List 23

10 2 2
                                    

Drogi Boże,
Poza tym że momentami tragicznie się czuję i mam wrażenie że jest coraz gorzej to nadal wyrzekam się brania leków. Co ma być to będzie. Jakby no mam to już w dupie, co ze mną będzie, chociaż czuje w kościach że szybciej zdechnę przez narkotyki. I jestem święcie przekonany że tak się stanie. Taki los jest mi już od dnia narodzin przypisany.
Jednak nie o tym ma być ten list, bo chciałbym poświęcić mój czas na opisanie to co się dzieje w mojej głowie. Od dłuższego już czasu miewam myśli o całym moim życiu i moich decyzjach życiowych.
O tych wszystkich kryształach w całym moim życiu wziętych, wypalonych jointach, o każdej wybzykanej dziewczynie, gdzie robiłem to tylko po to aby sobie ulżyć, a może jednak i tutaj jest większy sens?
Wiem, że uzmysłowiłem sobie iż żyje dla pieprzonych narkotyków oraz dilerów.
Nie mam nikogo.
Nikomu nie mogę ufać, a co dopiero prowadzić z kimś życie.
Ludzie często oceniają ludzi na podstawie tego co tylko powierzchownie widzą. Nie obchodzi ich co czuje ktoś, a to jak reprezentuje społeczeństwo - nawet jakby to miała być tylko maska.
Ja też żyje i chodzę cały czas w masce. Powoli zapominam jak to jest jej nie mieć, a tylko ja za dzieciaka pamiętam to.
A może już wtedy mały Danielek nosił nieświadomie maskę?
Może już wtedy pragnął bliskości kogokolwiek, kogoś kto przyjdzie i powie mu szczerze, że jest wspaniały i wyjątkowy?
Wiem że nigdy to nie będzie miało miejsca. Nikt by nie mógł bo nikt mnie tak nie widzi lub inaczej. Raczej nigdy mnie takiego nie zauważy.
Aby być coś wartościowym trzeba wnieść coś pozytywnego do tego świata.
Ja tylko poszerzam ilość patologii oraz marginesu społecznego.
Tam jest moje miejsce.
Tam gdzie nikogo nie obchodzi ludzki los i tam gdzie można nawet popełnić samobójstwo w południe i nie zostać przez nikogo zauważonym albo gdzie będzie to potraktowane jako nic nowego tylko szarą codzienność.
To jest moje życie.
Szczerze?
To nawet Cezaremu nie ufam w pełni gdyż z tyłu głowy mam, że w każdej chwili może zniszczyć mnie do końca - a to to już ja sam sobie wolę zrobić.
W takim świecie żyje i w takim świecie dane jest i żyć i skończyć swój żywot.
Dobranoc...
Akurat jest późna noc, a rano trzeba iść harować...
Daniel,
Osamotniony chłopak...

PS. Chyba nawet Ty byś nie chciał aby Twoje dziecko tak się stoczyło jak ja...

Listy narkomana do BogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz