List 4

26 8 0
                                    

Drogi Boże,
Nie pisałem do Ciebie przez nie wiem. Na oko może z tydzień?
Może i czas jest teraz dla mnie bezcenny przy mojej obecnej sytuacji.
Może i powinienem bardziej się teraz cieszczyć i korzystać z każdej chwili z mojego życia.
Nie wiem.
Jakoś mam na to wszystko wywalone.
Nawet w pisanie listów do Ciebie.
Co ja tu robię?
Czy powinienem iść się leczyć na głowę?
Czy od tego całego wirusa wariuje już totalnie?
Masakra...
Ale nawet jeśli bym chciał iść do psychiatryka to nie mogę bo będę ludzi zarażać...
Co ja mam robić?
Daniel...
Uspokój się...
Nie po to ty tu piszesz i o tym o czym zamierzasz...
Ale szczerze jedno zauważyłem podczas tej przerwy.
Że nawet osoba chora na AIDS, czy zwykły nosiciel wirusa ma w swoim życiu chwilę normalności.
Poprawka.
My nigdy nie mamy normalnego życia, ale czasem chwilę spokoju, która jest niczym oaza lub zwykła czysta woda dla zabłąkanej osoby z dala od miasta na pustyni.
Takie chwile są dla mnie najważniejsze.
Bo nigdy nie wiadomo ile ten spokój będzie trwać.
Przez ten czas dużo myślałem o swoim życiu.
Jest mi głupio jak pomyślę ile dziewczyn zaraziłem i ilu kumpli oraz ziomków.
Do teraz nie mam odwagi im o tym powiedzieć z wyjątkiem Kamila (to ten mój ziomek a jednocześnie najlepszy przyjaciel o którym Ci już napisałem w poprzednim liście).
Cuż...
Jeśli istniejesz to masz dobrze szczerze...
Nie przejmujesz się niczym i wgl...
Jak już czasem kogoś prośbę wysłuchasz...
Miłego dnia.
Ciał.
Daniel

PS. I co mam robić podczas tego spokoju?

Listy narkomana do BogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz