.17.

811 27 7
                                    

***
Rose

Obudziłam się w skrzydle szpitalnym.
Obok mnie na krześle spał Draco.
Trzymał mnie za rękę.

Gdy poczuł, że się poruszam i otworzył oczy.

Widać było, ze wprawdzie nie spał ani nie jadł.
- Bogu dzięki Rose tak się martwiłem- powiedział całując mnie w czoło.

- gdzie jest Cedric?- miałam nadzieję, że to był głupi sen.
- jego ciało już zabrali państwo Diggory- powiedział smutnym tonem.

Znów poleciało morze łez.
- tak mi przykro- powiedział i mnie przytulił.

- to ja powinnam być na jego miejscu- powiedziałam przez łzy na co blondyn mną potrząsnął.
- czy ty słyszysz co ty mówisz?! Co ja bym zrobił gdyby ciebie nie było?!- warknął na mnie i umieścił w szczelnym i ciepłym uścisku.

Następnego dnia wyszłam ze skrzydła szpitalnego.

Wszystko mi go przypominało.
Zamknęłam się w swoim dormitorium i płakałam.

Ktoś zapukał do moich drzwi.
- Witaj Rose. Jutro jest pogrzeb Cedrica. Wiem, że był dla ciebie jak brat więc masz zgodę by jechać na jego pogrzeb- powiedział z współczuciem Dumbledore.
- dziękuję- powiedziałam cicho nie patrząc na niego i wyszedł.

Sama poszłam na jego pogrzeb.
-Witaj Rose. Bardzo ci dziękujemy za to co zrobiłaś dla naszego syna- powiedział Amos Diggory.
- przykro mi ale nic takiego nie zrobiłam. Nie dałam rady go uratować- Znów łzy mi płynęły po policzkach i zaczęłam je wycierać chusteczką.

- nawet tak nie mów. Walczyliście z potężnym czarodziejem, i wniosłaś wiele szczęścia do życia Cedica- powiedziała płacząc pani Diggory.

Podeszłam do trumny Cedrica. Był cały blady i zimny. Wyglądał tak nie winię.

- przepraszam- Powiedziałam szeptem płacząc.
Pocałował go w czoło i odeszłam.

Gdy już trumna była w ziemi i zaczęli sypać ziemię szlochał bardzo głośno. Wszyscy się przytulali a ja byłam sama.
Było zimno, lekko padał deszcz.
Wszyscy zaczęli opuszczać cmentarz a ja padłam w błoto na kolana.

- nie mogę cię tu samego zostawić, jak ty tu sobię poradzisz.- szlochałam bez przerwy.

Poczułam ciepłą dłoń ma ramieniu.
- Rose to mu życia nie przywróci- usłyszałam łagodny głos dyrektora. Miał rację nie mogę sprawić by on ty wrócił. Razem z dyrektorem wróciłam do szkoły i poszłam do siebie.

Miałam już tego dość. Widziałam śmierć kogoś  bardzo mi bliskiego.

Postanowiłam, że dołączę do Cedrica.
Napisałam list.

" Jeśli to czytasz prawdopodobnie już nie żyje. Przykro mi  ale nie daję sobie rady. Straciłam najlepszego przyjaciela i nawet mu nie pomogłam. Mogłam go obronić, zrobić coś ale był za daleko.

Musisz żyć dalej. Ja nie jestem w stanie być na tym świecie.

Twoja Rose Wood"

Udałam się na wierzę astronomiczną.
Pogoda jak na czerwiec była ponura. Wciąż padał desz i wiał silny mocny wiatr.

Przeszłam przez obręcz i stanęłam patrząc w dół. To tylko chwila. Skoczę minie kilka sekund i zobaczę przyjaciela.

***
Draco

Po lekcjach poszedłem sprawdzić co u Rose. Gdy wszedłem do jej pokoju nie było jej tylko jakiś list leżał na jej łóżku.

Podszedłem i go przeczytałem.
Nie mogłem w to uwierzyć, że ona chce się zabić. Wybiegłem z jej pokoju trzymając w dłoni list.

Biegłem w stronę łazieki jęczącej Marty. Po drodze wpadłem na Granger i upuściłem list.

Nie miałem czasu by go podnieś i pobiegłem dalej.

Niestety ale tam jej nie było.

***
Hermiona

Szłam korytarzem z Harrym i Ronem, nagle ktoś we mnie wbiegł aż upadłam na podłogę.

Był to Malfoy.
- co za kretyn- warknął Ron a ja podniosłam kartkę którą upuścił.

Zaczęłam czytać na głos to co było tam napisane

" Jeśli to czytasz prawdopodobnie już nie żyje. Przykro mi  ale nie daję sobie rady. Straciłam najlepszego przyjaciela i nawet mu nie pomogłam. Mogłam go obronić, zrobić coś ale był za daleko.

Musisz żyć dalej. Ja nie jestem w stanie być na tym świecie.

Twoja Rose Wood"

-Czy ona już nie żyje?- zapytał nie pewnie Ron. Ja zaczęłam płakać.
- musimy ją znaleźć- dodałam.

Czy to miłość?//Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz