List 7

21 8 2
                                    

Dobry Boże,
Po ostatnim incydencie z Leną czułem się wyniszczony i psychicznie i fizycznie.
Nie pisałem do Ciebie nie wiem z dwa/trzy tygodnie jak nie dłużej, ponieważ nawet na pisanie nie miałem sił.
Czuję się bezradny jak mam być szczery...
Nigdy nie sądziłem, że zwykłe podniecenie może sprawić mi aż tak wielki ból i spowodować działania typu by np. bić się po głowie, płakać w poduszkę itp., żeby podniecenie ustało na dobre, i tak tu nic nie dawało. A walenie konia...
Echh...
Już nie wspomnę...
Zero przyjemności....
A laski z Pornhuba w ogóle nie dawały mi jakiej kolwiek satysfakcji, więc się męczyłem...
A jak mam być szczery to męczę się, bo dopiero teraz sobie uświadomiłem, jakim wielkim i pieprzonym zbokiem jestem...
Boli mnie to bardzo...
Kiedyś życie było o niebo prostsze...
Jak się miało ochotę dzwoniło się do jakiejś ostrej dziewuszki i balowało się całą noc...
Teraz została mi maksymalnie lalka z sexshopu...
Jestem żałosny...
Ogólnie to dzisiaj miałem silne rozwolnienie i wymioty, więc toaleta była dla mnie dzisiaj niczym przyjaciel.
Czy ja wariuje, że powoli toaletę zaczynam nazywać przyjacielem?
Zwykłą toaletę, która jest najzwyklejszym pomieszczeniem, gdzie ludzie korzystają, by uspokoić potrzeby fizjologiczne.
I dopiero co ją opuściłem...
Ogólnie słabo zacząłem się czuć zaraz po przebudzeniu, a po mega lekkim śniadaniu zaczęło się rygoletto, a w między czasie teraz pije wodę, by nie doszło do odwodnienia...
Super życie...
Gorąco polecam...
Echh...
W ogóle Boże...
Chyba zaczynam powoli w Ciebie wierzyć...
Może dlatego, że jak mówi przysłowie "Kłamstwo powtarzane milion razy staje się prawdą" czy jak ta zaklepanka szła albo już tak mocno świruje, że aż w Ciebie zaczynam wierzyć...
Ale nie poznam Cię na tyle mocno by w pełni w Ciebie uwierzyć...
Choroba spowodowała że nie tylko ciało jest wykończone, ale i psychika...
Więc jak możesz się domyśleć nie chcę tu być...
Mam zaplanowany koniec i nic tego nie zmieni...
Więc koniec końców to mój ostatni list...
Przepraszam jak coś...
To wszystko już po prostu nie ma dla mnie sensu....
Ciał...
Trzymaj się...
Daniel...,
Chłopak, którego już nie ma...

Listy narkomana do BogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz