List 17

16 6 2
                                    

Elo Mordo,
No to ten no.
Już po wszystkim.
I szczerze?
Cieszę się że zmuszono mnie na wyjście do Mc. Było to przeciwieństwem mojego obecnego życia.
Coś w stylu wysepki na wzburzonym morzu mefedronu i koksu.
Nie wiem, co temu debilowi przyszło do głowy, aby zabrać mnie w to miejsce, gdyż do tej pory spędziliśmy tylko w klubach.
Albo u siebie na chacie raniąc swoje nozdrza koką, po czym lataliśmy po ulicach mając fazę.
Lub po prostu na umawianiu się kto postawia na nie cnotliwe panienki i zabawa na całą noc.
Jak żyje nigdy inaczej nie spędzaliśmy czasu.
Czemu tak nagle mu się to odwiedziło?
Chciałbym wiedzieć.
I to bardzo.
Chciałbym go przycisnąć, do mówienia prawdy, ale wiem, że nic z tego nie da.
No mówiąc krótko cały czas jestem w szoku.
Ale miła atmosfera była.
Nikt nie gapił się na mnie.
Nie osadzał.
Po prostu rozmawiali ze sobą lub młodzi studenci uczyli się do czegoś.
Ale dziwne to uczucie, gdy ktoś, kto żyje swoim światem opierającym się głównie na alkoholu, narkotykach i seksie gwałtownie zostaje wyprowadzony, do ludzi.
I tylko po to by zjeść posiłek i pogadać oraz pośmiać się z przyjacielem.
Nowe to dla mnie.
Aż za bardzo.
Cezara u mnie nie ma teraz, gdyż miał podobno ważne sprawy na głowie.
Teraz oczywiście, mimo, iż jestem nasycony zjadłem dodatkowo obiad przygotowany przez Milenę.
Ale tylko dlatego, że chciałem z nią porozmawiać na temat nowego zachowania mojego brata.
I więc będąc świadomym, że sama teraz ma jakieś ważne tematy wykorzystałem moment, gdzie mogłem z nią pogadać w cztery oczy.
Oczywiście nie powiedziałem że jesteśmy z patologii oraz że ćpamy na prawo i lewo.
Powiedziałem to bardziej ogólnikowo i jak diametralnie się zmienił oraz powoli moje nastawienie do świata.
Przez chwilę miałem wrażenie, że czytała mi w myślach, ponieważ odwołała się do jakiegoś doświadczenia ze szczurami, które miały do wyboru jedzenie lub kokainę.
I z tego co mi opowiadała, to szczury były tak uzależnione, że wybierały kokainę, przez co masowo zdychały.
Ale dodatkowo zapytała mnie, czy te biedne zwierzęta, które przez cały czas mieszkały w małych klatkach miały jakieś godne warunki, przy których chciało by się żyć.
Na logikę ludzką, właśnie, że nie.
I jak powiedziała, że w momencie, jak przeniesiono szczury, do innego miejsca.
Miejsca, gdzie żyły w grupie i miały zróżnicowaną dietę oraz pole do wybiegu z przeróżnymi labiryntami, jak i kołowrotkami, to dobrowolnie zaczęły rezygnować z substancji psychoaktywnych.
I teraz tak sobie siedzę i piszę do Ciebie, a jednocześnie cały czas rozważam tą rozmowę.
I mam wrażenie, że to ja jestem takim szczurem laboratoryjnym, a dzisiejszy dzień był tak jakby zabraniem mnie z tego miejsca.
Czyżby Cezar już wcześniej doszedł do takich wniosków i postanowił sprawdzić coś z moim udziałem w roli głównej?
A może jest jeszcze coś czego nie wiem, a tak mało jest odpowiedzi?
Może chce mi coś przez to pokazać?
Sam nie wiem, ale chcę dążyć do prawdy.
I będę dążyć do niej.
Dosyć życia w cieniu!
Dość!
Wychodzę z cienia!
Daniel,
Chłopak który zapragnął nowego życia!

PS. Chyba już wiem czego chcę. I nie zamierzam teraz z tego zrezygnować!

Listy narkomana do BogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz