List 20

23 6 9
                                    

No witam Cię!
Z tej strony Cezary,
Co u Ciebie słychać?
Bo u mnie dobrze i jednocześnie do kitu.
Przynajmniej jestem spokojniejszy o Daniela.
Pilnuję go, jak tylko mogę.
Nie chcę dopuścić ponownie, do tego, aby się debil pociął.
Nie mogę!
Już dość mi nerwów poświęciłem na niego, a jak dalej będzie mi odwalał podobne akcje to zaraz skończą mi się nerwy.
Nie wiem czy dobrze zrobiłem, że nie poinformowałem lekarzy że ma HIV+, ale zdaje sobie sprawę, iż istnieje takie coś jak tajemnica pacjenta, czy jak się tego zwało.
Poza tym jestem świadomy, jak bardzo by mnie znienawidził, gdybym komukolwiek powiedział.
Na razie, jak już powiedziałem jest u mnie.
Ciężko jest trochę pod względem, iż mam dosłownie dwa pomieszczenia na całe mieszkanie.
Z czego pomieszczenie gdzie znajduje się kanapa pełni funkcję sypialni, kuchni i salonu jednocześnie.
Ale lepszy taki układ niż żebym go zostawił samego.
W dodatku zacząłem czytać więcej o tym dziwnym wirusie i wyczytałem, że przenosi się przed krew, kontakty seksualne oraz przez ciążę.
Cóż.
Nic nie pisało o dotyku, więc powiedzmy, że pod tym względem jestem bezpieczny.
No miejmy nadzieję, że to prawda!
Z resztą nawet jeśli okaże się to kłamstwem to i tak nie tracę wiele.
Życie i zdrowie mojego przyjaciela jest teraz dla mnie najważniejsze.
Nie ma nic ważniejszego teraz.
Dla niego poświęcić się mogę.
Poza tym na moim miejscu by zrobił to samo.
No, ale za to musiałem kupić paczkę rękawiczek jednorazowych, aby na wszelki wypadek nie zarazić się.
A przy mojej niezdarności to w szczególności to konieczne i zakładam dwie sztuki na raz.
A rękawiczki musiałem kupić, gdyż to ja się teraz muszę nim zajmować.
Nawet to ja jestem zmuszony zmienić mu bandaże, bo jak sam próbował to chciał się dorwać do mojej soli.
Dureń jeden.
Poza tym nie obchodzi go to zbytnio co kolwiek.
Obchodzi go tylko jak najszybciej zdechnąć.
Nie liczy się z uczuciami kogokolwiek.
Wirus sprawił że postradał zmysły.
Jest u mnie zaledwie jeden dzień i jedną noc, a już chciał mi dobrać się soli i posypać po ranach.
Raz spuściłem go z oka, a ten chciał nowe rany zrobić sobie.
Nawet próbował walić się o framugę drzwi.
Gdyby tego było mało często dostaje duszności kaszlu oraz oblany jest potem.
Momentami jest strasznie rozpalony.
A o jego skargach na bóle stawów czy mięśni.
Ból często ostatnio maluje się na jego twarzy.
Najbardziej mnie chyba boli w tym wszystkim to, że ten ból nie wynika tylko z HIV, a najbardziej z życia.
Smutny jest to widok.
Grunt, że teraz mieszka u mnie.
Nie długo zamierzam odwiedzić Milenę by upewnić się, czy aby na pewno wszystko jest okey z nią.
Najbardziej mnie martwi to że obawiam się, iż pewnego dnia zabraknie mi pomysłów na pomoc dla niego.
A teraz przepraszam.
Muszę iść już.
Muszę załatwić parę spraw na mieście.
A jest to grubsza sprawa na tyle, że wolę nie chrzanić swojego planu i cennego zaplanowanego czasu.
Więc trzymaj się!
Cezarek!
Chłopak realizujący ostatnie pomysły na pomoc.

PS. Trzymaj kciuki aby wszystko się udało!

Listy narkomana do BogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz