć. Akurat czerwiec powinien starczyć na skończenie remontu, a wtedy będzie mógł się zająć tylko i wyłącznie faktyczną archiwizacją, czy czymś tam, do czego go zatrudniono.

TranscendencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz